Fronda.pl: Rosja zawiesiła porozumienie z USA w sprawie utylizacji plutonu, który używany jest do produkcji broni nuklearnej. Jednocześnie media donoszą, że Rosjanie przeprowadzają właśnie manewry, w których uczestniczyć będzie 40 milionów osób, a jednym z testowanych scenariuszy jest atak nuklearny. To próba zastraszenia USA, czy też realna groźba i szykowanie się do wojny w bliższej lub dalszej przyszłości?
Prof. Kazimierz Kik: Nie sądzę, żeby jakakolwiek ze stron szykowała się do wojny. Nie możemy „odbierać” Rosjanom ani Amerykanom rozsądku. To bardzo niebezpieczne i stresujące prężenie muskułów z jednej, jak i z drugiej strony. Jedna strona odpowiada na owo prężenie muskułów drugiej. Oczywiście istnieje groźba, że wszystko to może wymknąć się spod kontroli. Natomiast nie sądzę, aby wynikało to z namysłu Amerykanów czy Rosjan. Oba kraje mają swoje strategiczne cele i dla realizacji ich nie ustąpią. Ponieważ po obu stronach nie ma dobrej woli co do kompromisowego rozwiązywania problemów, jedna i druga zaczyna instrumentalnie pokazywać swoją przewagę. To jest stosowane jako instrument poprzedzający dyplomację. Dla Rosji to jest dodatkowy atrybut, bo czuje się ona zagrożona – w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych. A to dlatego, że siły NATO zbliżają się w taki czy inny sposób do dzisiejszych granic rosyjskich, co można łatwo zaobserwować. Jeżeli chodzi o Stany, to one nie są zagrożone tak, jak Rosja. Zagrożona jest co najwyżej ich absolutna hegemonia i realizacja planów. To jest coś zupełnie innego, niż „biologiczne” zagrożenie, jakie odczuwa Rosja. Obu tych zagrożeń nie można porównać, bo są czymś zupełnie innym. Natomiast już odpowiedź na oba te zagrożenia jest po obu stronach taka sama – to prężenie muskułów.
Putin stwierdził, że zmiany w polityce względem USA podyktowane są zmianą sytuacji geopolitycznej. Zażądał, ażeby Stany zniosły sankcje nałożone na Rosję i wycofały wszelkie wojska m.in. z Polski i Rumunii. Czy takie żądania ze strony Kremla są w ogóle realne, czy też Putin sprawdza tylko, jak daleko może się posunąć?
Takie żądania są jak najbardziej realne. Po pierwsze jest to przywrócenie status quo antes, a więc sytuacji po 1989 roku, kiedy rozpadł się ZSRR – takie były obietnice strony zachodniej, gdy podpisywano porozumienie NATO – Rosja. Taka jest rzeczywistość w tej chwili, potencjalnie przychylna tego typu aspiracjom. Rosną Chiny, rośnie zagrożenie. Oczywiście nie bezpośrednie, ale dla hegemonii amerykańskiej ze strony Chin. Tutaj wydaje mi się, że Rosja gra na odcinku europejskim wiedząc, że Stany będą musiały coraz bardziej koncentrować się na odcinku Pacyfiku. Te postulaty być może dzisiaj jeszcze nie mają takiego znaczenia, bo Chiny obecnie nie są bezpośrednim zagrożeniem dla hegemonii amerykańskiej na Pacyfiku. Ale jutro? Rosja chce zachować po prostu status quo. I nic więcej.
<<CAŁA PRAWDA O TYM, JAK PRÓBUJE SIĘ ZAKŁAMAĆ POLSKĄ HISTORIĘ - JUŻ W GALERII HANDLOWEJ FRONDY>>
<<CAŁA PRAWDA O TYM, JAK PRÓBUJE SIĘ ZAKŁAMAĆ POLSKĄ HISTORIĘ - JUŻ W GALERII HANDLOWEJ FRONDY>>
Jeżeli USA mają być jednym z gwarantów naszego bezpieczeństwa, to wspomniane ochłodzenie stosunków pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem wydaje się być wyjątkowo niepokojące właśnie dla Polski. Sądzi Pan, że mamy się czego obawiać, że USA mogą nas „poświęcić”?
Niestety tak się zawsze działo, że bezpieczeństwo Polski było zakładnikiem stosunków amerykańsko-rosyjskich. Jako członek UE powinniśmy zdecydować się, kto ma być gwarantem naszego bezpieczeństwa – członkostwo w Unii, czy bycie instrumentem amerykańskiej hegemonii w NATO. To jest temat, który Polska musi rozsądzić. Dużo bezpieczniejsza będzie bowiem Polska tworząc Unię Europejską, jej wartość tak gospodarczą, jak i militarną, nieagresywną, niż będąc agresywnym w układzie z Amerykanami w NATO. To jest taki schizofreniczny rozkrok Polski. Chciałaby być bezpieczna, ale oddała swoje bezpieczeństwo w ręce stosunkowo agresywnego bloku. Agresywnego nie w sensie militarnym rzecz jasna, ale pod względem dążenia do dominacji w świecie – mowa oczywiście o pakcie północnoatlantyckim. W tej sytuacji to już nie Polska decyduje o swoim bezpieczeństwem. Owo bezpieczeństwo jest wypadkową strategicznych planów USA w świecie.
Telewizja FOX news podaje, że do Syrii Rosjanie wprowadzili właśnie swój system rakietowy obrony powietrznej SA-23 Gladiator. Telewizja podkreśliła, że jest to zastanawiające, bo islamiści nie mają ani pocisków balistycznych, ani też lotnictwa. Jaki więc może być powód instalacji owego systemu?
Musimy pamiętać, że w Syrii naprzeciw siebie stanęła Rosja oraz Stany Zjednoczone. Tak się składa, że Stany wchodzą w ten obszar, w którym kiedyś jakąś rolę odgrywała Rosja. A więc Bliski Wschód, Syria oraz Wschodnia Europa – Ukraina. Myślę, że wszystko to, co dzieje się w Syrii, to raczej zwiększanie atutów Rosji w rozgrywce z USA, aniżeli zdecydowanie do walki w oparciu o tę broń z islamistami. Tu chodzi o Syrię, wpływy rosyjskie na Bliskim Wschodzie, a także uratowanie twarzy przez Rosję, jako mocarstwa skutecznego i zdolnego do skutecznej realizacji swoich aspiracji.
Dziękuję za rozmowę.