Takie wytyczne zapowiedział Seremet już latem br., po adresowanym m.in. do niego apelu "Tygodnika Powszechnego". Była w nim mowa o żądaniu "podjęcia działań, a także inicjatyw ustawowych, które definitywnie położą kres poczuciu całkowitej bezkarności czy wręcz faktycznego przyzwolenia ze strony instytucji państwa na to, by w polskim internecie posługiwano się językiem nienawiści rasowej i wyznaniowej, językiem oszczerstw i pomówień".
Podczas konferencji Seremet powiedział, że wytyczne - które mają być ogłoszone na stronie Prokuratury Generalnej w internecie - mają m.in. dopomóc osobom pomówionym lub zniesławionym w sieci z motywów rasowych, narodowościowych, religijnych. Podkreślił, że anonimowość w sieci niektórzy błędnie utożsamiają z bezkarnością. Dodał, że do ścigania takich czynów nie potrzeba żadnych nowych przepisów, a problem leży w praktyce działań prokuratury.
Seremet zapewnił, że wyeliminowano już przypadki umorzeń śledztw lub odmowy ich wszczynania z powodu tzw. znikomej szkodliwości czynu. "W pierwszej połowie br. nie było ani jednego takiego przypadku" - dodał. W tym czasie polskie prokuratury prowadziły 262 śledztwa o takie czyny; cztery z nich zakończyło się aktami oskarżenia.
Są też nowe śledztwa. Od trzech tygodni Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów prowadzi postępowanie ws. nawoływania do waśni na tle narodowościowym i pochwalania faszyzmu na forum internetowym dziennika "Fakt" - podała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wpisy te odnosiły się do walki z antysemityzmem w sieci, jaką niektórym portalom wypowiedział szef MSZ Radosław Sikorski. Latem warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo z jego doniesienia, uznając, że on sam może ścigać autorów antysemickich wpisów (minister odwołuje się).
W czasie konferencji prof. prawa Ewa Łętowska podkreślała, że nie trzeba zmieniać prawa by zastopować "mowę nienawiści" w sieci. "Chodzi o poprawienie praktyki prokuratury z wygodnej na niewygodną" - dodała. Według niej "prokuraturze się nie chce, bo jej tak wygodniej, a statystyki można wypełnić pijanymi rowerzystami".
Administratorzy portali nie ponoszą dziś odpowiedzialności za bezprawne wpisy, jeśli się o nich wcześniej nie dowiedzieli - przypomniał radca prawny Grzegorz Wanio. Dodał, że część portali usuwa takie wpisy w kilka godzin po zgłoszeniu nadużycia, ale są takie, które czynią to nawet po kilku miesiącach. Podkreślił, że oddzielnym problemem dla pomówionego w sieci są trudności w ustaleniu danych osobowych oszczercy.
Konferencję zorganizowano we współpracy z zakładami praw człowieka wydziału prawa UW i UMCS oraz Stowarzyszeniem Otwarta Rzeczpospolita.
sm/(PAP)