11-latka z Paragwaju, która zaszła w ciąże w wyniku gwałtu urodziła dziecko. I ona i jej córeczka są zdrowe. Chwała władzom Paragwaju, które nie ugięły się pod presją międzynarodowego środowiska aborterów i uratowały życie dziecka. Dzięki tej odwadze żyje wspaniałe dziecko. A jego matka, która rzekomo miała umrzeć też ma się świetnie. Ich życie to zasługa odważnych władz Paragwaju, które zamiast tchórzliwie ugiąć się pod naciskami międzynarodowego lobby podjęły wraz z lekarzami wyzwanie walki o życie obu osób. I tej narodzonej i tej nienarodzonej. Za to im chwała.
Hańba natomiast spada na działaczy Amnesty International, którzy apelowali o zamordowanie dziecka. Dziewczynka, gdy dorośnie powinna wytoczyć im proces. I wierzę, że nadejdzie czas, gdy znajdą się międzynarodowe trybunały, które nie tylko przyznają jej odszkodowanie za to, że apelowano o jej zabicie, ale też skażą na stosowne kary tych, którzy z promowania ludobójstwa nienarodzonych, z apeli o to, by zabijać konkretne dzieci uczynili swój sposób na życie i działanie. Amnesty International będzie z pewnością jedną z tych organizacji, która – mimo innych zasług – akurat w tej kwestii będzie w czołówce skazywanych. A maleńka obecnie dziewczynka będzie jednym ze świadków oskarżenia.
A na razie pozostaje nam jasno powiedzieć: chwała Paragwajowi, wieczna hańba dla Amnesty International. I niech dobry Bóg błogosławi zarówno nieletnie matce, jak i jej maleńkiej córeczce, o której śmierć walczyli aborcjoniści, ale która – dzięki odwadze kilku polityków i lekarzy – jednak się narodziła. Dla nas jest to zaś ważne świadectwo, że odwaga nielicznych może uratować życie konkretnym osobom. I to nawet, gdy przeciwko niemu sprzysięgną się potęgi świata.
Tomasz P. Terlikowski