Marta Brzezińska: Za kilka godzin ulicami Warszawy przejdzie wielki marsz przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego. Dlaczego taka inicjatywa jest konieczna?
Beata Szydło: Rząd, a przede wszystkim Donald Tusk, stracił słuch społeczny – nie słyszy tego, co mówią ludzie. Mam wrażenie, że stracił również zdolność dostrzegania problemów przeciętnego Polaka. Przymus pracy do 67. roku życia, który forsuje rząd Tuska jest najgorszym z możliwych rozwiązań jeśli chodzi o dyskusję na temat systemu emerytalnego w Polsce. Rozmowa o zabezpieczeniu emerytalnym, o przyszłych ale i obecnych emeryturach, została przez ten prosty zabieg marketingowy sprowadzona przez premiera Tuska do dyskusji o wydłużeniu wieku emerytalnego. Poza tym, że Polacy mają dłużej pracować, nie oferuje się nim nic innego. Opowiadanie o tym, że emerytury będą wyższe za jakiś czas to w tej chwili rzucanie hasełek, po to, żeby w jakiś sposób przekonać opinię publiczną do tego pomysłu.
Mainstreamowe media przedstawią marsz jako „pisowski”, ale chyba nie tylko PiS protestuje przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego.
Różne organizacje sprzeciwiają się działaniom rządu. Trzeba pamiętać o inicjatywie ustawodawczej „Solidarności”, która domaga się referendum w tej sprawie. Także inne ugrupowania opozycyjne organizują zbieranie podpisów. Przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego zaprotestowało już 2 miliony ludzi! We wszystkich badaniach, sondażach Polacy wyrażają swój sprzeciw wobec wprowadzeniu takiego rozwiązania. Jak widać – rząd jest na te głosy głuchy. Wydaje się, że jedynym działaniem, jakie teraz można podjąć, a które może podziałać na wyobraźnię Tuska i jego rządu, są właśnie takie społeczne protesty, stąd dzisiejszy marsz. Zresztą, samo hasło, z którym dziś będziemy szli - „Brońmy swoich praw” - podkreśla, że każdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania, zaprotestowania. Im nas będzie więcej dziś w Warszawie o 18, tym większe szanse, że ta szkodliwa ustawa nie wejdzie w życie.
Tak, tylko przeciwko podpisaniu ACTA także licznie protestowaliśmy, ale nieustępliwy Donald Tusk doprowadził do podpisania ustawy i sprawa jakoś przycichła...
Jestem przekonana, że kropla drąży skałę. Moim zdaniem, granica wytrzymałości społecznej, ale też takiej poprawności politycznej i udawania tego, że jest dobrze i ten świat kreowany przez Donalda Tuska jest taki, jak on chce by był, zostały już dawno przekroczone. O ile sprawa ACTA była bardzo istotna i w pewnym momencie rzeczywiście te protesty przyciągały coraz więcej osób, o tyle dla większości ludzi ta kwestia nie była jednak do końca zrozumiała. Ten protest zresztą po jakimś czasie wygasł, natomiast sprawa emerytury dotyczy wszystkich bez wyjątku.
Jakkolwiek nie patrzeć, obecny system emerytalny w Polsce też nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem...
Oczywiście, my także stoimy na stanowisku, że system emerytalny w Polsce jest zły. Nie zabezpiecza kompletnie dwóch ważnych kwestii. Mianowicie wysokości emerytur (oczywiście, ogromnym problemem jest również stan budżetu państwa), ale rozwiązania proponowane przez Donalda Tuska nie przyniosą niczego dobrego. Proszę zauważyć, kto się najbardziej angażuje w forsowanie przedłużenia wieku emerytalnego – prof. Balcerowicz, który przecież wprowadzał obecny system! Znamienny jest fakt braku jakiejkolwiek refleksji. Kiedy prof. Balcerowicz przekonywał dwadzieścia lat temu do wprowadzenia zmian i obiecywał, że będzie się nam świetnie żyło, ale po tych dwudziestu latach okazuje się, że wcale tak dobrze się nie żyje! Teraz prof. Balcerowicz znowu próbuje przekonywać do czegoś, do czego chyba nikt nie jest przekonany. Problemem w systemie emerytalnym jest co innego – co zrobić, by był on przewidywalny i by ludzie faktycznie mieli szansę na emeryturę. Ale by mieć tę szansę muszą spełnić dwa podstawowe warunki, na temat których rząd w ogóle się nie zająknął.
Jakie?
Chodzi o pracę – żeby Polacy nie musieli wyjeżdżać i szukać jej za granicą i tam pracować na wzrost PKB w innych krajach. Drugą kwestią są sprawy związane z demografią i rodziną, które rząd zbywa kompletnym milczeniem. Nie wiem, czy Tusk naprawdę uważa, że magiczne wydłużenie wieku emerytalnego w momencie, kiedy Polska się wyludnia, cokolwiek załatwi. Nie można w ten sposób stawiać kwestii systemu emerytalnego, w jaki robi to Donald Tusk, który skupia się na jednym elemencie całkowicie pomijając to, co jest w tej materii najważniejsze. Rozwój rodziny, dzieci, zapewnienie miejsc pracy, wzrost gospodarczy – o tym się w ogóle nie mówi. Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili Donald Tusk musi spełnić zobowiązania w stosunku do Brukseli, która wszystkim krajom UE zaleciła wydłużenie wieku emerytalnego. Z tym, że jeżeli wciąż będziemy ślepo realizowali zalecenia płynące z Komisji Europejskiej czy Parlamentu Europejskiego, kompletnie nie biorąc pod uwagę polskich uwarunkowań, to nic z tego dobrego nie wyniknie.
Kto Pani zdaniem powinien dziś przyjść na marsz? Ludzie, którzy zbliżają się do wieku emerytalnego czy także młodzi, którzy niekoniecznie tak daleko wybiegają swoimi myślami w przyszłość?
Zachęcam wszystkich, bo emerytury będziemy płacili wszyscy, to sprawa każdego. Emeryci w tej chwili pobierają świadczenia, osoby pracujące będą je pobierać w niedługiej przyszłości, a ci, którzy się jeszcze uczą też w końcu osiągną wiek emerytalny. To jest sprawa wszystkich, więc każdy powinien dziś być na marszu. Im nas będzie więcej, tym lepiej będą słyszalne nasze postulaty. Po drugie, jest też pewna solidarność społeczna, o której trzeba mówić, a której ten rząd nie dostrzega, stąd ważne, by było nas dużo. Oczywiście, głównym przesłaniem marszu jest protest przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego, ale hasło, pod którym będziemy maszerować – domaganie się prawa do decydowania o sobie i o własnym kraju – przekłada się na tak wiele dziedzin w naszym kraju. To kwestia zdrowia, oświaty – codziennie słyszymy o kolejnym obszarze życia, w którym dzieje się coś złego. Ten szklany sufit, który Donald Tusk próbuje roztaczać nad nami od 4,5 roku pęka w coraz większej ilości miejsc i trzeba powiedzieć dość.
Rozmawiała Marta Brzezińska