Fronda.pl: Czy jesteś zaskoczony decyzją Benedykta XVI o abdykacji?
Prof. Adam Wielomski (redaktor naczelny „Pro Fide, Rege, et Lege”): Nie chciałbym tu snuć spekulacji. Nie znamy wszystkich faktów i powodów, niż te, które podano nam oficjalnie. Poza tym, mam wątpliwości czy katolik ma prawo osądzać decyzję papieską. Musi to przyjąć i tyle.
Jak oceniasz, jako historyk, pontyfikat Benedykta XVI?
Te osiem lat oceniam bardzo pozytywnie. Trzeba pamiętać, przede wszystkim, o „uwolnieniu” tradycyjnej Mszy czy encyklice „Spe salvi”, którą uważam za historyczną. Z pewnością przedstawiciele liberalnego nurtu w Kościele będą chcieli ją przemilczeć i przejść nad nią do porządku dziennego. Należy zwrócić uwagę, że tradycjonaliści po informacji o abdykacji, natychmiast podziękowali Ojcu Świętemu za jego starania na rzecz pojednania. W pewnym sensie pontyfikat jest nie dokończony, ponieważ zabrakło tej „kropki nad i”, dzięki której moglibyśmy mówić, że Benedykt XVI był papieżem tradycjonalistą. Tyle, że mamy połowę lutego, a przez te dwa tygodnie być może papież będzie chciał jeszcze zrobić coś, przez co jeszcze lepiej go zapamiętamy.
Odprawić Mszę trydencką?
Nie mam pojęcia, nie wiem czy do takiego wydarzenia dojdzie. To tylko moja nadzieja.
Czy koncepcja Benedykta XVI polegająca na interpretacji Soboru Watykańskiego II w świetle Tradycji była przekonująca? Czy operacja „hermeneutyka ciągłości” udała się?
Myślę, że tak. Nie zgadzam się z Bractwem św. Piusa X, że nie da się odczytać w świetle Tradycji soborowych dokumentów. Owszem, da się, jeżeli wyjdziemy z założenia, że Tradycja jest esencją, a Vaticanum II było tylko interpretacją historyczną.
Masz na myśli pastoralny charakter Soboru?
Tak, dokładnie. Musimy zwrócić uwagę, że ma pastoralny czy duszpasterski charakter. Sam Benedykt XVI podkreślał, że choćby deklaracja o wolności religijnej „Dignitatis humanae” nie jest konstytucją Kościoła, ale wyłącznie deklaracją w określonej sytuacji politycznej, religijnej i kulturowej świata. Oznacza to, że nie jest to żaden dokument ponadczasowy.
Jak rozumiem, pontyfikat Benedykta XVI uważasz za udaną misję, ale bez przysłowiowej „kropki nad i”?
Tak, chciałbym jeszcze zdradzić, co uważam za tę „kropkę nad i”. Myślę, że papież mógł planować reformę liturgii posoborowej. Nie mowię oczywiście o całkowitym powrocie do Mszy trydenckiej, ale reformie w bardziej tradycyjnym kierunku.
A może następca Benedykta XVI będzie kontynuował tę linię?
Mam nadzieję, że tak. Musimy pamiętać, że Ojciec Święty miał czas przemyśleć strategię wyboru następcy, aby następny papież mógł kontynuować konserwatywne reformy. Myślę, że zmiany w kolegium kardynalskim, jakie miały miejsce w ostatnich latach, właśnie w tym kierunku zmierzały. Nie zdziwię się, jeżeli następca Benedykta XVI będzie pochodził spoza Europy, być może nawet z Afryki. Musimy pamiętać, że Europa jest moralnie, teologicznie i religijnie w stanie głębokiego kryzysu. Również Jan Paweł II mówił w „Przekorczyć próg nadziei”, że być może niebawem czarnoskórzy misjonarze z Afryki będą nas ewangelizować. Nie wykluczałbym tej wersji.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Aleksander Majewski