Czy następnym celem Władimira Putina okaże się Mołdawia i dlaczego ten niepozorny mały kraj mógłby mieć wielkie znaczenie dla europejskiej polityki. Rozmawiamy na ten temat z dziennikarzem Andrzejem Talagą.

 

Sytuacja gospodarcza w Mołdawii niezmiennie jest bardzo zła, a krajem wstrząsają skandale korupcyjne, w których główne role grają politycy o orientacji proeuropejskiej. Czy to przesłanki ku temu, by Mołdawia skłoniła się w stronę Moskwy, a może Rosja sama po nią sięgnie, tak jak kiedyś sięgnęła po Krym?

Problem mołdawski przedstawiłbym w nieco szerszym kontekście. Na chwilę obecną widać, że Rosja ma bardzo poważne problemy wewnętrzne związane przede wszystkim z cenami rosyjskiej ropy i związaną z nimi zapaścią budżetu. Widać tym samym, że nadszarpnięte zostało ciche porozumienie między władzą, a społeczeństwem rosyjskim polegające od lat na tym, że społeczeństwo nie podnosiło głosu w sprawach politycznych, a władza zapewniała mu ciągły wzrost poziomu życia. W związku z tym, że ten układ przestał działać, reżim Putina próbuje zdobyć poparcie społeczne poprzez agresję, czy to na Krymie, w Syrii, czy na Ukrainie. Wcześniej przymiarką do tego rodzaju działań była Gruzja.

Powstaje pytanie – co dalej?

Widać, że Ukraina właściwie „wyczerpała” już swoje możliwości i teraz nie widać tam szczególnej chęci Rosjan do dalszej eskalacji, raczej do utrzymania stanu lekkiego wrzenia, którego można by wykorzystać w przyszłości. W tej chwili nie ma też aprobaty społeczeństwa ku dalszym działaniom na Ukrainie. Natomiast Rosjanom bardzo spodobała się chwałą oręża rosyjskiego w Syrii, jednak i ten przyczółek kiedyś się wyczerpie. Poza tym w Syrii Rosjanie mogą zwyczajnie utknąć i to, co dziś odbierane jest jako chwała w przyszłości może okazać się problemem. Wtedy pojawi się potrzeba kolejnej ekspansji. Gdzie? W Gruzji? Ten kraj wydaje się dość spacyfikowany i uporządkowany.

Dlatego też wybór mógłby paść na Mołdawię?

Tak, Mołdawia jest takim kandydatem. Po pierwsze jest tam Naddniestrze, które Rosjanie mogliby wykorzystać. Po drugie trwa tam ogromny kryzys ekonomiczny, a Mołdawia pozostaje najbiedniejszym krajem Europy. Po trzecie występują tam silne postawy prorosyjskie również poza samym Naddniestrzem. Kraj jest de facto rozdarty. Znaczna część populacji Mołdawii to jest około jedna trzecia ludności posiada obywatelstwo Unii Europejskiej za sprawą posiadania obywatelstwa rumuńskiego. Rumunia przyznaje im to obywatelstwo, jako że ich przodkowie byli obywatelami Rumunii przed wojną. Natomiast druga część Mołdawian to grupa rosyjskojęzyczna, która istotnie może ciążyć ku Rosji, co daje Moskwie świetne możliwości rozgrywania polityki w tym regionie. Kto wie, może nawet do zorganizowania jakiejś małej wojenki ku chwale Rosji? Wszak Rosjanie w rejonie Naddniestrza mają kilka tysięcy żołnierzy.

Jak możemy dokładnie opisać korzyści, jakie chcieli by uzyskać Rosjanie ataku na Mołdawię, bądź przejęciu politycznej kontroli nad tym krajem?

Dla Rosji korzystnym będzie, jeśli Mołdawia nie będzie w Unii Europejskiej i będzie niestabilna. Po pierwsze, ewentualna agresja może wtedy dać poczucie chwały społeczeństwu rosyjskiemu, poczucie sukcesu. Po drugie, taka Mołdawia może przyczyniać się do destabilizowania Ukrainy, jako że położona jest w jej sąsiedztwie, a o to przecież głównie chodzi Putinowi. Faktycznie Mołdawia jest tym samym kandydatem na kolejny cel Rosji w przyszłości, bo wątpliwe jest, by Putin porwał się na konflikt z Turcją, lub z innymi krajami NATO jak państwa bałtyckie. Groźby pod adresem tych krajów to straszenie, które nie powinno się przerodzić w żadne realne działanie, ale Mołdawia jest pod tym względem idealna.

Czy w takim razie kraje Europy Zachodniej nie powinny w jakiś sposób wspierać Mołdawii?

Sęk w tym, że Mołdawia już jest wspierana. Np. Polska wspierała porozumienie, które umożliwiło prozachodniej koalicji sprawowanie władzy w tym kraju. Trzeba o tym pamiętać. Pomoc ze strony Unii Europejskiej też jest duża, przecież nawet przyznawanie obywatelom Mołdawii obywatelstwa unijnego ma duże znaczenie, jako że ci ludzie mogą przez to pracować w Rumunii i innych krajach Unii i przesyłają zarobione pieniądze do kraju.

Czy jednak nie można zrobić czegoś jeszcze?

To nie jest tak, że Unia, czy zachód mogą zrobić dużo więcej. Przede wszystkim tamte społeczeństwa muszą chcieć i obrać kierunek proeuropejski, tak ukraińskie jak i mołdawskie. Tu leży główny problem. W państwo można pompować nieskończenie wiele pieniędzy, ale jeżeli społeczeństwo jest rozdarte wewnętrznie i nie ma określonych poglądów na temat swojej przyszłości, nie jest w stanie określić się po stronie wschodniej, lub zachodniej, to taka pomoc de facto nie pomoże.

Czyli wszystko zależy od wyboru samych Mołdawian?

Tak, piłeczka jest po ich stronie. Oczywiście Mołdawia jest suwerennym państwem, toteż można sobie wyobrazić na przykład sprzedaż, czy przekazanie broni armii mołdawskiej w przypadku pojawienia się zagrożenia może nie ze strony Rosji jako takiej, ale ze strony Naddniestrza. Byłoby to w pełni zgodne z prawem i w interesie narodów Unii Europejskiej. Ale nawet taka pomoc niewiele by dała bez zdecydowanej chęci społeczeństwa mołdawskiego do zwrócenia się w stronę zachodu. Taka wola była na przykład w naszym społeczeństwie, kiedy wstępowaliśmy do Unii.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW