„Cristiada” w Polsce to, coś więcej niż film?
Zdecydowanie. Od początku bł. José Sánchez del Río który jest głównym bohaterem filmu bardzo mocno wstawia się za tym całym przedsięwzięciem. Przy wprowadzaniu filmu do kin udało się zrobić naprawdę wielkie rzeczy dzięki jego wstawiennictwu.
Otrzymujemy świadectwa osób świeckich i duchownych, które obejrzały film i poczuły się dotknięte doświadczeniem wiary bł. José. Piszą i mówią nam o swoich nawróceniach, umocnieniach czy wygranej walki z grzechem. Przez tak proste narzędzie jakim jest film Bóg zsyła nam naprawdę wiele łask.
Po Polsce peregrynują od kilku tygodni również relikwie bł. José, który mając 15 lat, przed śmiercią krzyknął „Niech żyje Chrystus Król!”
I one również niosą ze sobą wiele znaków i nawróceń. Ich obecność powoduje duże zjednoczenie w parafii. Mówią nam o tym księża, że ludzie jednoczą się wokół relikwii. Tych znaków jest wiele. Dodam, że jest tak wielkie zainteresowanie relikwiami i mamy zaproszenia z tylu miejsc, że musimy sprowadzić drugie relikwie z Meksyku do Polski. Jest też ważnym znakiem, że będą towarzyszyły święceniom kapłańskim w najbliższym czasie.
Młodzi chłopcy w Polsce wybierają nawet sobie imię na bierzmowaniu – José.
Tak, w parafii na Pomorzu. Młodzi słyszeli o filmie nawet wcześniej niż wszedł on do kin i czytając o nim, poruszeni jego historią przybierali na bierzmowaniu imię José.
Ile osób już obejrzało „Cristiadę” w Polsce?
Blisko 80 tys. widzów. Jeden z nich napisał później w internecie: „po filmie przestałem czuć się bezsilny”.
Rozmawiał Jarosław Wróblewski