Po szczycie NATO i ŚDM przywróciliśmy już mały ruch graniczny z Ukrainą, ale z Rosją jeszcze nie. Pytanie, czy w ogóle powinniśmy go przywracać z obwodem kaliningradzkim? Rozmawiamy na ten temat z Romualdem Szeremietiewem, byłym wiceministrem obrony narodowej.

 

Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński mówi, że jak dotąd wciąż nie możemy przywrócić małego ruchu granicznego z Rosją, bo wciąż „nie ustały przyczyny związane z bezpieczeństwem”. Jak to rozumieć i co z tego wynika?

Rosja od dłuższego czasu prezentuje się jako kraj, który nie przestrzega norm prawnych regulujących relacje międzypaństwowe. Ze strony zachodu co prawda robi się wszystko, aby podtrzymywać wrażenie, że relacje z Rosją wyglądają normalnie, ale to nieprawda. Niby zachód stara się o jakiś dialog z Rosją, ale jednocześnie wszyscy wiedzą, że konflikt na Ukrainie się nie zakończył, a Rosja w żadnym wypadku nie zamierza rezygnować z tego wszystkiego, co do tej pory zyskała.

Rosja stanowi więc zagrożenie przed którym musimy się chronić?

Kreml robił różnego rodzaju groźne miny w związku ze szczytem NATO. Cały czas słyszymy o pogróżkach, które padają przy okazji stwierdzeń o kwestii wzmocnienia flanki wschodniej. Te wszystkie okoliczności stanowią o tym, że należałoby się zastanowić, czy coś tak w istocie normalnego jak mały ruch graniczny, powinniśmy przywracać.

Nie mogłoby się to skończyć dla nas jakimiś reperkusjami?

Oczywiście zawsze istnieje obawa, że jeżeli my coś zrobimy, druga strona odpowie. Powstaje jednak pytanie, jak należy postępować w sytuacji, kiedy Rosja w żaden sposób nie zmienia swojej polityki zagranicznej w stosunku do Polski. Nie widać przecież żadnego odwrotu od tego wszystkiego, co do tej pory słyszeliśmy. Co więcej, ostatnie doniesienia mówią o tym, że Rosja przygotowuje duże zgrupowanie wojsk i wielkie ćwiczenia niedaleko granicy z Ukrainą. Trudno nie zauważyć, że wygląda to jak przygotowanie do nowej wojny. Tego typu sygnałów jest bardzo dużo i wychodzą one ze strony Rosji, więc trudno twierdzić w tych warunkach, że wszystko jest w porządku i nic nie trzeba robić.

Możemy się więc spodziewać, że małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim nie przywrócimy nie tylko teraz, ale też w najbliższej przyszłości ze względu na politykę, jaką prowadzi wobec nas Rosja?

Tak, to są efekty rosyjskich działań. Trudno powiedzieć, że Rosja cokolwiek w swojej strategii zmienia, albo rezygnuje z wytyczonych wcześniej celów. Sytuacja z małym ruchem granicznym to jeden ze skutków tego, co robi Rosja oraz tego, że Polska chce dbać o własne bezpieczeństwo.

Rosyjskie media w tym m.in. "Rossijskaja Gazieta" głoszą, że Polacy strzelają sobie w kolano, nie przywracając ruchu, bo tracą wiele pieniędzy, które w naszych granicach zostawiali Rosjanie tu przyjeżdżający. Ale czy na szali, na której są ekonomia i bezpieczeństwo, bezpieczeństwo nie jest ważniejsze?

Oczywiście, że tak, bezpieczeństwo powinno przeważać i to zdecydowanie. Na tyle na ile znam historię stosunków polsko-rosyjskich w tym handlowych, nie znajduję w tej historii okresu, w którym byśmy jakoś świetnie wyszli na relacjach z Rosją. Mamy kiepskie doświadczenia w tym zakresie i to na przestrzeni ostatnich dwustu pięćdziesięciu lat. Opowieści, że strony Rosji, że strzelamy sobie w kolano, rezygnując z małego ruchu granicznego, są śmieszne, jeżeli weźmiemy pod uwagę skalę gospodarczą. Wydaje mi się to niepoważne. Jest to typowo propagandowy argument niemający nic wspólnego z realiami.

Takie argumenty zwłaszcza płynące ze strony Rosji nie powinny więc mieć najmniejszego wpływu na podejmowane przez nas decyzje?

Trzeba pamiętać, że Rosja ma bardzo rozbudowane mechanizmy propagandowe i ich służby w tym zakresie cały czas bardzo intensywnie działają, jak zawsze zresztą. To jest tradycja, którą Federacja Rosyjska przejęła ze Związku Sowieckiego. Tam też propaganda była bardzo ważna w polityce, również międzynarodowej. Dawniej rozwijano wielkie akcje propagandowe w Europie Zachodniej, dziś wiele się pod tym względem nie zmieniło.

Jak mamy traktować tę propagandę i na nią reagować?

Zawsze powinniśmy patrzeć na sferę faktów. Kwestia wzmocnienia flanki wschodniej NATO nie wzięła się znikąd, była konsekwencją ataku na Krym i faktu, że Rosja zagraża innym krajom w tym państwom bałtyckim. Tak samo wszystkie decyzje podejmowane przez nas są pokłosiem tego, co robi Rosja. Coś za coś.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW