Jennifer Margulis jest dziennikarką śledczą, pracującą w Schuster Institute of Investigative Journalism na Brandeis Unviersity. Swoje artykuły publikowała na łamach „The New York Times” czy „Washington Post”. W wydanej w tym roku „The Business of Baby: What Doctors Don’t Tell You, What Corporations Try to Sell You, and How to Put Your Pregnancy, Childbirth, and Baby Before Their Bottom Line” (2013) cały rozdział poświęca właśnie biznesowi szczepionek.
Warto dodać, że sama należy do tych osób, które nie zaszczepiły własnych dzieci przeciwko wszystkim zalecanym w USA chorobom, jednak nie jest wcale przeciwniczką kłucia niemowląt w tym właśnie celu. Za najbardziej kontrowersyjne (czy raczej niepotrzebne) w USA uważa szczepienia przeciwko rotawirusom, zapaleniu wątroby typu B i ospie wietrznej.
Dziennikarka śledcza nie porusza jednak w ogóle kwestii używania linii komórek po aborcji do wytwarzania szczepionek, które za sprawą nagłośnienia sprawy przez środowisko pro-life z niektórych z nich zostały wycofane.
Z jej analizy wynika, że rodzice niemowląt, które są karmione piersią, nie są posyłane do żłobka lub przedszkola i nie mają zintensyfikowanego kontaktu z różnymi chorobami, mogą z niektórych szczepień zrezygnować. W jakimś stopniu masowy system ich stosowania związany jest więc z posyłaniem coraz mniejszych dzieci do żłobków, przedszkoli i szkół. Kolejnym powodem jest wykorzystanie dostępu do noworodków, które przynoszone są przez rodziców na badania kontrolne (dzieci starsze rzadziej trafiają do lekarza).
Własnych dzieci nie szczepią lekarze
Jak pisze Margulis, w USA wielu rodziców, którzy zrezygnowali z niektórych szczepionek to osoby z wyższym wykształceniem. Są wśród nich lekarze, pielęgniarki, pracownicy sektora medycznego, a nawet ci, którzy w ramach wykonywanego zawodu muszą oficjalnie do nich namawiać lub je reklamować. W USA istnieje od niedawna International Medical Council on Vaccination: http://www.vaccinationcouncil.org/, organizacja złożona właśnie z lekarzy i pielęgniarek, którzy uważają, że szczepionki nie są ani takie bezpieczne, ani efektywne, jak głoszą to firmy farmaceutyczne i władza. Jak pisze Margulis, wielu pediatrów również nie widzi większego problemu w sytuacji, gdy rodzice wybierają tzw. alternatywy kalendarz szczepień, selekcjonując lub opóźniając ich podawanie. Zdarzają się jednak tacy, którzy nie przyjmą dziecka, jeśli nie zostanie ono zaszczepione przeciwko wszelkim zalecanym chorobom.
Niemowlę z 26 szczepieniami
A jest ich cała masa. Jak podsumowuje Margulis, zanim dziecko ukończy w USA roczek, zostanie zaszczepione przy pomocy 21 szczepionek przeciwko 10 chorobom. Zanim osiągnie wiek 18 miesięcy, będzie ich 26 (na 14 chorób), a osiemnastolatek będzie musiał ich przejść 50 (w sumie na 16 chorób). Amerykański kalendarz szczepień, który obowiązywał dla dzieci urodzonych w latach 70-tych, miał ich cztery razy mniej. A obecnie jest ich dwa razy tyle co w Europie. Możemy się cieszyć, że w Polsce nie jest pod tym względem aż tak źle (mamy 12 obowiązkowych szczepień, ale niektórzy sugerują, że to za mało: http://www.rynekzdrowia.pl/Serwis-Szczepienia/Mamy-12-bezplatnych-szczepien-obowiazkowych-Czy-to-za-malo,130127,1018.html
Warto więc poznać fakty, na które wskazuje dziennikarka śledcza, aby zrozumieć, dlaczego aż tak wiele szczepień jest ciągle dodawanych bez usuwania innych (np. przeciwko polio, które zostało praktycznie pokonane, a jedyną występującą zachorowalnością jest jej poszczepienny charakter).
Center for Disease Control i firmy farmaceutyczne
Margulis podaje przykład Julie Gerberding, która stała na czele amerykańskiej organizacji rządowej Center for Disease Control, odpowiedzialnej za publikowanie zaleceń dotyczących kalendarza szczepień. Po procesie w 2008 r., w którym rodzice dziewczynki (Hannah Poling) otrzymali 1,5 mln dol. odszkodowania, Gerberding ogłosiła, że „rząd absolutnie nie wydał żadnego oświadczenia wskazującego, że szczepionki mogą być powodem autyzmu”. W 2009 r. została zatrudniona przez firmę farmaceutyczną, producenta szczepionek Merck, stając na czele Merck Vaccines. Nie można się dziwić, że rodzice w USA nie mają zaufania do organizacji rządowych wypowiadających się w kwestii bezpieczeństwa nie tylko z powodu osób, które w swojej karierze zawodowej przechodzą z publicznego sektora zdrowotnego do firm farmaceutycznych, lub na odwrót.
Brak odpowiedzialności firm i tajność
Kolejne niepokojące informacje wiążą się z techniczną stroną procesów dotyczących urazów poszczepiennych. W 1986 r. w USA na mocy ustawy Kongresu powstał National Vaccine Injury Compensation Program, mający na celu zdjęcie odpowiedzialności z firm farmaceutycznych i powołanie specjalnego funduszu pieniężnego, z którego byłyby wypłacane odszkodowania dla rodziców. Stało się tak, gdyż firmy zagroziły, iż zaprzestaną produkcji szczepionek, jeśli będą musiały same wypłacać odszkodowania w momencie, gdy w latach 80-tych liczba procesów wytaczanych przez rodziców gwałtownie rosła. Objęcie firm takim parasolem ochronnym oznacza, że to władza (i podatnicy) ponoszą koszty finansowe odszkodowań za skutki uboczne produktów wytwarzanych przez prywatne firmy. Od czasu powstania, National Vaccine Injury Compensation Program wypłacił poszkodowanym ponad 2 miliardy dol. Rodzicom Poling wypłacono 1,5 mln dol. zadośćuczynienia oraz 500 tys. dol. na opiekę nad dzieckiem. Hannah Poling w wieku 19 miesięcy, zanim otrzymała 9 szczepionek, była normalnie rozwijającym się dzieckiem. Potem nastąpiło u niej trwałe uszkodzenie mózgu, na skutek podania szczepień. Zapewne wielu badaczy i lekarzy chciałoby przeczytać akta tego procesu i dowiedzieć się, jak do takiego wniosku doszli eksperci departamentu zdrowia. Władza niestety utajniła akta procesu, co oczywiście ma wpływ na wzrost braku zaufania zarówno do niej, firm farmaceutycznych, jak i samych szczepionek.
Wygrane procesy rodziców
Proces Poling, który zakończył się w pewnym sensie pomyślnie dla rodziców nie jest zupełnym ewenementem, choć warto podkreślić, że rodzice dziewczynki mieli wyjątkowe zdolności, aby go wygrać. Ojciec dziecka był bowiem neurologiem i posiadał stopień doktora z biofizyki, zaś matka była prawnikiem i pielęgniarką. W 2010 r. panel brytyjskich ekspertów medycznych przeanalizował przypadek dziecka, które również cierpiało na trwałe uszkodzenie mózgu po szczepionce MMR, w wyniku czego rodzice otrzymali 146 tys. dol. odszkodowania. W czerwcu 2012 r., włoski minister zdrowia przyznał, że poważne uszkodzenie neurologiczne, którego doznał 15-miesięczny Valentino Bocca wywołała ta sama szczepionka.
Konflikt interesów: sponsorowani pediatrzy
Rodzice w USA tracą również zaufanie do pediatrów. Amerykańskie Stowarzyszenie Pediatrów, czołowa organizacja lekarzy tej specjalności, skupiająca 60 tys. medyków, w 2012 r. otrzymała od firm komercyjnych co najmniej 7,4 mln dolarów, a od firm produkujących szczepionki co najmniej 1,6 mln. Merck & Co. Pfizer, GlaxoSmithKline, Sonofi Pasteur należały do jej najbardziej hojnych sponsorów. Wyeth (wykupiony przez Pfizer) wytwarzający szczepionkę przeciwko pneumokokom (Prevnar) przekazał organizacji pediatrów co najmniej 750 tys. dolarów w 2008 r. Merck, produkujący szczepionki przeciwko zapaleniu wątroby typu A i B, Haemophilus influenzae (Hib), wirusowi brodawczaka (HPV), odrze, śwince i różyczce (MMR), zapaleniu płuc, ospie wietrznej, rotawirusom, (oprócz tego wytwarzający lekarstwa na alergie i astmę, które mogą być powiązane ze szczepieniami), w 2010 r. zasilił organizację co najmniej pół milionem dol. Kolejny istotny sponsor, GlaxoSmithKline, produkuje kombinację szczepień przeciwko zapaleniu wątroby typu B, błonicy, tężcowi i krztuścowi oraz polio. Każda z tych firm na samych tylko szczepionkach zarabia kilka miliardów dol. rocznie.
Brak istotnych badań i przestrzegania zasad stosowania
Jak pisze Margulis, niestety są również bardzo poważne luki w badaniach nad szczepionkami. Nie ma analiz o dużej skali, sprawdzających bezpieczeństwo z grupą kontrolną dzieci nieszczepionych, aby porównać ich systemy odpornościowe. Ich brak tłumaczy się uznaniem nieszczepienia dzieci za nieetyczne. Badania dotyczą działań jednej szczepionki, nie biorą pod uwagę ich skumulowanego stosowania. A poza tym są często sponsorowane przez producentów. Na tym problemy się nie kończą. Raport amerykańskiego departamentu zdrowia z czerwca 2012 r. ujawnił, że 76% providerów szczepionek pozostawiało je w nieodpowiedniej temperaturze co najmniej przez 5 godzin, u jednej trzeciej przeterminowane ampułki składowane były razem z tymi, które były przeznaczone do użytku. Poza tym, nikt nie administrował nimi w całkowitej zgodzie z wytycznymi. Warto przy okazji dodać, że np. w USA można zaszczepić się przeciwko grypie przy okazji robienia zakupów w markecie, a czasem nawet w kościele (głownie osoby starsze). O szczepionkach po cichu wycofanych z obrotu, którymi szczepiono w Polsce dzieci pisała niedawno „Rzeczpospolita”: http://www.rp.pl/artykul/22,1032500-Szczepionki-budza-strach.html
Z analizy Margulis wynika jasno, że rodzice mają prawo martwić się, że uszkadzają one odporność bardzo małych dzieci (prawdopodobnie m.in. z powodu dodawanych substancji konserwujących i wspomagających działanie) i mają dużo słabszą skuteczność, niż się oficjalnie utrzymuje. Amerykańskich rodziców niepokoi również niezrozumiały fakt, że w tym tak wysoko rozwiniętym kraju śmiertelność noworodków jest wysoka. Do kogo mogą mieć teraz zaufanie: do przedstawicieli władzy, producentów czy pediatrów?
Jak podaje Margulis, w Islandii i Norwegii, dzieci nie otrzymują żadnych szczepionek przed ukończeniem pierwszych trzech miesięcy życia. Poza tym, są one całkowicie dobrowolne. I dobrze, że rodzice mają tu coś do powiedzenia. Dla nich stawka jest wysoka, bo chodzi o zdrowie ich własnych dzieci.
Dla firm stawka wypracowania miliardowych zysków również jest wysoka, ale dzięki rządowemu (podatniczemu) parasolowi ochronnemu, ryzyko znikome. Warto zaznaczyć, że lobby farmaceutyczne ma silną pozycję w UE i działa przy pomocy sponsorowanych organizacji medycznych i pacjenckich. W Polsce można zaobserwować pewien trend dotowania szczepionek przez lokalne samorządy, gdzie władza podlega mniejszej kontroli. Oto jeden z przykładów: http://www.rynekzdrowia.pl/Serwis-Szczepienia/Warminsko-Mazurskie-samorzadowe-programy-szczepien-przeciwko-pneumokokom,132094,1018.html
Kilka dni temu media informowały również o niewłaściwie przechowywanych ampułkach w krakowskiej i warszawskiej przychodni: http://wpolityce.pl/wydarzenia/58880-nawet-100-tys-dzieci-moglo-otrzymac-szczepionke-z-wycofanej-serii-niektore-preparaty-mogly-byc-zepsute
Trzeba być czujnym.
Natalia Dueholm