Polakom ze wschodu pozostaje zwrócić się do Angeli Merkel i Martina Schultza o wydanie stosownych poleceń pozostającym w ich dyspozycji Kopacz i Tuskowi.
Podobnie jak susza w całej Polsce odsłoniła w korycie Wisły i innych rzek niedostępne wcześniej ludzkiemu wzrokowi artefakty z nieznanej historii Polski, tak i potop imigrantów zalewający Europę, którego główną falą usiłuje podzielić się z nami Berlin za pomocą rodzimych zadaniowanych przez Niemcy propagandystów miłosierdzia: Tuska, Kopacz czy Schetyny odsłonił nagle całą prawdę o kulisach polityki repatriacyjnej schyłkowego już rządu Kopacz. Okazuje się mianowicie, że polityka imigracyjna jest pustym sloganem. Kilkudziesięciu Polaków z ogarniętego wojną Mariupola od grudnia nie może się doprosić pomocy rządu w ewakuacji. 1,2 mln zł przeznaczonych dotychczas na repatriantów odebrano im, a przekazano na rzecz imigrantów. Polacy przybywający zza granicy w 70 proc. gmin nie mają szans na pracę. Efekt jest taki, że od 1989 r. do naszego kraju wróciło zaledwie 7 tys. osób.
Wobec takiego stanu rzeczy Polakom ze wschodu pozostaje tymczasem zwrócić się do samej Angeli Merkel i Martina Schultza o wydanie stosownych poleceń pozostającym w ich dyspozycji Kopacz i Tuskowi, aby ci wpłynęli na POlski rzad, by litościwie przyjął również swoich rodaków z Ukrainy.
Tadeusz Grzesik