Mało kto zwrócił uwagę na niedawny występ Janusza Korwin-Mikkego w rosyjskiej telewizji. Lider partii swojego imienia od dłuższego czasu stawia na prorosyjski kierunek w swojej polityce. Jednak ten zwrot wydaje się mało efektywny, biorąc pod uwagę wyniki sondażowe kolejnej już partii założyciela UPR.
Sentyment wobec wschodniego sąsiada zawsze był obecny w polskiej polityce. Wcześniej tendencje prorosyjskie silne były w Samoobronie i w LPR. Dzisiaj ten kierunek prezentuje partia KORWiN i część Ruchu Narodowego. Jednak obecnie w polskim parlamencie nie ma żadnej siły politycznej politycznej na której mogli by się oprzeć zwolennicy współpracy z Moskwą. PiS zawsze był mocno antyrosyjski, PO i Nowoczesna podążają za europejskimi tendencjami niechęci do Rosji z powodu antygejowskiej polityki Kremla a Kukiz 15, mimo swojej sceptycznie postawy wobec Ukrainy postawy, nie wydaje się kandydatem na sojusznika dla Putina. Znamienna jest postawa zawsze raczej entuzjastycznego wobec Rosjan PSL, który uciszył swoją krytykę sankcji wobec Rosji.
Nieistniejąca alternatywa
Postawy partii politycznych wynika z odczytania tendencji istniejących w polskim społeczeństwie. Wśród Polaków praktycznie nie ma sentymentu proputinowskiego. I wydaje się to bardzo racjonalną postawą. Bo w zasadzie, czy współczesna Rosja ma Polsce cokolwiek do zaproponowania? Proponowana przez Władimira Putina Unia Euroazjatycka nas nie dotyczyła. Zresztą ta idea już chyba umarła. A proponowana przez Aleksandra Dugina koncepcja jakiegoś antyamerykańskiego sojuszu Euroazjii, nie dość że nie przystawała do rzeczywistości politycznej na świecie, to jeszcze była dla nas ewidentnie niekorzystna. Jej realizacja groziła by nam nie tylko większą, niż dotychczas, marginalizacją, ale pogłębiła by jeszcze negatywne tendencje w gospodarce (Rosja i Europa zawsze podchodziły do wolnego rynku dużo bardziej sceptycznie niż USA) i sferze kultury (ani Rosja, ani tym bardziej Europa nie są zainteresowane wzmacnianiem polskiego katolicyzmu).
Jeśli chodzi o najbardziej przyziemne oczekiwania Moskwy, to one również nie są dla Polski do przyjęcia. Rezygnacja z sankcji oznacza de facto wolną rękę dla Putina na Ukrainie. A na to, ze względu na swój dobrze pojety interes, Warszawa nie może się zgodzić. Oddanie Ukrainy pod wpływ Rosji tworzy dla nas niebezpieczny precedens. Oznacza zgodę na zasadę, że duże państwa posiadają strefy wpływów, w które inni nie ingerują. Zasada taka automatycznie wrzuca nas w strefę wpływów Berlina. Dla Rosjan, to nie my, ale Niemcy czy Francuzi są partnerem do rozmów. Kreml odwołuje się do myślenia przywołującego na myśl czasy Kongresu Wiedeńskiego. Tylko, że jeśli ziściła by się taka wizja stosunków w Europie, stalibyśmy się przedmiotem, nie zaś podmiotem polityki europejskiej. I na to nie możemy pozwolić.
Michnik na odwrót
Kalkulcje Janusza Korwin-Mikkego, jak i wielu zwolenników prorosyjskiego zwrotu w polityce zagranicznej, przypominają w penym stopniu myślenie Adama Michnika. Wydaje się, że dla naczelnego Gazety Wyborczej, integracja Polski z Europą miała skutkować przede wszystkim zwycięstwem w Polsce tendencji lewicowo-liberalnych. I podobną linię polityczną wydają się stosować zwolennicy zbliżenia z Moskwą, choć prezentują idee zasadniczo odmienne. Poddanie się wpływom Rosji miało by skutkowac zwycięstwem idei konserwatywnych. Tak jak w założeniu Michnika, Bruksela miała by pomóc w zwalczaniu polskiego nacjonalizmu, tak w założeniu Korwina, Putin miałby pomóc w wykorzenieniu w Polsce lewactwa.
=Zwolennicy geopolitycznego zwrotu na wschód powołują się często siłę BRICS czyli bloku państw na które składa się Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Południowa Afryka. Jednak siła tego bloku jest iluzoryczna. Wzraz ze spadkami cen ropy gospodarki Rosji i Brazylii znalazły się w kryzysie. China też zaczynają wytracać tempo swojego imponującego wzrostu gospodarczego. Co więcej, poza niechęcią do dominacji USA i Zachodu, państwa te niewiele łączy. A już na pewno nie jest to jakaś idea konserwatywna. Kraje te są od siebie kulturowo odległe, i mają swoje własne, często sprzeczne interesy. A sama Rosja nie dysponuje ani odpowiednią siła ekonomiczną, ani porywającą ideą, aby stanowić alternatywę dla Zachodu czy USA. W związku z tym, pomysł sojuszu polsko-rosyjskiego wydaje się mało perspektywiczny.
Po pierwsze Polska
Zwrot ideowy środowiska skupionego wokół partii KORWiN w kierunku Rosji wydaje się mieć charakter taktyczny. Tylko nie da się realizować polityki wbrew nastrojom społeczeństwa. Przekonało się środowisko Unii Wolności, a niedawno Platforma Obywatelska. Można opierać się na wsparciu z zagranicy, zwłaszcza finansowym, jednak w dłuższej perspektywie nie daje żadnej gwarancji utrzymania wpływów. Dlatego jeśli ktoś decyduje się na bycie polskim politykiem, powinien przede wszystkim mieć na uwadze interes swojej Ojczyzny. Poglądy i ideały są ważne, ale jako wskazówka w prowadzeniu polityki dla dobra rodaków, nie zaś jako cel sam w sobie. I jeśli jakaś osoba, zaangażowana politycznie, stawią swoją ideologię ponad interesy swojego kraju, to bez względu czy jest to Adam Michnik czy Janusz Korwin-Mikke, powinni być napiętnowani.
Bartosz Bartczak