Powiedzmy sobie zupełnie szczerze. To nie muzułmanie zabijają Europę. Oni ją, co najwyżej dobijają. Bez miłosierdzia i nie nazywając tego eutanazją. Dane z Belgii są tego tylko jednym z dowodów, ale warto sobie uświadomić, że w Europie poza starcami i chorymi (także na depresję) z Holandii czy Belgii zabija się także nienarodzonych. Miliony dzieci ginie rocznie w wyniku tego procederu. I nie robią tego muzułmanie, ale politycy w białych garniturach, którzy wydali na to zgody i lekarze, którzy posłusznie wykonują polecenia. Na ich rękach jest o wiele więcej krwi, niż na rękach
Politycy i prawnicy, i to od bardzo dawna, pozbawiają też Europę i Europejczyków duszy. Natura nie znosi próżni, a ludzkie serca potrzebują religii. Tam, gdzie systematycznie wycina się chrześcijaństwo, gdzie pozbawia się je racji bytu, gdzie prześladuje się naturalną moralność, niszcząc rodzinę, małżeństwo i życie, tam powstaje duchowa próżnia, którą – wcześniej czy później – coś zastąpi. W przypadku Europy owym czymś jest… islam. Islam, który wchodzi w duchową próżnię, w system antywartości usprawiedliwiający zabijanie chorych i niepełnosprawnych, a przynajmniej nienarodzonych, i zastępuje go. Europa zatem wystawia się sama na śmierć. A muzułmanie jedynie ją dobijają. I tylko niewinnych ofiar żal.
Tomasz P. Terlikowski