FRONDA.PL: Jaki wpływ ma obecnie Ruch Autonomii Śląska na instytucje kulturowe na Śląsku?
Piotr Semka: Złota epoka, w której RAŚ wszedł do koalicji z Platformy Obywatelskiej dysponując zaledwie czterema radnymi i lekką ręką otrzymał od PO władzę nad kulturą, już z pewnością minęła. RAŚ jest jednak silny swoistym fenomenem. W latach 90. wytworzyła się wpływowa grupa inteligencji w obrębie Uniwersytetu Śląskiego, która zachwyciła się ideą ślązakowską. Środowisko to jest bardzo sprawne, prężne i praktycznie nie zderza się z żadną kontrrelitą. Większość naukowców Uniwersytetu Śląskiego czy szerzej górnośląskiego środowiska naukowego i publicystycznego to albo ludzie, którzy ulegają hasłom poprawnościowym nakazującym czołobitność wobec każdej grupy ogłaszającej się uciśnioną mniejszością, albo są to osoby o przeszłości postkomunistycznej, które z oportunizmu lub wygodnictwa poddały się tendencjom odkrywania korzeni niemieckich Śląska. Na Śląsku brakuje tego, co jest mocną stroną Warszawy czy Krakowa: młodych elit potrafiących wykreować nowy, interesujący model polskiego patriotyzmu- w wypadku śląska godzący polski patriotyzm z szacunkiem dla śląskich odrębności i specyfiki kulturowej. Nie ma nowoczesnego projektu muzeum powstań śląskich, na wzór Muzeum Powstania Warszawskiego.
Szefową Muzeum Śląskiego została mianowana pani Alicja Knast. W czasie, gdy toczył się spór o Leszka Jodlińskiego, który wprost lansował ideologicznie ślązakowski projekt ekspozycji Muzeum, pani Knecht według moich wiadomości miała popierać Jodlińskiego popierała. Czy będzie tak robić także teraz, nie wiadomo. Oczywiście, pani Knast podlega marszałkowi Mirosławowi Sekule, który jak sądzę będzie tonować ewentualne eksperymentowanie z historia Śląska. Ale w jakim kierunku pójdzie Pani Knast dopiero zobaczymy. Sekuła nie potrafił znaleźć żadnej ciekawej alternatywy dla Jodlińskiego i skończyło się właśnie na kandydaturze pani Knast, która była wcześniej zaangażowana w prace nad Muzeum Żydów Polskich. Teraz Sekuła na tacy podał jej propozycję objęcia kierownictwa nad Muzeum Śląskim.
O czym świadczy zebranie 140 tysięcy podpisów pod wnioskiem o uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną?
RAŚ lubi występować w imieniu wszystkich Ślązaków, czyli wszystkich mieszkańców województwa śląskiego. Ma zwyczaj twierdzić, że Ślązaków jest 800 tysięcy; w porównaniu z tym te 140 tysięcy zebranych podpisów to niewiele. Jednak problem polega na czym innym. RAŚ zdobył nieproporcjonalnie duże wpływy w śląskich mediach. Dzięki sprawnemu zapleczu medialnemu odgrywa znacznie większą rolę, niż wskazywałby na to jego potencjał.
Jaką rolę w szerzeniu propagandy RAŚ-u odgrywa Dziennik Zachodni?
Jest to przykład gazety, która niezwykle uprzywilejowuje RAŚ w debacie lokalnej . Wynika to jednak także z pewnego braku odwagi do polemizowania z RAS-iem pośród śląskich elit. RAŚ rozumie, że dziś grupy polityczne są silne dzięki ilości publicystów i znanych postaci, na przykład celebrytów, które te grupy popierają. RAŚ potrafił znaleźć sobie takich heroldów swojej ideologii jak Kazimierz Kutz, Paweł Smolorz, a wcześniej jego ojciec, Michał Smolorz. Ich agresywne poglądy odrzuca tradycyjna większość, która nie potrafi artykułować równie sprawnie swojego sprzeciwu wobec wbijania klina między polskość i śląskość. Na tym polega największy problem.
Czy RAŚ ma szanse na realizację swoich postulatów?
Ostrzeżeniem dla mieszkańców Śląska były wydarzenia na Krymie. Ślązacy, którzy odrzucają rozdział między polskością a Śląskiem, muszą się zaktywizować. Muszą do nich dołączyć także inni mieszkańcy województwa, na przykład ci, którzy przybyli z Kresów i uważają, że dzielenie Ślązaków na lepszych i gorszych jest bardzo groźne. RAŚ to właśnie proponuje, robiąc jak gdyby dwie rzeczy jednocześnie. Z jednej strony próbuje przedstawiać się bowiem jako reprezentant wszystkich mieszkańców województwa śląskiego. Z drugiej strony podkreśla tradycję bardzo silnie nawiązującą do resentymentów niemieckich, co nie jest opcją dla wszystkich. Sprawnie tym żonglując, RAŚ uzyskał bardzo duże wpływy.
pac