Polscy motocykliści z Rajdu im. rotmistrza Pileckiego ze Stowarzyszenia Pomocy Polakom Wschód-Zachód zostali wyrzuceni z Białorusi. Mieli zostać tam do 10 maja, jednak konsulat zdecydował, że muszą wyjechać już 5 maja. Rzekomo nie potrafiono zagwarantować uczestnikom rajdu bezpieczeństwa, jednak w naturalny sposób nasuwają się inne interpretacje.
Oficjalnie białoruskie wadze podały, że milicjanci, którzy eskortowali rajd, są potrzebni w związku z obchodami zakończenia II wojny światowej. Dlatego jakoby musieli zaprzestać eskorty, co oznaczało, że polscy motocykliści mają Białoruś opuścić. Kierownikiem rajdu jest Rafał Lusina, powiązany z „Ruchem Narodowym” o silnie prorosyjskiej proweniencji. Trzeba dodać, że wsparcie dla Rajdu im. rtm. Pileckiego okazuje również nacjonalistyczna grupa Przeworscy Patrioci.
Uczestnicy rajdu udali się najpierw do miasta Głębokie, gdzie uczcili polskich żołnierzy zabitych podczas wojny polsko-bolszewickiej. Później w okolicach Nikołajewa oddali cześć Polakom, których rozstrzelała NKWD w czasie pierwszych dni ofensywy niemieckiej.
Po wyproszeniu z Białorusi zdecydowali, że przejadą przez Ukrainę, odwiedzając między innymi Lwów. Ukraińska służba graniczna do kraju ich jednak nie wpuściła, przekonując oficjalnie, że nie może tego zrobić, bo Polacy nie podali celu swojej podróży. Nieoficjalnie jednak poinformowano ich, że możliwe są przeciwko nim inspirowane przez Rosję prowokacje i będzie trudno zapewnić im bezpieczeństwo.
O jakie prowokacje tu chodzi? Czy sami Ukraińcy mieliby pomylić Polaków z „Nocnymi Wilkami”? Bardziej prawdopodobne jest to, że rajd im. Pileckiego, który żywi wielkie uczucie do Rajdu Katyńskiego (wielu motocyklistów uczestniczy w obydwu tych rajdach), mógłby zostać wykorzystany przez rosyjskie służby specjalne, by zaognić polsko - ukraińskie relacje. Od mementu gdy admiratorami "Nocnych Wilków" (suto finansowanych przez Kreml) okazał się Wiktor Węgrzyn i organizatorzy Rajdu Katyńskiego, motocyklowe rajdy patriotyczne zostały upolitycznione. To dzięki Aleksiejowi Nawalnemu, wiemy że „Nocne Wilki” są utrzymywane przez Moskwę i wielce prawdopodobne, że podobne inne imprezy jak owe historyczne rajdy motocyklowe.
Polska nie mogła zgodzić się na przejazd „Nocnych Wilków”, którzy wśród komunistycznej oraz imperialnej symboli chcieli jechać do Berlina po to tylko, by dać wyraz rosyjskiemu dążeniu do zawładnięcia Europą. Ich przejazdy, jako propagujące fałszywy mit o „wyzwoleniu” przez Sowietów, także w poprzednich latach były skandaliczne. Jednak w roku obecnym, w związku z sytuacją na Ukrainie, wpuszczenie ich do Polski byłoby całkowicie nieakceptowalne. Ci ludzie, którzy chcieli powitać ich w kraju z otwartymi ramionami – jak Wiktor Węgrzyn z „Rajdu Katyńskiego” czy kierownictwo prorosyjskiej partii „Zmiana” – działali, świadomie lub nie, wbrew polskiemu interesowi.
Czy podobna sytuacja ma miejsce jeśli mowa o Rajdzie im. rtm. Pileckiego? Na stronach rajdu możemy zauważyć, że współpracują oni z Rajdem Katyńskim i Węgrzynem, że mają ciepłe relacje z Ruchem Narodowym. A jak dobrze wiemy rosyjskie służby bardzo mocno inwigilują obozy prawicowo-patriotyczne, zwłaszcza w kontekście Ukrainy. “Przyjaźń” Węgrzyna z “Nocnymi Wilkami" stanowi dla nas przykład tego, że musimy być bardzo ostrożni i zapobiegawczy w stosunku do różnych takich typów akcji. Polskie służby powinny monitorować wszelkie sygnały jakie wydobywają się z takich wydarzeń jak te, które obserwowaliśmy na granicy w Terespolu, czy również te, które miało miejsce na granicy białorusko-ukraińskie.
Próbowaliśmy skontaktować się z kierownictwem Stowarzyszenia Pomocy Polakom Wschód-Zachód, niestety telefon jest wyłączony.
Już pojawiają się informacje - w mediach, które możemy określić jako prorosyjskie - że Ukraina nie chciała wpuścić polskich patriotów. A może w ten sposób udaremniono zaplanowaną prowokację i zepsuto grę rosyjskim służbom?
Tadeusz Grzesik