Trener reprezentacji Urugwaju Oscar Tabarez ma powody do dumy. Jego drużyna wygrała z Polską w Gdańsku 3:1. Mimo to, 65-letni szkoleniowiec nie zapomniał powiedzieć miłych słów o naszym kraju i jego mieszkańcach.
- W Polsce zostaliśmy fantastycznie przyjęci! Chcę podziękować wspaniałej publiczności, którą widziałem na stadionie. Było nam bardzo miło, kiedy słyszeliśmy, jak polscy kibice oklaskiwali nasz hymn. U nas to rzadki widok - powiedział Tabarez.
Uroki naszej Ojczyzny chyba rzeczywiście zrobiły na Tabarezie ogromne wrażenie, bo zauroczony trener nie chciał nawet otwarcie przyznać, że zwycięstwo jego drużyny przyszło niezwykle gładko. Zapewne większość fanów polskiej piłki zdobyła się na zdecydowanie więcej krytycyzmu pod adresem biało-czerwonych...
- Mówi pan, że przyszło stosunkowo łatwo, bo mecz już się skończył, ale dzień przed spotkaniem na pewno by pan tego nie powiedział. O wyniku decyduje to, co dzieje się na boisku. Mogę powiedzieć, że zagraliśmy lepiej od Polaków w ataku i byliśmy bardziej zgranym zespołem - powiedział Michałowi Bugno, dziennikarzowi Wirtualnej Polski trener reprezentacji Urugwaju. Jak relacjonuje Wp.pl, Tabarez podkreślił, że Polacy sprawili jego podopiecznym "pewne problemy" i "zaprezentowali się dobrze pod względem fizycznym".
Jak widać, urugwajski szkoleniowiec nie przeraził się mitycznego polskiego motłochu, który tylko czeka, aby dać upust swoim ksenofobicznym żądzom na ołtarzu stadionowej celebry. Ba, był nim wręcz zachwycony! Jak mawiał ks. Bronisław Bozowski, "nie ma przypadków są tylko znaki", a zatem i jako taki znak możemy poczytać okres w jakim padła wypowiedź Tabareza. Salonowi cmokacze z frasunkiem pochylają czoła nad polską nietolerancją, do czego sprowokował ich film Władysława Pasikowskiego "Pokłosie", a tu trener z dalekiego kraju rozpływa się w pochwalach nad otwartością Polaków. Jak widać, nie podziela opinii Pasikowskiego, który stwierdził, że nasz naród cechują: "ksenofobia, antysemityzm, pijaństwo, lenistwo, chamstwo, brud, tandeta, głupota polityczna, analfabetyzm, rusofobia".
I nawet o żadnej Cedyni nie wspomniał...
Aleksander Majewski