Prezes Trybunału Konstytucyjnego udzielił wywiadu niemieckiemu lewicowemu portalowi "Zeit Online". Przekonuje w nim, że polski rząd jest zobowiązany do publikacji decyzji sędziów TK (którą on uważa za decyzję TK). Rzepliński mówi Niemcom, że nie zgodzi się na żaden kompromis.
Przewodnczący Trybunału twierdzi też, że działanie rządu "przeczy wszystkim europejskim" konstytucjom, także polskiej. Nasza konstytucja ma nakazywać publikację wyroków, a zatem "nie ma miejsca dla intepretacji".
Rzepliński na pytanie "Zeit Online", czy premier Beatę Szydło można "zmusić" (sic) do publikacji wyroku, odpowiada, że nie. Zapewnia przy tym, że nie zgodzi się, by to premier Szydło mówiła, co jest w Polsce prawem, a co nie. Rzepliński twierdzi też, że rząd doprowadza do prawnej anarchii, w której nikt nie wie, co właściwie jest prawem, a co nie.
Prezes TK twierdzi też, że nie wie, co rząd chce osiągnąć blokując prace TK. Zapewnia, że nie jest przeciwko PiS i akceptuje ich władzę.
"Przedstawiciele nowego rządu są zafascynowani prawnymi i filozoficznymi ideami Carla Schmitta. Myślenie w kategoriach przyjaciel-wróg. Decyzjonizm" - skarży się Rzepliński. I dodaje, że on osobiście "oczywiście" czuje się zagrożony.
Na końcu rozmowy pada jednak... przyjemny akcent. Rzepliński mówi o tym, co będzie robił w przyszłym roku, gdy w grudniu zakończy swoją kadencję prezesa TK. Znowu wróci na uniwersytet - i będzie siedział w bibliotece. A my w końcu będziemy mieli spokój w sprawie TK...
wbw