Fronda.pl: Kiedy kilka dni temu w Szczecinie, gdy dokonywano symbolicznego powitania wojsk amerykańskich, partia Zmiana protestowała pod hasłem: „Nie chcemy obcych wojsk w Polsce”. Ci ludzie zrobiliby jednak wyjątek dla wojsk rosyjskich?

Prof. Romuald Szeremietiew: Ci protestujący są - najłagodniej mówiąc - niemądrzy. Z racji na geopolityczne położenie i politykę uprawianą przez Rosję od ponad dwustu lat dziś mamy następującą alternatywę: albo obecność sił natowskich, w tym wojsk USA gwarantujących nasze bezpieczeństwo, albo brak wsparcia sojuszniczego i podporzadkowanie się imperialnej Rosji, a więc przyjście rosyjskich wojsk do Polski. Można by nawet powiedzieć: szkoda, że dopiero teraz widzimy żołnierzy amerykańskich w Polsce. Gdyby w 1945 roku to oni, a nie sołdaci Stalina, weszli do Polski, to uniknęlibyśmy wszystkiego, co zafundował nam komunizm. Polska od dawna byłaby w gronie państw wolnych, rozwiniętych, a Polacy dostatnim społeczeństwem. Nie tylko władze, ale i wszyscy trzeźwo myślący w Polsce widzą w obecności sił NATO gwarancję naszego bezpieczeństwa. Rosja zbroi się na potęgę, instaluje broń rakietową w pobliżu naszych granic, urządza wielkie manewry wojskowe, prowadzi wojnę na Ukrainie – nie można udawać, że tego nie ma, że to nas nie dotyczy.

Czy możemy się spodziewać liczniejszych wystąpień niechętnych obecności u nas amerykańskich wojsk?

Nie wydaje mi się, aby w Polsce, doświadczonej ciężko obecnością sowiecką znaleźli się Polacy, którzy woleliby Rosjan od Amerykanów. Nasze doświadczenie historyczne wskazuje jednoznacznie, że opcja podporządkowania państwa polskiego Rosji nie powinna mieć zwolenników. Tymczasem Rosjanie takie podporzadkowanie uważają za normę w relacjach z Polakami. Mogą oczywiście u nas ujawniać się zwolennicy porozumiewania się z Rosją, ale to będzie objaw ich naiwności. Warto sobie uświadomić, że dla Kremla irytującą jest sama nasza niezależność i nic więcej Polska nie musi robić. Rosja zawsze widziała w Polsce rywala i nigdy nie chciała jej traktować po partnersku. Dlatego ceną za „porozumienie” zawsze była nasza niepodległość. Takiej ceny nie możemy przecież zapłacić.

Kto oprócz partii Zmiana jest niechętny obecności wojsk amerykańskich w Polsce? Narodowcy inspirowani przez Rosję?

Nie wydaje się, żeby istniały liczące się środowiska, niechętne stacjonowaniu sił NATO na terenie naszego kraju, który jest zresztą członkiem tego sojuszu.

Co Pan myśli o porównaniach tych nielicznych środowisk, które mówią, że długo musieliśmy czekać na wyprowadzenie wojsk sowieckich z Polski, więc teraz nie powinniśmy godzić się na obecność wojsk amerykańskich?

Można odpowiedzieć, że równie długo czekaliśmy na przyjście Amerykanów, na dołączenie do wolnego Zachodu. Gdyby w 1945 roku zamiast armii sowieckiej do Polski wkroczyły wojska amerykańskie, to nie bylibyśmy z tego powodu wtedy i dziś zmartwieni. Porównajmy standard życia w Europie Zachodniej, gdzie stacjonowały siły USA i w strefie sowieckiej, gdzie Amerykanów nie było. No i żyliby wszyscy ci Polacy, których pomordowano w katowniach UB i NKWD. Trzeba zawsze dostrzegać w jakim charakterze znajduje się armia innego państwa na naszym terytorium. Czy jest to agresor, okupant, czy sojusznik. Zabiegaliśmy o obecność amerykańskich wojsk w Polsce i jak wiadomo nie było to łatwe do uzyskania. Wyobraźmy sobie jednak, że władze RP zapraszają Rosjan – jak długo musielibyśmy czekać? Zestawianie sił NATO zapraszonych do Polski z obecnością np. Północnej Grupy Armii Radzieckiej w Legnicy, której nikt nie zapraszał, jest czymś absurdalnym.

Dziękujemy za rozmowę.