Uczestnictwo w marszu 13 grudnia podzieliło PiS i narodową prawicę. Czy te środowiska idą każde swoją własną drogą?

 

Prawa strona zawsze była zróżnicowana ideowo. Takie różnice istniały. Zwłaszcza w mediach głównego nurtu jako niejednolite. Jeśli będzie to prowadziło do takiego rozbicia, to jest to moim zdaniem niepokojące i osłabi jedność. Choć wyraźnie w marszu w dniu 11 listopada takie ambicje polityczne się też pojawiły...

 

...ale 13 grudnia można było jednak iść razem?

 

Właśnie, tak jak 11 listopada trzeba było być razem. Choć wtedy było wiele osób niepodzielających poglądy narodowe, ultra narodowe to poszło w tym marszu, mimo że nie utożsamiali się z organizacjami, które zorganizowały marsz. Tak podobnie powinno być i w tym przypadku. Zawsze uważałem, że dobra jest taka konfederacja różnych sił i nie chodzi, aby wprowadzić jakąś unifikacją organizacyjną. Świadomość wspólnego celu powinna być decydująca.

 

Czy przez wypowiedź Adama Lipińskiego, PiS wszedł – choć może i wbrew sobie - w oczach narodowców w rolę spadkobiercy porozumień okrągłego stołu?

 

PiS w okresie swoich rządów odnosił się w zasadzie raczej wielokrotnie krytycznie do porozumień okrągłego stołu. Rozumiem wypowiedzi niektórych działaczy PiS jako odcięcie się od radykalnych czy wywrotowych tendencji. Sam PiS jest w swoim myśleniu dosyć zróżnicowany. Warto jednak znaleźć wspólny mianownik. Nawet ci, którzy byliby skłonni bronić samych negocjacji okrągłego stołu nie są wobec nich bezkrytyczni.

 

Rozmawiał JW