<<< MUSISZ TO PRZECZYTAĆ! JAK BÓG SZUKA CZŁOWIEKA i PO CO? >>>
<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ! O DUSZACH ZMARŁYCH KTÓRE SIĘ Z NAMI SPOTYKAJĄ! PO CO? >>>
Drogi bezdzietny lemingu, masz teraz używanie, prawda? Zapowiedź Beaty Szydło, że znajdą się pieniądze dla rodzin, które chcą mieć więcej dzieci, doprowadziła Cię do niezłej furii. Dałeś szybko wyraz swojej dezaprobacie na forum, a jakże, gazety.pl. Nie potrzebna już mi była rano kawa, bo skutecznie podniosłeś mi ciśnienie. Czego tak się boisz? Że Ci czegoś ubędzie? W końcu lepiej pomagać zwierzątkom niż rodzinom z dziećmi. Prawda? Lepiej przeznaczać pieniądze na karmę dla piesków niż na jedzenie dla dzieci (bo wiesz, bezdzietny lemingu, my tych pieniędzy nie zakopiemy w ogródku, nie włożymy do skarpety, tylko zaniesiemy do sklepu, kupimy dzieciom jedzenie, buty, książki. I to Cię tak boli?).
Drogi bezdzietny lemingu, co Ci zrobiliśmy, że nas tak nienawidzisz. Czym Ci podpadliśmy, że jedyne słowa, jakie znasz na nasze określenie, to patologia i dziecioroby. „Patologia zacznie się mnożyć”, „5 stów na każdego bachora to będzie picie”, „Dzieci z rodzin wielodzietnych to imbecyle. Dajmy pieniądze tylko tym najlepszym, reszta nie zasługuje, bo to nieuki’, „Wystarczy już tego lumpenproletariatu”. Tych kilka cytatów oddaje Twoją pogardę do nas. Bo mamy więcej dzieci i bardzo byśmy chcieli, żeby nasz kraj również i o nas zadbał, żebyśmy nie musieli szukać szczęścia i godnego życia w Irlandii czy Wielkiej Brytanii. A niestety, wielu naszych przyjaciół wybrało (często wbrew sobie) emigrację, bo w Polsce już nie dali siły żyć, bo na wszystko brakowało, a pomocy znikąd.
Ale Ty, bezdzietny lemingu, wiesz swoje. Być może codziennie nas mijasz i patrzysz na nas z pogardą. „Jakież to bezmyślne, tak dzieci płodzić. Przecież jest antykoncepcja. Jak można się nie zabezpieczac” – myślisz sobie. Szkoda, że do Ciebie nie dociera, że są ludzie, którzy chcą mieć dzieci, którzy się ich nie boją i nie brzydzą, tak jak Ty. Albo wymownie wznosisz oczy do góry, jak nie daj Boże staniesz (przez pomyłkę, rzecz jasna) za nami w kolejce w hipermarkecie. Tyle zakupów? Nienormlani jacyś. Dobrze, że masz swojego iphona i szybko pożalisz się znajomym z Facebooka, jak to patologia Ci życie utrudnia.
Bezdzietny lemingu, podobnie jak Ty, my również płacimy podatki. Miesiąc w miesiąc. I ZUS też. Nie dostajemy nic za darmo. Manna nam z nieba nie spada. Ciężko pracujemy każdego dnia. Nie, nie użalam się nad sobą. Chcę Ci tylko pokazać, że jesteś bardzo niesprawiedliwy. Wiesz, ja nie spędzam czasu w modnych kawiarniach (wolę być z mężem i dziećmi), nie zamawiam obiadów w restauracji, tylko sama gotuję. Nie kupuję markowych ubrań, bo mnie na to nie stać. Pieniądze wolę przeznaczyć na edukację moich dzieci, w szkole, w której nie będą wytykane palcami, bo mają dużo rodzeństwa, zamiast najnowszego tableta. A propos edukacji. Nie wiem czy wiesz, ale ponad połowa rodziców rodzin z trójką i więcej dzieci ma wykształcenie wyższe 9 (a Ty pewnie myślałeś, że 100 procent wielodzietnych rodziców ledwo podstawówkę skończyło, albo i to nie). Tak wynika z ankiety, przeprowadzonej na potrzeby przygotowania Karty Dużej Rodziny. I wiesz, swoje dzieci też kształcą i nie szczędzą pieniędzy na edukację. Owszem, zazwyczaj kosztem choćby zagranicznych wakacji.
Dlatego też pewnie nie zobaczysz nas na wypaśnym wyjeździe all inclusive, w boskim hotelu nad brzegiem lazurowego morza. Zresztą to i dobrze, bo przecież i tak nie życzysz sobie obecności rozwrzeszczanych bachorów, kiedy Ty odpoczywasz na urlopie i sączysz szampana nad brzegiem hotelowego basenu. Strefa „Children free” to przecież Twój raj. Nie obawiaj się, 500 złotych na dziecko nie spowoduje, ze masowo wielodzietni będą okupować zachodnie kurorty i psuć Ci wakacje. Mamy inne priorytety. Możesz więc spokojnie planować wyjazdy.
Nie zamierzam Cię przepraszać za obecność naszych dzieci w przestrzeni publicznej, na ulicy. Domyślam się, że widok rodziny z kilkorgiem dzieci wywołuje Twoje oburzenie i obrzydzenie. Robimy hałas, brudzimy, a to takie nieestetyczne. Spokojnie, mamy dwie ręce zdrowie, to i po sobie posprzątamy, nie patrz się na nas jak na ludzi z buszu. I nie obrażaj nas, nie nazywaj patologią. Bo nią nie jesteśmy. Patologia to zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego albo nauka badająca ogół zagadnień dotyczących przyczyn, mechanizmów i skutków chorób, albo dewiacja, odchylenie od reguł. O ile mi wiadomo, nigdzie nie jest zapisana reguła dotycząca liczby dzieci. Stąd od jakich reguł wielodzietność jest odchyleniem? Powiesz mi? Albo na jakiej podstawie to jest dewiacja? Bo Ty tak uważasz? To jeszcze za mało, bo kim Ty jesteś, żeby mi mówić, jak mam żyć i dzieci mi liczyć.
W ogóle w liczeniu jesteś świetny. Doskonale podliczasz, ile Cię kosztuję, choć nie wyciągam do Ciebie ręki i nic od Ciebie nie chcę. Doskonale liczysz mi pieniądze na dzieci. Ale wiesz, zmartwię Cię. Tez potrafię liczyć, nie tylko dlatego, że kończyłam mat-fiz i zdawałam maturę z matematyki (jeszcze w czasach, kiedy była na dość wysokim poziomie). Umiem liczyć na siebie i na swojego męża. Bo państwo już dawno pozbawiło mnie złudzeń, że mogę na nie liczyć.
Nie mam pojęcia, bezdzietny lemingu, jak Cię przekonać, że patologią nie jesteśmy. Jedyne co mogę Ci poradzić, to wyłącz w końcu telewizor, internet i rozejrzyj się w koło. Zdejmij przeciwsłoneczne raybany i zobacz, że świat wygląda zupełnie inaczej niż ten kreowany przez TVN24 i „Gazetę Wyborczą”. I możesz zrozumiesz, że przypinanie łatki patologii każdej wielodzietnej rodzinie to po prostu zwykłe chamstwo. Któremu znacznie bliżej do patologii niż tym, którzy chcą mieć dzieci. I mieć wsparcie państwa, dla którego gotowi są walczyć i umierać.
Małgorzata Terlikowska