"Popieram wprowadzenie stanu wojennego. W 90 procentach popieram decyzję gen. Jaruzelskiego" - właśnie te słowa miał wypowiedzieć Lech Wałęsa. Dziś laureat pokojowej Nagrody Nobla mówi, że stan wojenny zabrał mu ponad rok życia i że to "zbrodnia przeciwko narodowi", ale stoi to w sprzeczności do tego, co miał opowiadać funkcjonariuszom pilnującym późniejszego noblisty.
Notartki funkcjonariuszy można przeczytać w opublikowanej właśnie książce "Kryptonim 333", której autorami są Tomasz Kozłowski i Grzegorz Majchrzak, pracownicy IPN.
"W rozmowie na temat wprowadzenia stanu wojennego powiedział, że wprowadzenie stanu wojennego popiera. Popiera w 90 procentach decyzje gen. Jaruzelskiego. Na pytanie, dlaczego nie poprze oficjalnie działalności Jaruzelskiego, powiedział, że nie może się do tego przyznać" - czytamy w notatce napisanej 18 maja 1982 roku przez ppor. Jana Seroczyńskiego.
Sześć dni po przytoczonej już notatce, ppor. Eugeniusz Kwapis zanotował, że Wałęsa "uważa, że 13 grudnia to było jedyne możliwe i bardzo dobre pociągnięcie generała Jaruzelskiego".
AM/Super Express/Onet.pl