Niemcow udzielił wspomnianego wywiadu w piątek 27 lutego o godzinie 22:30. Rozmawiał z ukraińską rozgłośnią, przede wszystkim o Nadii Sawczenko, ukraińskiej pilotce, która przebywa od lipca 2014 roku w rosyjskim areszcie. Niemcow przekonywał, że Putin jest po prostu „sadystą”, a jego okrucieństwo w stosunku do Sawczenko jest „porażające”. Sawczenko bowiem 79 dni temu ogłosiła głodówkę i w związku z tym jej stan jest już ciężki.
„Można naciskać na Kreml pokojowymi sposobami, by wypuścił Nadiję Sawczenko” – mówił Niemcow. „Poziom okrucieństwa w stosunku do Nadii Sawczenko jest porażający. Przyzwyczailiśmy się już w Moskwie, w Rosji do wszystkiego, ale w tym przypadku do takiego zachowania Putina nie można przywyknąć” – przekonywał dalej. I dodawał, że Sawczenko w każdej chwili może umrzeć, a jest już dziś symbolem sprzeciwu Ukrainy.
„Jeśli nie daj Boże ona umrze, to nie tylko Putin będzie przeklęty. Wielu będzie utożsamiać jej śmierć z Rosjanami. Tego bym nie chciał, to by było bardzo złe” – mówił zamordowany opozycjonista.
„To jasne, że jej nazwiskiem zostałyby nazwane ulice, place i skwery, ale cała ta sytuacja jest przerażająca” – dodawał.
„Czy można naciskać na sadystę Putina? Można, ale w takim razie w obronie Nadiji na ulice Moskwy musiałby wyjść milion osób. A największą liczbą, jaka wyszła na ulice, było 150 tys. w marcu 2014 roku. Trzeba być realistami, miliona nie będzie. Teraz mamy zgłoszenie na 100 tys. osób” – przekonywał dalej Niemcow i mówił, że Putin „rozumie tylko język siły”. A siłą może być także liczebność.
Kilkadziesiąt minut po tej rozmowie Niemcow zginął brutalnie zamordowany. Cztery kule trafiły go w plecy. Przekonał się w ostateczny sposób, jak wielkie jest kremlowskie okrucieństwo. Pytanie, czy doczekamy kiedyś czasu, że to jego nazwiskiem będą nazywane ulice, place i skwery?
bjad/tvn24.pl