Rafał Ziemkiewicz: O śmierci Jaruzelskiego można powiedzieć wszystko, ale nie to, że była to śmierć nagła. Przez cały czas panowała kompletna immersja tak jakby nikomu nie zależało na tym, by pewne sprawy wyprostować po właśnie by uniknąć obecnej sytuacji. Jest ona za wszech miar sytuacją skandaliczną. Oczywiście, ci którzy twierdzą, że przy wszystkich winach, które gen. Jaruzelski dźwiga nie powinien być honorowany honorami państwowymi, mają rację. Ja też uważam, że on żadnych honorów państwowych nie powinien odbierać przede wszystkim dlatego, że nigdy nie powiedział, nie ujawnił prawdy, która pozwoliłaby ścigać zbrodniarzy komunistycznych. Nigdy nie podzielił się z nami wiedza na temat źródeł rozmaitych patologii dotkliwych dla III Rzeczpospolitej.

To jego zdanie, które hagiografowie towarzysza generała przedstawiają jako coś niezwykle szlachetnego, czyli ciągłe powtarzanie: „biorę całą winę na siebie” było tak naprawdę tym co przestępcy nazywają pójściem w zaparte. Wojciech Jaruzelski dysponował ogromną wiedzą o zbrodniach, o patologiach, źródłach afer, które tkwiły w kontrwywiadzie, służbach specjalnych PRL-u. Używając frazesu, który go nic nie kosztował, „biorę całą odpowiedzialność na siebie”, mówił „odwalcie się od tego”. Nic nie powiem, chronię moich współpracowników od mokrej roboty do ostatniej chwili. Tę wiedzę zabrał ze sobą do grobu. Jest to złamaniem podstawowego warunku jaki mógł być warunkiem przebaczenia. Przebaczać można komuś kto wyznaje winy, współpracuje w naprawianiu zła. Przebaczyć można temu, który wyznał prawdę. W Polsce takiej prawdy nigdy nie wyznano. Nie było u nas komisji prawdy i pojednania, było pojednanie zarządzone na siłę na gruncie fałszu i fałszowania historii. To w moim przekonaniu jest podstawową przyczyna, dla której Wojciech Jaruzelski nie może być traktowany jako człowiek, który owszem zbłądził, ale ma pewne zasługi.

Not.Ab