„Absurd staje się znakiem firmowym III RP i głównym kodem porozumiewania elit władzy ze społeczeństwem. Stąpamy po parzącym logikę i zdrowy rozsądek absurdzie i co chwilę dostajemy sygnały, że już inaczej nie będzie. Jakże to musi boleć filozofa, komentatora Platona i znawcę Szekspira w oryginale. Profesora nie da się upokorzyć. Wyrok, który usłyszał można by nazwać wyrazem ślepej przemocy i demonstracją siły, a nie jakimkolwiek namysłem nad sprawiedliwością. Natomiast upokorzony został Uniwersytet Jagielloński najstarsza polska akademia” - komentował wczoraj wyrok w sprawie Legutki znany pedagog. Teraz Nalaskowski sam może doświadczyć co znaczy tęczowa pałka i dyktatura tolerancjonizmu.
Okazuje się, że prawnik jednego ze stowarzyszeń gejowskich złożył prywatny pozew przeciwko prof. Aleksandrowi Nalaskowskiemu. Oskarżenie dotyczy wypowiedzi naukowca, w której określa on homoseksualizm mianem „chorego”. „Rodzice homoseksualni, tworzący dom dziecka, nie są w stanie przekazać dziecku w procesie wychowania, właściwego wymiaru życia seksualnego człowieka. Ten wymiar będzie zawsze wymiarem spaczonym, wymiarem chorym. Tak jak homoseksualizm jest chory, choć Organizacja Zdrowia uznała, że nie jest” – to właśnie te słowa oburzyły tęczowych fighterów o „nowy wspaniały świat”. Prof. Nalaskowski oczywiście mógł się spodziewać reakcji środowisk gejowskich. Już w lipcu jego słowa wywołały wściekłość budowniczych nowej, wolnej od krytyki homoseksualizmu Polski. „Naukowiec tej klasy powinien być świadomy, że jego publiczne wypowiedzi, zwłaszcza na tematy związane z wychowaniem, będą śledzone przez opinię publiczną z baczną uwagą. I brane za wypowiedzi eksperta. Dziekan nie może wyłączyć swojego autorytetu, ot tak, jak lampki nocnej. Może go za to stracić, jeśli wspiera nim ideologię zamiast naukowych wniosków.”- napisał w Gazecie Wyborczej Maciej Czarnecki. Natomiast środowiska LGTB „oburzyły się” na profesora na tyle mocno, że ich przedstawiciele z Torunia wysłali do rektora UMK pismo wzywające do niezwłocznej reakcji. „Wypowiedź prof. Nalaskowskiego jest nie tylko homofobiczna, ale wprost dezawuuje oparte na wieloletnich badaniach ustalenia Światowej Organizacji Zdrowia oraz szeregu narodowych towarzystw psychiatrycznych, psychologicznych i seksuologicznych w przedmiocie orientacji psychoseksualnych - czytamy w liście. - Autor - wypowiadający się jako autorytet (dziekan, profesor, pedagog) - ostrzega przed homoseksualnością jako "spaczeniem" i "chorobą", które "reprodukują się" poprzez kontakt dzieci z osobami homoseksualnymi (...). Publiczne prezentowanie jej jako niebezpieczeństwa dla otoczenia, i to niebezpieczeństwa atakującego dzieci, jest szerzeniem kłamstw i nienawiści do osób homoseksualnych. Świadomość, że działalność taką uprawia naukowiec i nauczyciel akademicki, jest porażająca” - pisali. Podobny list działacze homoseksualni skierowali do Komitetu Etyki w Nauce Polskiej Akademii Nauk i Wyższej Szkoły Informatyki i Ekonomii Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Olsztynie , gdzie również wykłada Nalaskowski.
Mamy więc kolejny proces, który ma być próbą zamknięcia ust „innowiercom” i popełniającym myślzbrodnie. Miejmy nadzieję, że prof. Nalaskowski nie doświadczy absurdu, o którym mówił w sprawie Legutki. Niestety w tym przypadku Nalaskowski może zostać zakuty w tęczowe kajdany poprawności politycznej, które grożą nam wszystkim.
Łukasz Adamski