Radoław Sikorski ujawnił w swojej książce informacje na wrażliwe tematy państwowe - alarmuje ,,Dziennik Gazeta Prawna''. Podał między innymi, gdzie znajdowało się centrum przesłuchań CIA.
,,Neoficką nadgorliwością wykazano się wówczas, gdy udostępniono Centralnej Agencji Wywiadowczej ośrodek w Starych Kiejkutach (…) sposób załatwienia tej sprawy nosi znamiona braku szacunku dla własnego państwa. Nie zadbano o podpisanie stosownych porozumień'' - pisał Radosław Sikorski w książce.
Były szef MSZ napisał też, w jakim konkretnie budynku przesłuchiwano obcokrajowców. ,,Może jedyną korzyścią z wasalnego epizodu centrum przesłuchań w Kiejkutach jest to, że willę, w której Amerykanie trzymali terrorystów, później dla niepoznaki wyremontowano, dzięki czemu miałem godziwe warunki noclegowe podczas dorocznych spotkań z młodym narybkiem naszych szpiegów'' - napisał.
,,Dziennik Gazeta Prawna'' podaje ponadto, że Radosław Sikorski sugerował też w swojej książce powiązania polskich dyplomatów z wywiadem. Dotknęło to między innymi byłego pracownika polskiej ambasady na Białorusi, Witolda Jurasza.
,,Były szef dyplomacji Radosław Sikorski poświęcił mi w swojej książce kilka zdań.
Po pierwsze napisał, że byłem oficerem bądź współpracownikiem polskiego wywiadu. To albo nieprawda, albo ujawnienie tajemnicy państwowej czyli przestępstwo. Dziwię się, że R. Sikorski krytykuje przy okazji promocji książki Antoniego Macierewicza za ujawnianie aktywów polskiego wywiadu, a w książce robi dokładnie to samo.
Po drugie R. Sikorski nazywa mnie "synem PRL'owskiego szpiega". To nieprawda, ale bawi mnie hipokryzja, którą jest potępianie koncepcji resortowych dzieci, ale korzystanie z niej gdy tylko jest to wygodne. Pomijam, że przy okazji b. szef dyplomacji ujawnia tajną operację polskiego wywiadu w Libii. Znów albo mamy do czynienia z konfabulacją, albo przestępstwem.
Po trzecie R. Sikorski, powołując się na amerykańską depeszę ujawnioną przez wikileaks nazywa mnie "osobowym źródłem informacji" Amerykanów. Problem polega na tym, że depesza ta wcale tak mnie nie nazywa. Słowa użyte przez R. Sikorskiego są ciężkim zniesławieniem. Dziwię się, że R. Sikorski pisał książkę nawet nie sprawdzając źródeł. Dziwię się też wydawnictwu, że jego prawnicy najwyraźniej nie sprawdzili, co zamierzają wydrukować'' - pisał o tym Jurasz na początku grudnia 2018 roku.
,,Dziennik Gazeta Prawna'' wskazuje jeszcze, że Sikorski pisze też, jakoby Polska ,,blefowała, twierdząc, ze Nord Stream zagrozi rozwojowi portu LNG w Świnoujściu''.
Gazeta dodaje, że według wiceszefa MSZ Bartosza Cichockiego to, co napisał Sikorski, jest po prostu nieodpowiedzialne.
bb/Dziennik Gazeta Prawna, Fronda.pl