Joanna Kluzik-Rostkowska chce, by dzieci uczyły się edukacji seksualnej na różne sposoby. Zamiast jednego przemiotu będą więc różne ścieżki do wyboru. Rodzice o normalnych, tradycyjnych poglądach będą mogli posłać dzieci na wychowanie do życia w rodzinie, a libertyńscy, którzy zachwycają się antykoncepcją czy dewiacjami seksualnymi na seks-edukację. Takie rozwiązanie ma doprowadzić do zgody wokół edukacji seksualnej w ogóle, i na jej szersze wprowadzenie do szkół.
Jednocześnie minister Kluzik -Rostkowska deklaruje, że i w takiej wersji przedmiot nie będzie obowiązkowy. - Szanujmy autonomię rodziny – mówi.
TPT/Wyborcza.pl