Jedną z najbliższych prawdzie wersji wydarzeń w Kielcach jakie miały miejsce 4 lipca 1946 roku przedstawił, w wydanej w 2004 roku książce „Umarły cmentarz”, znany polski reportażysta Krzysztof Kąkolewski. Książka ta pomimo jednoznacznej i nieprzyzwoitej sympatii autora dla Żydów została uznana za antysemicką, zapewne dlatego, że odpowiedzialnością za mordowanie Żydów autor obarczył komunistów a nie Polaków (co jest sprzeczne z zabobonami propagowanymi przez środowiska żydowskie).
Po publikacji książki „Umarły cmentarz” niezwykle popularne teksty Krzysztofa Kąkolewskiego znikły z (nieistniejącego już) patriotycznego tygodnika „Nasza Polska”. Według niepotwierdzonych plotek miało się to wiązać z rzekomym odlezieniem w archiwach IPN sprawozdań z zagranicznych podróży pisanych rzekomo przez Krzysztofa Kąkolewskiego. Mogło by to sugerować, że Krzysztof Kąkolewski mógł swoją wersje wydarzeń w Kielcach oparł na korzystaniu z informacji uzyskanych (dzięki znajomościom) od funkcjonariuszy bezpieki.
Niemniej książka „Umarły cmentarz” pokazuje w dość przystępny sposób jak prowokacja wykorzystywana jest w działaniach operacyjnych tajnych służb. Warto zwrócić uwagę, że Krzysztof Kąkolewski w swojej książce dość oględnie opisał, jak Polska bezpośrednio po II wojnie światowej była rządzona przez komunistów pochodzenia żydowskiego, że Żydzi cieszyli się przywilejami politycznymi których nie mieli Polacy, że wojsko i bezpieka były dowodzone przez Żydów.
Zdaniem Krzysztofa Kąkolewskiego komunistyczny antysemityzm ma swoje korzenie w tezach Karola Marksa. Karol Marks głosił, że dla Żydów pieniądz jest bogiem, celem żydowskiej egzystencji jest osiąganie zysku, chciwi Żydzi wyzyskują klasę pracująca (oraz, że są brudni). Ten komunistyczny antysemityzm kontynuował Stalin, który zabijał Żydów komunistów (szczególnie trockistów), prześladował kupców żydowskich, mordował żydowskich oficerów Wojska Polskiego w Katyniu (podczas gdy oficerowie Wojska Polskiego w niemieckich oflagach przeżyli wojnę).
Zdaniem Krzysztofa Kąkolewskiego w II RP ruch komunistyczny był słaby. Doły Komunistycznej Partii Polski narzekały na zażydzenie władz partyjnych. Robotnikom nie podobało się to, że władze w Komunistycznej Partii Polski zmonopolizowały dzieci bogatych Żydów. Według Kąkolewskiego Stalin zlikwidował więc władze KPP, zrobił to bo był antysemitą a KPP składało się głównie z Żydów. Podobnie antysemickie czystki Stalin miał przeprowadzić w Armii Czarownej. Była to zapowiedz współpracy komunistów i nazistów podczas pierwszych lat II wojny światowej - sowieci z Niemcami współpracowali już od końca I wojny światowej.
W opinii Kąkolewskiego antysemitami byli też polscy komuniści. Ruch komunistyczny w Polsce z czasem robił się coraz mniej żydowski. Polska Partia Robotnicza, Gwardia Ludowa i Armia Ludowa były grupami tworzonymi przez NKWD z pośród lumpenproletariuszy i kryminalistów. Polskojęzyczni komuniści pod okupacją niemiecką zajmowali się głównie rabunkami. Do 1941 współpracowali z nazistami w walce z Polskim Państwem Podziemnym i kapitalistami czyli między innymi z Żydami. Późniejszy generał LWP Korczyński [odpowiedzialny za mordowanie Polaków w grudniu 1970] a w czasie wojny dowódca AL na Kielecczyźnie okradał i zabijał partyzantów żydowskich [zlikwidował między innymi brata Salomona Morela stalinowskiego oprawcy któremu władze Izraela zapewniły bezkarność].
Zdaniem Krzysztofa Kąkolewskiego tereny późniejszej PRL Armia Czerwona zajmowała za pomocą armii Berlinga (dowodzonej przez sowietów), traktując polskich żołnierzy jak mięso armatnie przeznaczone na rzeź. W ramach armii Berlinga działała Informacja Wojskowa podporządkowana Smierszowi (kontrwywiadowi Armii Czerwonej). Głównym celem Informacji Wojskowej była likwidacja polskich patriotów w armii Berlinga [agentem Informacji Wojskowej był komunistyczny oprawca Wojciech Jaruzelski].
Jak przypomina Krzysztofa Kąkolewski w 1944 Stalin pomimo swojego antysemityzmu przekazał wszechwładze w „Polsce” ludowej Żydom. Sowieci władze w okupowanej Polsce przekazali Żydom z kresowych miasteczek żydowskich, nie zintegrowanym z Polakami, Żydom którym Polska była całkowicie obca. Żydokomuna w z terroryzowanej przez siebie Polsce panicznie bała się antysemityzmu, w tym i eksportu antysemityzmu z Moskwy do ludowej „Polski”.
Zdaniem Krzysztofa Kąkolewskiego przekazanie Żydom władzy w okupowanej Polsce, zgodnie z zasadą dziel i rządź, miało na celu wykreowanie w Polsce rasistowskiego antysemityzmu, wymordowanie rękami Żydów polskich patriotów by odpowiedzialność za te zbrodnie spadła na nie na sowietów a na Żydów. Sowieci chcieli by rządy Żydów odwróciły uwagę Polaków od sowieckiej okupacji. Sowieci do rządzenia okupowaną Polską wysłali Żydów wyciągniętych z gułagów, którzy sami cierpieli prześladowania ze strony sowietów. Władza w Polsce miała być dla żydowskich komunistów jednocześnie rekompensatą za doznane cierpienia. Stalin na czas II wojny światowej zaprzestał prześladowań Żydów, po II wojnie światowej wznowił prześladowania - po tym jak wymordował żydowską inteligencje, miał w planach wysiedlenie żydów na Syberię.
Według Krzysztofa Kąkolewskiego komunistyczne doły w okupowanej przez sowietów Polsce były antysemickie, i Żydów postrzegano jako burżujów. W Kieleckim komuniści zabijali lub przepędzali Żydów. Lokalne władze komunistyczne nie ścigały komunistów, którzy rabowali i zabijali Żydów (pomimo interwencji działacza żydowskiego Adolfa Bermana u swojego brata Jakuba szefa bezpieki). Podobnie lokalne władze w Ostrowcu Świętokrzyskim i Kielcach były antysemickie. Żydów na Kielecczyźnie zabijał też pogrążony w nędzy polski lumpenproletariat. Za rządów komunistów kariery robili szmalcownicy (podczas II wojny światowej zabijani przez Armie Krajową za kolaboracje z niemieckim okupantem, wydawanie Niemcom Żydów, Akowców, przemytników). A Akowcy zaangażowani w pomoc Żydom podczas II wojnie światowej byli przez komunistów mordowani. Lojalność wobec komunistów chroniła szmalcowników przed odpowiedzialnością za zbrodnie popełnione podczas II wojnie światowej.
Zdaniem Krzysztofa Kąkolewskiego pogromy organizowała już w carskiej Rosji tajna policja polityczna Ochrana. Jedną z prowokacji Ochrany było oskarżenie o mord rytualny w Kijowie w 1913 [co innego w swojej książce twierdził ksiądz Pranajtis]. Według Kąkolewskiego mit mordu rytualnego wymyślił Jakub Frank Lejbowicz w XVIII [teza Krzysztofa Kąkolewskiego nie jest to prawdą bo i w starożytności i w średniowieczu Żydzi byli oskarżani o mordy rytualne]. Ochrana organizowała pogromy wykorzystując lumpenproletariat, konfidenci ochrany przebierali się w chałaty i rozbijali kapliczki. Ochrana rozdawała broń biorącym w pogromie.
Według autora „Umarłego Cmentarza” ZSRR by uzasadnić okupacje Europy środkowej i wschodniej urządzał na terenach okupowanych pogromy. Propaganda sowiecka na zachodzie głosiła, że są one dziełem miejscowej ludności a sowiecka okupacja jest niezbędna dla ukrócenia krwiożerczego antysemityzmu. Drugim celem pogromów było zdestabilizowanie sytuacji na bliskim wschodzie, sowieci chcieli skłonić pro sowieckich Żydów do emigracji do Palestyny zarządzanej przez Wielką Brytanie. Sowieci liczyli na powstanie lojalnego wobec ZSRR Izraela z Żydów komunistów uciekających przed pogromami (pogranicznicy by ułatwić „ucieczkę” Żydom z ludowej „Polski” mieli nakazane opuszczanie posterunków). Sowieci chcieli komunistycznego Izraela już w latach dwudziestych kiedy do Palestyny wysłali Rózańskiego [późniejszego jednego z szefów bezpieki] by przenikną do anty brytyjskiej i anty arabskiej Hagany.
Pogrom kielecki komuniści zorganizowali by odwrócić uwagę zachodu od: sfałszowanego przez komunistów referendum, przesłuchań w Norymberdze dotyczących Katynia (przesłuchania te odbywały się tego samego dnia co pogrom kielecki), uzasadnić rzekomym antysemityzmem okupacje Polski przez ZSRR. Sami komuniści inspirowali antypolską propagandę na zachodzie, usuniecie z Polski niepożądanej warstwy sklepikarzy będących Żydami, zdyscyplinowanie Żydów we władzach ludowej „Polski” w lojalności do ZSRR, zniechęcenie społeczeństw zachodu do Polaków, stworzenie z żydowskich emigrantów Izraela sojuszniczego z ZSRR.
Jednym z takich sowieckich pogromów był pogrom z 11 sierpnia 1945 przeprowadzony przez sowietów w Krakowie. Nie został on jednak zauważony przez zachodnie media których uwagę przykula eksplozja bomby atomowej. Pogrom ten rozpoczął się rozpowszechnianiem przez sowieckich agentów plotki, że Żydzi zabijają polskie dzieci w synagodze a ich krew oddają Armii Czerwonej. W Krakowie do Żydów strzelali wojskowi i milicjanci. Trzynastoletni przekupiony chłopiec głosił, że Żydzi chcieli go zabić, plotka miała wywołać zamieszki podczas których milicjanci mieli podrzucić do synagogi materiały wybuchowe. Podczas pogromu wojskowi aresztowali Żydów pod zarzutem mordowania polskich dzieci, komunistyczni wojskowi świadczyli, że byli naocznymi świadkami zbrodni. Podczas krakowskiego pogromu zginęła jedna Żydówka.
W Małopolsce, Zagłębiu Dąbrowskim i Śląsku sowieci rozpowszechniali plotki, że Żydzi przetaczają sobie krew polskich dzieci by odżywić się po wojnie. Sowieci urządzali na początku lata 1946 roku również pogromy na Słowacji i Węgrzech (sprawcy pogromów eks faszyści pozostali bezkarni). Podczas pogromów sowieccy agenci rozpowszechniali plotki, że Żydzi mordują dzieci.
W 1956 roku sowieci planowali antyżydowski pogrom w Warszawie bo komunistyczna frakcja puławian (Żydzi) domagali się odejścia Rokossowskiego (sowieckiego marszałka ludowego wojska ''polskiego/'), niedopuszczenia do interwencji Armii Czerwonej, i żądali powrotu Gomółki do władzy. Marzec 1968 i pogrom kielecki przygotowywali ci sami ludzie (zachód uważał, że władze w „Polsce” ludowej sprawują Polacy więc Polaków oskarżał o odpowiedzialność za pogrom kielecki i marzec 1968). W 1968 komuniści odbierali obywatelstwo polskie każdemu emigrantowi wyjeżdżającemu do Izraela. Nie tylko na ziemiach polskich po wojnie, ale i w RFN sowieccy agenci KGB organizowali akty antysemickie (np. mazanie swastyk na kirkutach i synagogach).
Zdaniem Krzysztofa Kąkolewskiego za pogrom kielecki odpowiadał Wydział IV NKWD tak zwana Jewsekcja czyli wydział żydowski. Pogromem, który miał miejsce w Kielcach na ulicy Planty 4 lipca 1946 kierował Michał Aleksandrowicz Diomin. Ze strony polskojęzycznej za pogrom odpowiadał generał Korczyński.
Sowieci przewidywali, że zależnie od sytuacji oskarżą o pogrom generała Andersa, który miał rozkazać zabicie wszystkich Żydów (na tę okazje bezpieka miała już przygotowane mundury z armii Andersa), wersja ta jednak nie została wykorzystana. W kolejnej wersji pogromu miał być on dziełem: reemigrantów, andersowców, księży i harcerzy. Następna wersja przewidywał oskarżenie o pogrom okolicznych chłopów. Na sprawców typowano też mieszczan dla których Żydzi mieli być konkurencją, prywatnych restauratorów, którzy rozpijają naród. Ostatecznie na sprawców nominowano polski motłoch (motłoch został sprawcą bo według komunistów motłoch i antysemityzm łączył irracjonalizm i bezmyślność).
Autor „Umarłego cmentarza'” twierdził, że pogrom postanowiono przeprowadzić w Kielcach bo w Kieleckie więzienie zostało zdobyte przez antykomunistyczny odział Hedy Szarego, a antykomunistyczna partyzantka uwolniła wówczas więźniów. Przed pogromem bezpieka szkoliła Henia Błaszczyka do roli porwanego przez Żydów. Członkom partii polecono wywieść swoje rodziny z Kielc na czas rozruchów.
W Kielcach po II wojnie światowej Polacy nie żywili uprzedzeń wobec Żydów. Żydzi mieszkali w kamienicy na ulicy Planty 7. Umieszczono ich celowo w jednym miejscu. W jednej klatce mieszkali Żydzi syjoniści, którzy mieli emigrować do Palestyny, a w drugiej klatce Żydzi z UB i PPR. Pogrom dotyczył tylko Żydów syjonistów, Żydom komunistom nic się nie stało (Żydzi komuniści w czasie wojny często byli agentami gestapo i członkami podległej Niemcom żydowskiej policji).
W dniu pogromu do komisariatu komunistycznej Milicji Obywatelskiej zgłosił się ojciec Henia (konfident komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa w NSZ) z synem. Henio milicjantom zeznał, że był wraz z innymi polskimi dziećmi więziony w piwnicy kamienicy na ulicy Planty 7 (w rzeczywistości kamienica nie miała piwnicy). Henio zeznał, że Żydzi zamordowali jedenaścioro dzieci i wytoczyli z nich krew (krew ta miała być potrzebna na mace albo by przetoczyć ją bezpieczniakom). Z komisariatu MO wyszła grupa złożona z milicjantów umundurowanych i po cywilnemu, ojca i syna Błaszczyków, brata ojca Henia i dwóch ich sąsiadów. Grupa idąc zachęcała mijanych ludzi by się do niej przyłączali - było to niezwykłe bo w tamtych czasach wszelkie zgromadzenia były surowo zakazane. Po drodze grupa milicjantów złapała Żyda, który rzekomo złapał Henia pod pozorem dania mu paczki.
Po wejściu do klatki schodowej syjonistów wyniesiono z budynku zabitych dwóch milicjantów. Po wyniesieniu zabitych przybyły kolejne jednostki wojska i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Polacy i Rosjanie, w mundurach i po cywilnemu, bojówka Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej i komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej z fabryki Stowarzyszenia Huty Ludwików. Rozpoczęła się wymiana ognia między syjonistami a tłumem funkcjonariuszy (liczącym na możliwości rabunku, zdzierano ubrania nawet z żydowskich trupów). Z terenu walk uciekali cywile by nie zostać postrzelonym.
Rejon pogromu był otoczony przez komunistyczne wojsko uzbrojone w ciężkie karabiny maszynowe, postronni nie byli dopuszczeni w rejon walk. Wojsko nie dopuściło by zgodnie z prawem komendę nad nim przejął prokurator Jan Wrzeszcz (gdy po pogromie prokurator Wrzeszcz sprzeciwił się obwinianiu narodu polskiego za pogrom kielecki, za co był prześladowany przez prasę komunistyczną, został też aresztowany i zamknięty w jednej celi z gruźlikiem w ostatnim stadium choroby by się zaraził). Mundurowym zależało by nie przerywać pogromu.
4 lipca 1946 roku do klatki zamieszkałej przez syjonistów (omijając klatkę zamieszkałą przez żydokomunę) weszli komunistyczni funkcjonariusze wojska, Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego i Urzędu Bezpieczeństwa. W klatce syjonistów komuniści rozpoczęli brutalną pacyfikacje Żydów syjonistów. Żydzi syjoniści byli wyprowadzani z budynku i oddawani w ręce bojówki Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej złożonej z członków Polskiej Partii Robotniczej. W ataku na Żydów syjonistów brali udział: agenci Smiersza polskojęzyczni i Rosjanie, bandy pozorowane udające z rozkazu UB odziały podziemia antykomunistycznego i zajmujące się terrorem kryminalnym (bandy pozorowane działały do lat osiemdziesiątych i specjalizowały się w prowokacjach politycznych - bandy pozorowane tworzył UBP, KBW, WP, PPR), kryminaliści, którym za udział w pogromie obiecano zwolnienie.
Zdaniem Krzysztofa Kąkolewskiego jednym z organizatorów pogromu mógł być jeden z najsłynniejszych komunistycznych oprawców Adam Humer, którego widziano przed i po pogromie w Kielcach. W Kielcach funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Informacji Wojskowej przybyli z poza miasta wmieszali się po cywilnemu i w mundurach w tłum i wznosili antysemickie okrzyki. Kilku funkcjonariuszy odgrywało role kobiece. Komuniści chcą obarczyć odpowiedzialnością za pogrom andersowców, księży i harcerzy głosili, że generał Anders wydał wyrok śmierci na wszystkich Żydów w Polsce. W tłumie gapiów w czasie pogromu kilku bezpieczniaków nosiło mundury II korpusu generała Andersa.
Z tłumu gapiów komunistyczna bezpieka wyłapywała potencjalnych przyszłych oskarżonych. Świadkami i prowokatorami pogromu byli konfidenci UB z NSZ. Na miejscu pogromu specjalnie pozostawiono narzędzia zbrodni np. żeberka od kaloryferów produkowane w fabryce z której przyszła bojówka PPR.
W pogromie wzięło udział 400 wojskowych, bezpieczniaków i milicjantów i około 30 członków PPR (dowódca oddziału KBW biorącego udział w pogromie nazywał się Kwaśniewski). Ilość ofiar szacuje się od 5 do 72. Nie wiadomo gdzie pochowano ofiary, nie wiadomo w jakich godzinach dokładnie trwał pogrom. W pogromie brała też agentka bezpieki w cywilu i z dzieckiem, agentka udawała, że jej dziecko zostało uratowane z rąk Żydów.
Oskarżeni o udział w pogromie Polacy byli torturowani podczas przesłuchań. UB wymuszało takie zeznania jakie były potrzebne komunistom do wystawienia farsy jaką był proces. Torturowano oskarżonych Polaków zmuszając ich do siadania nago na odwróconym stołku tak by noga od stołka wbijała się w odbyt albo pochwę. Zeznania świadków były sprzeczne, adwokatom uniemożliwiono obronę oskarżonych. Dziewięciu oskarżonych skazano na kare śmierci za udział w pogromie, ostatecznie zabito 14 osób. Wszyscy skazani w czasie procesu nie mieli nic wspólnego z pogromem, byli za to sprzedawcami i rzemieślnikami czyli wrogą dla komunistów klasą społeczną. Bezpieka wykorzystała proces do zabicia niewygodnych dla siebie antykomunistów.
Wykorzystany przez komunistów podczas procesy Mały Kodeks Karny wszedł w życie przed pogromem i zawierał przepisy dotyczące późniejszego pogromu, trzy lata po pogromie zniesiono te przepisy. Prawdopodobnie część oskarżonych była tajnymi współpracownikami bezpieki i po odegraniu roli na procesie zyskała nową tożsamość. Prawdziwi sprawcy pogromu nie zostali postawieni przed sądem. Świadkami oskarżenia byli agenci gestapo a po wojnie UB. By ukryć prawdę o pogromie część bezpieczniaków zlikwidowano. Jednostki wojskowe biorące udział w pogromie skierowano do pacyfikacji Ukraińców i Łemków. W pogrzebie ofiar pogromu brali udział wojskowi sprawcy mordu.
Według Krzysztofa Kąkolewskiego rodzina Błaszczyków przez okres sześciu miesięcy po ogromie była izolowana w gmachu UB, zakazano jej mówienia o wydarzeniach pod groźbą śmierci. Sam Henryk Błaszczyk po latach niewiele pamiętał, dużo fantazjował. Ojciec Henia po pogromie został członkiem PPR, komunistyczna parta załatwiła mu prace. Sam Henryk Błaszczyk pracował jako ochroniarz w budynku PZPR, posiadał broń palną, zajmował się też ochroną pierwszego sekretarza KW PZPR w Kielcach.
Prócz pogromów, band pozorowanych, komuniści dopuszczali się innych manipulacji - młodych Polskich patriotów więzionych w komunistycznym obozie zagłady w Jaworznie przedstawiano mieszkańcom Jaworzna członków Hitlerjugend. Bezpieka prowokowała tym mieszkańców Jaworzna do aktów agresji wobec więzionych [Jaworzniacy pokrzyżowali intrygę bezpieki śpiewając podczas przemarszu przez miasto polskie pieśni patriotyczne wbrew nakazanemu im milczeniu].
W swej książce Krzysztof Kakolewski przypomniał, że podczas pogromu biskupa ordynariusza Czesław Kaczmarka nie było nie było w Kielcach. Kuria przekazała do USA raport o tych wydarzeniach, raport ten przez władze USA został utajniony. Raport kurii stwierdzał, że: pogrom przeprowadzono by odwrócić uwagę od sfałszowanego referendum, Żydów zabito z wojskowej broni, władzom nie udało się przypisać odpowiedzialności za pogrom organizacjom niepodległościowym, UB był organizacją analogiczną do gestapo i kierowaną przez Żydów, podczas pogromu nastąpiła wymiana ognia między Żydami a milicją, Żydzi posiadali broń palną pomimo, że komuniści za jej posiadanie karali Polaków śmiercią, wojsko nie dopuściło gapiów do terenu pogromu i samo dołączyło się mordowania Żydów, pogrom trwał dwie godziny. Tezy kurii kieleckiej potwierdził prymas Hlond stwierdzając, że sprawcami pogromu była milicja nie cywile. W sześć lat po pogromie komuniści zemścili się na biskupie Kaczmarku wytaczając mu proces w 1953 roku.
Krzysztof Kąkolewski stwierdził, że akta i pamięć o pogromie były w PRL utajnione, w latach siedemdziesiątych w Kielcach zlikwidowano nawet żydowski cmentarz. Od połowy lat osiemdziesiątych pojawiło się nagle bardzo wielu świadków głoszących, że podczas pogromu zabijał polski motłoch. Nikogo z władz i organów ścigania nie zainteresowały te relacje. Co ciekawe owi świadkowie dosłownie odtwarzali akta procesowe, co rodzi podejrzenie, że akcja szkalowania Polaków oskarżeniami o pogrom w Kielcach rozpoczęła się już w ostatniej dekadzie PRL.
By nie wyszła na jaw prawda o sowieckiej prowokacji jaką był pogrom kielecki od 30 sierpnia do 1 września 1988 płonęły pomieszczenia w archiwum SB w Kielcach. W pomieszczeniach archiwum wybuchły w czasie pożaru toksyczne materiały łatwo palne. Do pożaru nie dopuszczano straży pożarnej, straż przyjechała dopiero po dwu do trzech godzinach. Spłonęły akta dotyczące pogromu.
Niszczenie akt było na początku dziennym. Działo się to nawet za rządów Solidarności. Gdy ministrem spraw wewnętrznych był Krzysztof Kozłowski późniejszy polityk UD budynki MSW były w lecie ogrzewane (co rodzi pytanie czy przypadkiem nie było to efektem ubocznym palenia teczek?). Do dziś świadkowie pogromu nie chcą mówić o tych wydarzeniach. Kielecki aktyw lewicy, według Krzysztofa Kąkolewskiego, był znany ze swojego antysemityzmu.
W USA i Kanadzie Żydzi (często eks komuniści z PRL) szkalują Polskę i Polaków twierdząc, że Polacy ponoszą odpowiedzialność za pogrom. Na zachodzie diaspora Żydów z UB emigrantów z PRL w zorganizowany sposób szakluje Polskę i idealizuje terror komunistyczny.
Jan Bodakowski