Ten wywiad to ważny dzwonek alarmowy, który pokazuje, że prowincjał dominikanów niewiele już sobie robi z doktryny katolickiej, jeśli tylko może przypodobać się „Gazecie Wyborczej”. I dlatego opowiada, że list biskupów mu się nie podoba, że jest zwolennikiem związków partnerskich, a nawet możliwości adopcji dziecka przez lesbijską partnerkę matki.
Zaczyna się od znakomitego listu biskupów na temat gender. O. Paweł Kozacki wypowiada się o nim z lekceważeniem. - To raczej nie jest moja tonacja. Teza, iż za wszelkie zło odpowiada „ideologia gender”, wydaje mi się fałszywa – polemizuje z tezami, których w liście nie ma prowincjał dominikanów. A chwilę potem opowiada bajki o tym, że gender studies zajmują się niższymi płacami kobiet i przemocą w rodzinie (która zresztą jest o wiele mniej częsta w rodzinie niż w konkubinacie, ale o tym dominikanin nie wspomina).
A dalej jest tylko mocniej. Dominikanin wyznaje, że jest przeciwko religii w szkole, a także przyznaje, że nie ma nic przeciwko związkom partnerskim. - Gdyby ktoś mi zagwarantował, że poprzestaniemy na legalizacji związków partnerskich, to byłbym za. Przecież nie mogę być przeciw temu, by te osoby odwiedzały się w szpitalu czy dziedziczyły po sobie. Nie wierzę jednak, że w tym miejscu się zatrzymamy – przekonuje dominikanin, jakby zapominając, że Kongregacja Nauki Wiary jest przeciw wprowadzaniu do systemu prawnego związków partnerskich. Trzeba przyznać, że w innym miejscu o. Kozacki uznaje, że nie wolno równać praw związków partnerskich z małżeństwem. - Nie akceptuje zrównania praw związku partnerskiego z prawami rodziny tworzonej przez mężczyznę i kobietę – podkreśla i dodaje, że nie widzi możliwości zgody na adopcję dzieci przez pary homoseksualne.
Ale ta jasna deklaracja w niczym nie zmienia innej wypowiedzi, gdzie ojciec Kozacki zaznacza, że gdyby stanął przed sytuacją, w której lesbijska partnerka matki chciała adoptować dzieci swojej zmarłej partnerki, która może żyć w związku z kolejną kobietą, to on nie miałby nic przeciwko. - Nie protestowałbym. W konkretnej sytuacji dobre dla dzieci może być to, co wykracza poza zasady. W tym wypadku adopcja jest lepsza niż dom dziecka – oznajmia dominikanin.
TPT/Wyborcza.pl