Czy postawienie wojsk rosyjskich z Południowego Okręgu Wojskowego w stan gotowości powinno napawać nas niepokojem? O poczynaniach Federacji Rosyjskiej rozmawiamy z dziennikarzem Andrzejem Talagą.
Żołnierze rosyjscy postawieni w stan najwyższej gotowości – to brzmi groźnie. Ale co to tak naprawdę oznacza?
To nie musi oznaczać tego, co pojawia się w podtekście, czyli kolejnej inwazji na Ukrainę. Rosja od 2013 roku ćwiczy w różnych częściach kraju, w różnych związkach wojskowych. Przeprowadzenie podwyższonej gotowości i dyslokacji wojsk to typowe manewry dla Rosjan. Np. w roku 2014 Rosjanie przeprowadzili bardzo szybko dziesięć brygad na granicy z Ukrainą, choć brygady te na samą Ukrainę nie wkroczyły. Wojny więc nie było, jednak Rosja ćwicząc tego rodzaju przerzut wojsk, przygotowywała się do ewentualnych działań wojennych, szybką koncentrację w jednym miejscu i koordynację działań.
A jak możemy na dzień dzisiejszy ocenić siłę i stan rosyjskiej armii?
Co ważne, siły rosyjskie od lat nie były w najlepszej kondycji, dopiero ostatnio tj. od 2013 roku zaczęła się ich odbudowa w sensie ich użycia. Do tej pory były liczne, nawet dobrze uzbrojone, ale nie ćwiczono nowoczesnych technik dowodzenia. Teraz Rosjanie robią to co chwila. Głównie wokół Ukrainy, ponieważ tam występuje pretekst polityczny. Jednak podstawowym celem stawiania żołnierzy w stan gotowości bojowej i innych manewrów jest przygotowanie do ewentualnej wojny, a nie sama wojna.
Podobne tłumaczenia przedstawiał szef rosyjskiego Ministerstwa Obrony Narodowej Siergiej Szojgu, który mówił, że głównym celem manewrów będzie wypracowanie modelów działań służących w działaniach wojennych. Czy to oznacza, że w tym przypadku wypowiedź rosyjskiego ministra jest zgodna z rzeczywistością?
Tak, jest zgodna z rzeczywistością. Rosjanie często robią to, co mówią. Nie jest to jednak czynnik uspokajający, ponieważ Rosja ćwiczy siły do prawdziwej wojny, nie do wojny z terroryzmem i jakiś nie do końca określonych działań, tylko do realnych działań militarnych, które miałyby być toczone np. przeciw nam. Rosja przeprowadziła po upadku Jelcyna reorganizację swoich sił zbrojnych zmieniając nie tylko okręgi wojskowe, ale też elementarną strukturę związków taktycznych, podstawowym związkiem taktycznym czyniąc brygady. Tak jak na zachodzie. Okazało się jednak, że te brygady nie potrafią odpowiednio koordynować działań np. w przypadku przerzucania ich na duże odległości. Doświadczenia z przygotowań do wojny z Ukrainą sprawiły, że teraz Rosjanie zaczynają organizować wojsko w system dowodzenia dywizji. To cały czas jest ćwiczenie tego, jak ta armia mogłaby najbardziej skutecznie i operacyjnie wkroczyć do ewentualnej wojny odbywającej się na zachodnim obszarze kraju.
Dlatego też ćwiczenia i manewry odbywają się właśnie na zachodzie?
Zachodni Okręg Wojskowy jest dla Rosji najważniejszy, jako że ten obszar stoi naprzeciwko NATO, a NATO jak wiadomo jest najważniejszym przeciwnikiem Rosji. Tego nie kryją nawet sami Rosjanie, więc nie trzeba tu niczego wymyślać. Zachodni okręg jest najlepiej uzbrojony. Nowe czy zmodernizowane uzbrojenie rosyjskich sił zbrojnych w pierwszej kolejności wędruje właśnie do tego okręgu. Tam znajdują się choćby rakiety typu Iskander, czy nowoczesne samoloty szturmowe i czołgi. Dlatego właśnie w tym okręgu te ćwiczenia są szczególnie intensywnie, ponieważ te siły mają mieć największą gotowość do podjęcia walki w każdym momencie. Nie wierzyłbym jednak w zapewnienia Siergieja Szojgu, że Rosjanie przygotowują się np. do walki z terroryzmem. Przygotowują się do hipotetycznej, ale jednak wojny.
Powstaje zatem pytanie, do jakiej dokładnie wojny i kiedy ona mogłaby nastąpić?
Mówiąc o ewentualnej wojnie, mówimy o na razie dość mglistej zakładanej przyszłości. W tej chwili siły NATO znacznie przeważają nad siłami rosyjskimi. Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że siły Paktu Północnoatlantyckiego nie mniej intensywnie ćwiczą się do wojny z Rosją, co odbywa się również na terenie Polski. Tylko w ubiegłym roku samych Niemców było w Polsce 5 tysięcy. Ci żołnierze Bundeswehry oczywiście nie ćwiczą sobie ot tak, żeby pobiegać po polach, tylko ćwiczą bardzo konkretne działania zbrojne na terenie Polski, które podjęłaby armia niemiecka na wypadek wojny z Rosją. Ćwiczą m.in. wspólne działanie związków taktycznych, czy rozpoznają teren. Toteż również NATO ćwiczy się do pełnego i otwartego konfliktu zbrojnego z Rosją, choć oczywiście nie mówi się o tym głośno ze względów dyplomatycznych.
Wszystko w myśl zasady „chcesz pokoju, gotuj się do wojny”?
Dokładnie. Chociaż trzeba zauważyć, że w myśl tej zasady postępuje jednak głównie NATO. W Rosji wygląda to podobnie, choć jednak trochę inaczej. Tam dochodzi jeszcze czynnik polityczny. Rosja prowadzi agresywną politykę, dlatego też m.in. stawia na rozwój sił zbrojnych. Tam spełnia to również cele wewnętrzne, konsolidując reżim, który jak wiemy, ma potężne kłopoty gospodarcze w związku z zapaścią na rynku surowców. Rosjanie prawdopodobnie wykoncypowali, że takie działania pomogą we wzmacnianiu miejscowego patriotyzmu, że to „pompowanie tuby” propagandy odwróci uwagę od problemów ekonomicznych, które mogłyby powodować problemy społeczne. Podsumowując, Rosja przygotowuje się do wojny, chcąc się bronić, myśląc o jej realnym przeprowadzeniu kiedyś tam w przyszłości, ale również dokonując czynów propagandowych w polityce wewnętrznej.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał MW