Za nawoływanie do legalizacji kazirodztwa prof. Jan Hartmann powinien być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Także władze uczelni na której pracuje, powinny wyciągnąć wobec niego konsekwencje, bo jako pracownik naukowy nie ma prawa zachęcać do wprowadzenia czegoś, co jest w Polsce prawnie zakazane, a etycznie obrzydliwe, świadczące już o pewnym zezwierzęceniu. Nawoływanie pana Hartmana jest głosem zdegenerowanego pracownika naukowego (choć mam wątpliwość, czy to jest jeszcze człowiek nauki, szczególnie środowiska krakowskiego). Ale skoro pan Hartmann zgłasza takie propozycje, to niech najpierw wypraktykuje te kazirodcze koncepcje we własnej rodzinie i podzieli się wrażeniami!
Pan Hartman nawołuje do naruszenia prawa, choć będzie się tłumaczył, że tylko wzywa do tego, żeby zmienić prawo. Sam pomysł świadczy jednak o kompletnym upadku moralnym i pomieszaniu dobra ze złem. Medycyna bezspornie pokazuje przecież, że efekty tych praktyk byłyby niezwykle szkodliwe i degenerowałyby kolejne pokolenia. Czy o to panu Hartmanowi chodzi? Na ten argument pan Hartman proponuje antykoncepcję. Ten postulat jest jednak częścią całej wiązki zła, które lewactwo głosi. Najpierw zboczone relacje płciowe, potem antykoncepcja, in vitro, potem aborcja, a potem, jak już się coś z takiego związku urodzi, to eutanazja. I oto cały łańcuch śmierci, który głosi pan Hartman – od śmierci duchowej do śmierci fizycznej. Pan Hartman przemawia głosem ludzi, którzy żyją z zabijania, gloryfikują śmierć. To jest nawoływanie zwyrodniałych i pogubionych ludzi do zalegalizowania różnych rodzajów zbrodni na człowieku. Bo kazirodztwo jest działaniem w kierunku degeneracji gatunku ludzkiego i unicestwienia rodziny jako struktury społecznej.
Nie ma nic gorszego i bardziej obrzydliwego niż tego rodzaju postulaty, świadczące o skrajnym wyuzdaniu i degeneracji moralnej. Ciekawe, jak na tego rodzaju kompromitujące postulaty, i czy w ogóle, zareagują inni przedstawiciele nauk humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, który ma ten wstyd przechowywać w swej kadrze tego rodzaju „naukowca”.
W sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Ruch Palikota, tego rodzaju propozycje są jak wołanie tonącego: im bardziej tonie, tym bardziej krzyczy. Mam jednak nadzieję, że dla wyborców Palikota istnieje granica akceptacji dla tego rodzaju wynaturzeń. Głęboko wierzę, że tylu degeneratów w Polsce nie ma, którzy chcieliby dobierać się do swoich sióstr i braci. Zresztą z powodu skrajnie liberalnej ideologii w dziedzinie moralności, Twój Ruch opuściło już kilku posłów i wielu działaczy terenowych. W tej partii nie skupiano się na rozwiązywaniu problemów społecznych, natomiast wszystko sprowadzało się do wściekłych ataków na Kościół i do promowania wyuzdanego seksualizmu.
Elektorat Twojego Ruchu powiększył się znacznie po atakach wandali na ludzi stojących przy Krzyżu na Krakowskim Przedmieściu i przychylnej reakcji władz na to bestialstwo. Premier Tusk pytany o ocenę ataków na modlących się przy Krzyżu powiedział publicznie, że jest to „taki fajny happening”. Wyborcy Palikota przejrzeli już jednak na oczy i kolejne kompromitujące propozycje jej szefa i doradców nie zapobiegną rozpadowi tego nieudanego zbiorowiska. Sytuacja w Twoim Ruchu kompromituje też współpracującą z nim PO, chociaż pani Kopacz w swej linii personalnej zrobiła duże ustępstwa w kierunku środowisk lewackich i palikotowych.
Not. ed