Moja polemika z Grzegorzem Braunem trwa od dawna. I być może dlatego nie jestem zaskoczony jego i szefa jego sztabu postawą w sprawie przejazdu „Nocnych Wilków” przez Polskę. Ona jest tylko konsekwencją jego wyrażanych wielokrotnie poglądów politycznych. Jeśli bowiem głównym zagrożeniem dla Polski (a tak to ujmuje Braun) jest Izrael i wspierające go Stany Zjednoczone, które chcą w Polsce zainstalować jakąś nową JudeoPolonię, to nie ma wątpliwości, że musimy szukać sojuszników w walce o wolną Polskę. A kto ma nimi być, jeśli nie putinowska Rosja, która od dawna walczy ze Stanami Zjednoczonymi, a i w walce z syjonizmem (to jeszcze w ZSRS) i Żydami w ogóle (to wcześniej) ma ogromne doświadczenie?
Wsparcie dla „Nocnych Wilków” i ewidentnej prowokacji Władimira Putina jest więc, trzeba to podkreślić, w pełni spójne z pozostałymi poglądami Brauna. Problem polega więc nie tyle na braku spójności, ile na tym, że są to poglądy absurdalne. W tej chwili bowiem Polsce zagraża nie wirtualny spisek Izraela ze Stanami Zjednoczonymi, ale całkiem realna polityka Władimira Putina. Antyżydowskie fobie Brauna i części jego bliskich współpracowników przesłaniają im rzeczywistość i sprawiają, że ich działania stają się naprawdę groźne. Jeśli do tego dodać obecne (o czym mówiłem wiele miesięcy temu w Klubie Ronina podczas spotkania z Grzegorzem Braunem) w pewnej części środowisk prawicowych w Polsce emocje antysemickie, to sprawa staje się naprawdę groźna, bowiem otwiera drogę do działania putinowskim służbom specjalnym. „Pożyteczni idioci” spod znaku walczących z „izraelsko-amerykańskim spiskiem przeciwko Polsce” są bowiem w istocie agentami wpływu (świadomie lub nie) Władimira Władimirowicza Putina. I tak ich trzeba traktować.
Aby stało się to jednak możliwe konieczne jest zerwanie, i to ostateczne, z jakimikolwiek flirtami z antyżydowskimi fobiami. PiS od dawna jest od nich wolny, ale nie brakuje prawicowych środowisk, które z obawy przed kolejną wojenką wewnętrzną unikają jak ognia poruszania tego tematu. Teraz trzeba to robić – i to nie tylko z przyczyn moralnych, ale także politycznych – bowiem doskonale już widać, że antyizrealska fobia prowadzi wprost do putinizmu i prorosyjskości, co jest niezwykle ostrym naruszeniem polskiej racji stanu.
Tomasz P. Terlikowski