Proroctwo mówiącą o przyszłości Rzeczypospolitej miał wypowiedzieć w XVIII wieku Wernyhora, kozacki wieszcz. Stała się głośna w czasach konfederacji barskiej i później w czasach rozbiorów (1772-1795). Oto jej treść:
"Polacy teraz w swoich zamiarach upadną i Polska trzykroć będzie rozszarpana. Różni ludzie kusić się będą o jej odbudowanie, ale nadaremnie. Przyjdzie wielki mąż od zachodu: Polacy oddadzą się jemu na usługi; wiele im przyobieca, a mało uczyni: chociaż nazwą się znowu narodem, będą jęczeli pod jarzmem Niemców i Moskali. Potem zostanie ich królem człowiek zły i zacięty, który wiele krwi przeleje. Polacy powstaną przeciw niemu, i jeszcze upadną przez nieład i niezgodę.
Długo niewola i ucisk rozciągną się nad nimi; aż na koniec zajaśnieją błogie czasy, kiedy naród bogaty sypnie pieniędzmi, Mahometanie w Horyniu napoją swoje konie, i Moskale dwa razy na głowę pobici zostaną: raz pod Batowem około Semi-mohił, drugi raz pod Starym Konstantynowem w jarze Hanczarycha zwanym. Od tego czasu Polska zakwitnie od Czarnego do Białego morza i będzie trwała po wieki wieków".
Przytaczamy treść całej przepowiedni:
"W dwa lat dziesiątki nastaną te pory, Gdy z nieba ogień wytryśnie. Spełnią się wtedy pieśni Wernyhory, Świat cały krwią się zachłyśnie.
Polska powstanie ze świata pożogi, Trzy orły padną rozbite, Lecz długo jeszcze los jej jest złowrogi, Marzenia ciągle niezbyte.
Gdy lat trzydzieści we łzach i rozterce Trwać będą cierpienia ludu, Na koniec przyjdzie jedno wielkie serce I samo dokona cudu.
Gdy czarny orzeł znak krzyża splugawi, Skrzydła rozłoży złowieszcze, Dwa padną kraje, których nikt nie zbawi, Siła przed prawem jest jeszcze.
Lecz czarny orzeł wejdzie na rozstaje; Gdy oczy na wschód obróci, Krzyżackie szerząc swoje obyczaje, Z złamanym skrzydłem powróci.
Krzyż splugawiony razem z młotem padnie. Zaborcom nic nie zostanie. Mazurska ziemia Polsce znów przypadnie, A w Gdańsku port nasz powstanie.
W ciężkich zmaganiach z butą Teutona Świat morzem krwi się zrumieni. Gdy północ wschodem będzie zagrożona W poczwórną jedność się zmieni.
Lew na zachodzie nikczemnie zdradzony Przez swego wyzwoleńca Złączon z kogutem dla lewka obrony Na tron wprowadzi młodzieńca.
Złamana siła mącicieli świata Tym razem będzie na wieki. Rękę wyciągnie brat do swego brata, Wróg w kraj odejdzie daleki.
U wschodu słońca młot będzie złamany. Pożarem step jest objęty. Gdy orzeł z młotem zajmą cudze łany Nad rzeką w pień jest wycięty.
Bitna Białoruś, bujne Zaporoże, Pod polskie dążą sztandary. Sięga nasz orzeł aż po Czarne Morze Wracając na szlak swój prastary.
Witebsk, Odessa, Kijów i Czerkasy To Europy bastiony, A barbarzyńca aż po wieczne czasy Do Azji ujdzie strwożony.
Warszawa środkiem ustali się świata, Lecz Polski trzy są stolice. Dalekie błota porzuci Azjata, A smok odnowi swe lice. Niedźwiedź upadnie po drugiej wyprawie. Dunaj w przepychu znów tonie.
A kiedy pokój nastąpi w Warszawie, Trzech królów napoi w nim konie.
Trzy rzeki świata dadzą trzy korony Pomazańcowi z Krakowa, Cztery na krańcach sojusznicze strony Przysięgi złożą mu słowa.
Węgier z Polakiem, gdy połączą dłonie, Trzy kraje razem z Rumunią. Przy majestatu polskiego tronie Wieczną połączą się unią.
A krymski Tatar, gdy dojdzie do rzeki, Choć wiary swojej nie zmieni, Polski potężnej uprosi opieki I stanie się wierny tej ziemi.
Powstanie Polska od morza do morza.
Czekajcie na to pół wieku. Chronić nas będzie zawsze Łaska Boża, Więc cierp i módl się, człowieku".
I co o tym sądzicie?
mof/wspolczesna.pl