Tym razem kilka słów o kłanianiu się. Felieton nie będzie jednak dotyczył zasad savoir-vivre w życiu społecznym i obyczajowym. Nie mam też zamiaru szczegółowo analizować słynnego powiedzenia premiera, który podczas jednej z konwencji PO w Gdańsku powiedział:„Nasz rząd nie będzie się kłaniał bankierom, ani związkowcom, nie będzie klękał przed księdzem”. Ta zapowiedź zresztą należy do nielicznych, z których rzeczywiście Donald Tusk wywiązuje się niemal w stu procentach. Niemal, bo co do ukłonów w stronę bankierów, zwłaszcza w przypadku znanych szeroko z mediów kontekstów sprawy Amber Gold i wielu innych kontaktów polityków PO na styku biznesu i polityki, nie udało mu się wypełnić tej deklaracji. Co do Kościoła i związków zawodowych zgoda – podmioty te są systematycznie poniżane, ośmieszane, lekceważone przez rządzących, idący im w sukurs Ruch Palikota i wykonujące nieustanne pokłony w ich stronę media mętnego nurtu, jak mawia Ojciec Dyrektor wykluczonych przez taką właśnie politykę Radio Maryja i Telewizji „Trwam”.
„Ksiądz, który się kibolom kłania”, to tytuł artykułu Katarzyny Wiśniewskiej, jaki ukazał się w „Gazecie Wyborczej” w ubiegły wtorek. Publikacja redaktorki, oddelegowanej przez naczelnych na odcinek kościelny, jak mawiało się za starych złej pamięci czasów, dotyczyła mojej skromnej osoby, zasadniczo zaś wywiadu, którego udzieliłem portalowi Fronda.pl w związku ze zbliżającą się pielgrzymką kibiców na Jasną Górę. Pani Wiśniewska, odnosi się oczywiście do wybranych tylko fragmentów mojej wypowiedzi, umiejętnie nimi manipulując. Wyraźnie jej się nie podoba, że nazywam fanów piłkarskich strażnikami pamięci o polskich patriotach, podczas gdy według niej „1 sierpnia kibole zakłócili uroczystości Powstania Warszawskiego” oraz „11 listopada podczas prawicowego Marszu Niepodległości kibole wywołali zadymę rzucając w policję kamieniami i petardami” i zarzuca mi, że w ogóle o tym nie wspominam. Nie wspominam, bo fakty wyglądają zupełnie inaczej, niż obowiązkowa wersja wydarzeń lansowana m.in. przez gazetę pani redaktor. Wystarczy poświęcić nieco czasu, przeczytać całość, a nie na wyrywki wywiadów, w których wypowiadałem się na temat przywołanych wydarzeń. Posłuchać co na ten temat mają do powiedzenia dziennikarze niezależni i uczestnicy patriotycznych obchodów, zarówno 1 sierpnia, jak i w dniu Święta Niepodległości. Obejrzeć liczne nagrania dostępne w internecie. Kolejny zarzut: ani słowem nie krytykuję chuligańskich ekscesów na stadionach. Nie krytykuję, bo nie o tym był wywiad, pani redaktor. Pielgrzymka też jest zła. Bo uczestniczył w niej m.in. „Staruch”. Widać w najbliższym czasie recenzowane będą nie tylko kazania, ale odgórnie wyznaczać się będzie kto może, a kto nie może uczestniczyć w wydarzeniu religijnym, jakim jest pielgrzymka na Jasną Górę.
Artykuł red. Wiśniewskiej wywołał pewnie zamierzony cel. W ślad za nim przez różnego rodzaju stacje radiowe, telewizyjne (np. „Dzień dobry TVN”), portale internetowe przelała się fala „słusznej krytyki”. Moja osoba, księża, salezjanie, kibice wreszcie zostali zmieszani z błotem, wyzwani od jakich tylko. Pojawiły się groźby i nie wybredne wyzwiska. Niniejszym wzywam ministra Boniego do zdecydowanej reakcji na mowę nienawiści, jaką wywołał artykuł opublikowany w „Gazecie Wyborczej”.
Idolowi mainstreamowych mediów Wojewódzkiemu, który w związku z publikacją drwił, że zaraz na stadionach pojawią się szaliki ewangelizacyjne, dedykuję jeden z internetowych wpisów na moim koncie facebook: „Wojewódzki nie ma ogarnięcia na to, że szaliki ewangelizacyjne już są!”. Tak, są - chociażby z tym faszystowskim hasłem, jak nazwała je dziennikarka relacjonująca dla telewizji marsz z okazji miesięcznicy tragedii smoleńskiej: „Bóg, Honor i Ojczyna”. Odnosząc się zaś do „kłaniania się”, które w tytule artykułu pani redaktor Wiśniewskiej, ma stać się zapewne synonimem „podlizywania się”, zapewniam solennie, że takie zachowanie jest mi zupełnie obce. Mnie i tym, których uważam za kolegów i przyjaciół. Także kibicom. Może to się dla pani wydawać dziwne, ale tak naprawdę można żyć. Iść, jak mawiał Herbert, „wyprostowanym pośród tych co na kolanach”, albo tak, jak śpiewali konfederacji barscy: „Nigdy z królami nie będziem w aliansach, Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi, Bo u Chrystusa my na ordynansach, Słudzy Maryi!” I jeszcze jedna dedykacja dla całej redakcji wielokrotnie tu wspominanej gazety, starożytna sentencja Seneki: „Kłamią niewolnicy, wolni mówią prawdę”.
Wszystkim, którzy w tych dniach zapewniali mnie o swojej modlitwie, serdecznie dziękuję.
Jarosław Wąsowicz SDB
Rozszerzona wersja felietonu, który ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie”, 15-16 grudnia 2012 r.
„Gazeta Wyborcza” bardzo lubi dyktować katolikom jak powinna wyglądać ich wiara. Ustawiać sobie biskupów i księży. Pouczać co mają robić. Kto się nie podporządkuje - ten ma dostać bęcki. Można go dla przykładu ośmieszyć, postraszyć czy poszczuć - byleby wyszło, byleby tylko ludzie „łyknęli”. Użyteczni z TVN, użyteczny Wojewódzki mogą się błyskawicznie wykazać i zapunktować, gdy tylko pójdzie sygnał z Czerskiej. Niech zabrzmi cała orkiestra i nie ważne, że fałszywie. Byleby bardzo głośno.
Ksiądz z opozycyjną kartą, który jest kibolem, scala środowisko, organizuje pielgrzymkę ma prawicowe przekonania i jeszcze jest z tego dumny, to chyba najgorszy sen redaktorki z „Wyborczej”. Moja propozycja jest konkretna: jest czas adwentu, czas nawrócenia i ks. Wąsowicz z chęcią się z panią spotka przy konfesjonale, czy na szczerej rozmowie. To dobry i wierzący ksiądz, który zna życie. Odwagi pani Katarzyno.
Jarosław Wróblewski