Portal Fronda.pl: Ujawniono właśnie wstępny raport dotyczący przyczyn katastrofy malezyjskiego Boeinga 777. Wiemy na pewno, że samolot został strącony pociskiem rakietowym. BBC dotarło do osób, które przekonują, że widziały, jak dokonywali tego Rosjanie. Jakie mogą być konsekwencje, jeżeli to się potwierdzi?
Prof. Krzysztof Szczerski: Nawet, jeśli uzna się Rosjan za winnych tej tragedii, to będzie się szukało uzasadnień, które odpowiadają stronie rosyjskiej. Bo jeżeli było to intencjonalne zestrzelenie samolotu przez Rosjan, mielibyśmy do czynienia z ludobójstwem. Gdyby Zachód był gotowy do konfrontacji z Rosją, podjąłby wobec Kremla stanowcze ruchy w odpowiedzi na atak wojsk rosyjskich na Ukrainę - który przecież jest udowodniony. Nie chodzi mi oczywiście o wypowiedzenie Rosji wojny, ale o zdecydowane przeciwstawienie się tego rodzaju działaniom.
Nie ma woli politycznej, aby ujawnić niewygodny scenariusz?
Jest blokada polityczna, która powoduje, że szukamy w miarę spokojnego, z naszego punktu widzenia, wyjaśnienia, które by na nas nie zrzucało obowiązku podejmowania dalszych kroków, będących konsekwencjami ujawnienia prawdy. Można tak prowadzić śledztwo, aby wspólnie z tym, kto jest obarczony konsekwencjami, dojść do ustaleń, które obie strony będą utwierdzały w przekonaniu, że nic więcej w tej sprawie zrobić się nie da więc śledztwo należy zamknąć. Na Zachodzie dominuje przeświadczenie, że prawda nam zagraża. A przecież nikt nie mówi, że po ujawnieniu prawdy, trzeba wywołać wojnę z tym, czy innym krajem. Ujawnienie prawdy o nazistowskich zbrodniach nie spowodowało, że wszyscy rzucili się zbrojnie na Niemców, żeby ich ukarać. Nikt też nie nawoływał, by napaść na Związek Radziecki za zbrodnie, ujawniane po śmierci Stalina. Dopiero ujawnienie prawdy o tego rodzaju działaniach, umożliwia budowanie dalszej relacji. Jeśli stale coś ukrywamy, te relacje są oparte na fikcji. Ja nie mam złudzeń, że dziś na Zachodzie zwycięża opcja prawdy. Widzimy to przecież na przykładzie działań Zachodu w sprawie konfliktu na Ukrainie. Zawieszając sankcje wobec Rosji tylko dlatego, że rosyjscy separatyści podpisali z rządem umowę, Zachód daje dowód, że dramatycznie poszukuje jakiegokolwiek alibi, aby wrócić do normalnych relacji z Rosją. Nawet za cenę prawdy.
Aby wyjaśnić przyczyny tej tragedii rząd Holandii wystąpił o wszczęcie międzynarodowego śledztwa. W przypadku katastrofy smoleńskiej, Polska nie skorzystała z tej możliwości, mimo że na pokładzie był prezydent i przedstawiciele elity politycznej.
W przypadku tragedii smoleńskiej śledztwo prowadzone było w sposób skandaliczny. Holandia udowodniła nam, że to, czy będzie śledztwo międzynarodowe czy nie, zależy od woli państwa, które zostało poszkodowane. To nie było tak, że wszczęcie międzynarodowego śledztwa w naszym przypadku było obiektywnie niemożliwe, tylko polski rząd nigdy o to nie wystąpił. Warto podkreślić, że w obu przypadkach mamy do czynienia z państwem, które jest w zdolne do działań zupełnie sprzecznych z zasadami demokracji i skuteczność śledztwa zależy od tego, czy zdajemy sobie z tego sprawę. Tym samym, przy prowadzeniu takiego śledztwa, nie można z góry wykluczać najbardziej ponurych scenariuszy, bo po to właśnie powołuje się śledztwa międzynarodowe, aby brany był pod uwagę każdy wariant przyczyn wypadku. Jak widzimy, teraz nikt nie wykluczał tego, że samolot mógł być celowo zestrzelony albo przynajmniej, że mógł być zestrzelony rakietą rosyjską. Natomiast w przypadku katastrofy w Smoleńsku, pewne scenariusze od razu zostały odrzucone.
Rozm. ed