Rozmawiałam niedawno z pracownicą opieki społecznej, Anną. Oddelegowana do pracy z rodzinami doświadczyła poważnego dylematu. Oto córka jednej z podopiecznych przeżywała ciężkie chwile w podstawówce. Nie dość, że z biednej rodziny, nie posiadała nic, co mogłoby imponować jej koleżankom. Szał mody wprowadził do szkoły fascynację Monster High. Mama złamała się, zakupiła córce modną lalkę z modnymi gadżetami i od razu podniosła się jej pozycja w klasie. Nacisk rówieśniczy był tak silny, że dziewięciolatka bez odpowiedniej lalki była w klasie niczym. Anna zwierzyła się: "Jakiś szósty zmysł, czy intuicja mówi mi, że te lalki są złe, one są obrzydliwe, a histeria dziewczynek towarzysząca fascynacji jest co najmniej dziwna. Jako pracownik opieki społecznej musiałam jednak pochwalić matkę za działania podnoszące pozycję córki w klasie. Mam jednak kaca moralnego.".
Moda na lalki zombiaki jest dziwaczna. Zapytałam w zaprzyjaźnionym sklepie zabawkarskim, dlaczego mają w asortymencie tyle tych akcesoriów (aktualnie 1/3 sklepu). Odpowiedź właściciela: "Bo to się najlepiej sprzedaje. Żadne Barbie czy inne lalki, tylko Monster High. Idzie, jak świeże bułeczki. Wszystkie panie kupujące to dla córek mówią, że właściwie im się nie podobają, ale córki tak bardzo chcą je mieć, że trudno."
Czasem porównuje się lalki zombiaczki z lalkami Bratz. Są w pewnym sensie podobne - stawiają na modne charaktery o zdecydowanych postawach. Podobnie jak inne linie zabawek są czymś znacznie więcej niż tylko lalkami. Stowarzyszą im gry internetowe, filmiki, książki, akcesoria itp.
Ta konkretna kreacja wyróżnia się unikatowym, skrzywionym światem zainspirowanym horrorami scence-fiction. Wszystkie z postaci są potomkami znanych filmowych potworów lub zombie. Slogan towarzyszący brzmi: “Be yourself, be unique, be a monster!” - "Bądź sobą, bądź unikalna, bądź potworem".
Opis poszczególnych postaci wydaje się w miarę stonowany, ot zwyczajne nastolatki. Gdy jednak uświadomimy sobie, że nowoczesny marketing nie polega na odpowiadaniu na potrzeby klientów, a przede wszystkim na kształtowaniu tych potrzeb i wychowaniu sobie konsumentów, popatrzymy na ten przekaz ciut inaczej.
Pierwsza kwestia na którą należy zwrócić uwagę to fakt, że adresatem przekazu są dziewczynki do lat 10. Mając to w pamięci, przeczytajmy opis kilku postaci z początku listy http://pl.monsterhigh.com/.
"Frankie Stein: Ulubione zajęcie: Chciałabym doświadczyć wszystkiego zanim zdecyduję."
Dużo naiwności wymaga, by nie skojarzyć tego z promocją niebezpiecznej postawy YOLO - You Live Only Once, "żyje się tylko raz", nakłaniającej do podejmowania zachowań ryzykownych bez zważania na konsekwencje. Postawa, która zrujnowała życie niejednej młodej osoby.
"Ghoulia Yelps - Ulubiona potrawa: lubię fast foody."
Potrzebny komentarz?
"Clawden Wolf:
Jestem zaciętą wyznawczynią mody. Ulubione zajęcie - zakupy i flirtowanie z chłopcami."
Kształtowanie postawy konsumpcjonizmu to jedno. Flirtowanie z chłopcami? U dziewięcio-dziesięciolatki? Poważnie?
"Lagoona Blue:
Zabójczy styl: To na co zawsze mam ochotę to przerażająco dobrze się bawić (...) czy obczajać chłopaków z dziewczynami."
Tu znowu pojawia się motyw seksualizacji małych dziewczynek. A to dopiero początek listy.
Nie powinno być zdziwieniem, że Monster High zostało stworzone przez firmę Mattel, przynoszącą dochód wysokości około 6 miliardów dolarów rocznie. Robert A. Eckert, prezes zarządu firmy, wieloletni członek grupy Bilderberg nie ukrywa, że firma nie tylko sprzedaje produkty, lecz ma ambicję kształtowania kultury z nimi związanej. Biorąc pod uwagę jak bardzo przywiązują się dziewczynki do swych lalek, jak bardzo z nimi utożsamiają może warto jednak bliżej przyjrzeć się wartościom jakie promują?
Lalki Monster High są sztucznie stworzonymi wynikami dziwacznych eksperymentów, wywodzą się (jak już wspomniałam) od znanych potworów. Wiele z nich nie posiada własnego umysłu. Wszystkie są dosłownie martwe, a ożywia ich okultystyczna siła. W większości laleczki - zombiaki są wysoce zseksualizowane, okryte ubraniami możliwymi do nabycia zasadniczo w sex-shopach.
A zatem dziewczynki z początkowych klas szkoły podstawowej uczą się, że aby być "spoko" muszą wyglądać seksownie, im wcześniej tym lepiej. Ponieważ towarzyszą temu elementy śmierci - szafki, gitary w kształcie trumien, trupia karnacja i czaszki jako główny motyw zdobniczy, otrzymujemy miks sex-and-death, który choć możliwy do tolerowania w subkulturze młodych dorosłych staje się co najmniej dziwaczny, gdy odbiorcą są dziewczynki mniej-niż-dziesięcioletnie.
Zawsze zadziwiało mnie kupowanie różnych rzeczy przez mamusie: "bo wszystkie dzieci to mają i nie chcę, żeby moja córka czuła się gorsza". Rozsądniejszą rzeczą jest uczenie dzieci, że jesteśmy rodziną być może wyjątkową, ale nie kupujemy tych wszystkich modnych gadżetów dzieciom właśnie dlatego, że je kochamy. Sprawdza się. Tym bardziej, że obiektywnie rzecz biorąc - Monster High są nieestetycznymi, obrzydliwymi truposzczakami. Małe dziewczynki same to widzą i pożądają tych zabawek nie ze względu na ich wygląd, a nacisk grupy rówieśniczej.
Kto powiedział: "Tylko ten, kto ma władzę nad młodymi wygrywa przyszłość?"
Bogna Białecka - psycholog