Wirus Zika, który wywołuje jakikolwiek efekty u zaledwie dwudziestu procent zakażonych nim, może być jednak (choć na razie nie ma na to wystarczających dowodów) przyczyną małogłowia u dzieci. Naukowcy wskazują na korelacje między pojawieniem się tego wirusa a zwiększoną liczbą narodzin dzieci z mikrocefalią. W 2015 roku liczba takich dzieci zwiększyła się w Brazylii dziesięciokrotnie. Wbrew jednak opiniom nie ma dowodów na to, że przyczyną jest właśnie wirus Zika. To jedynie przypuszczenie, wprawdzie możliwe, ale wcale nie dowiedzione naukowo.
Ten brak pewności w niczym nie przeszkadza jednak aborcjonistom, którzy domagają się, w specjalnej petycji, poszerzenia dostępności do zabijania dzieci w Brazylii. Obecnie jest ono dopuszczalne w tym kraju, gdy dziecko pochodzi z gwałtu lub zagrażać może życiu i zdrowiu matki. Prawo nie dopuszcza natomiast zabijania dzieci z przyczyn eugenicznych (na przykład małogłowia), a właśnie takiego poszerzenia domagają się obecnie brazylijscy (ale nie tylko) aborcjoniści. A amerykańskie media już ich w tym wspierają.
Wszystko to zaś w sytuacji, gdy nie ma twardych dowodów (a jedynie przypuszczenia) na związek między małogłowiem a wirusem Zika. Wirus i ewentualny jego związek ze zwiększeniem liczby niepełnosprawnych dzieci jest więc jedynie „bronią” w walce o zwiększenie liczby zabijanych dzieci. Nie chodzi ani o dobro kobiet, ani o naukę, a o większe zyski klinik aborcyjnych i… poszerzenie listy krajów, w których zabijanie dzieci jest w pełni dopuszczalne.
Nawet gdyby jednak okazało się, że wirus Zika i zwiększona liczba przypadków małogłowia rzeczywiście są ze sobą skorelowane, to i tak nie oznaczałoby to, że prawo powinno być zmienione. Małogłowie nie jest i nie może być wskazaniem do zabijania. Z faktu, że ktoś dotknięty jest takim schorzeniem nie wynika, że przestaje być człowiekiem, i że nie przysługują mu fundamentalne prawa ludzkie, w tym prawo do życia. Nie jest i nie może być usprawiedliwieniem zabicia kogoś fakt, że ma mniejszą głowę, mniejszy mózg, i co za tym idzie może być niepełnosprawny intelektualnie czy fizycznie. Społeczeństwo, które decyduje się na takie działania w istocie przyjmuje rozwiązania nieludzkie i niebezpieczne dla wszystkich. Jeśli to stan zdrowia ma być podstawą przyznania komuś prawa do życia lub jego odebrania, to każdy z nas może – w pewnym momencie – zostać go pozbawiony. Zgodnie z prawem i przy zgodnym chórze zwolenników uznania, że nasza jakość życia jest za słaba, by je kontynuować. Dzieci z małogłowiem, które aborcjoniści chcą zabijać są tylko jednym z pierwszych na liście, po nich przyjdzie czas na następne nienarodzone, a później i narodzone dzieci i dorosłych. Na końcu zaś będzie eutanazizm, który odbiera życie także dorosłym, na przykład z depresją.
Tomasz P. Terlikowski