Wszystkie ręce na pokład. Jest szansa na zalegalizowanie zabijania chorych. Tak, bardzo skrótkowo i tylko nieco złośliwie, można określić sytuację, jaka zapanowała w polskich mediach i świecie opinii po deklaracji Jerzego Owsiaka, że dla niego zabijanie chorych jest formą pomagania im. Kolejne „autorytety” zapewniają, że o sprawie trzeba debatować, i że nie wolno jej spłaszczać do kwestii „nie zabijaj”, bo to przecież sprawa o wiele głębsza...
Do takich wniosków doszła już nawet dyżurna katoliczka z „Gazety Wyborczej” Katarzyna Wiśniewska, która za niechęć do debaty nad zabijaniem chorych (a dlaczego – pani Katarzyno, nie Żydów, dziennikarzy czy masonów?) oskarża, a jakże, Jana Pawła II. „Może także dlatego, że w Polsce żyjemy ciągle w cieniu słów Jana Pawła II o "cywilizacji życia", której papież przeciwstawiał "cywilizację śmierci"? A przecież sprowadzanie zwolenników prawa do eutanazji do roli głosicieli "cywilizacji śmierci" jest spłaszczaniem dylematów związanych z umieraniem. Przejawem "cywilizacji życia" może być oddanie człowiekowi prawa do decydowania o swoim własnym życiu” - napisała Wiśniewska. Dziś w Tok FM podobne opinie wygłaszał Adam Szostkiewicz, a w TVN 24 Tadeusz Bartoś. Słowem dyżurni postępowi katolicy też już są odpaleni.
A gdyby tego było za mało, to zawsze można powołać się na badania opinii publicznej. Stąd już „GW” oznajmia, że według CBOS ponad połowa Polaków chce eutanazji (czyli właśnie zabijania chorych). Oczywiście zawsze podkreśla się, że dobrowolnej, ale już nie informuje się, że pewne część eutanazji w Holandii czy Belgii dokonywanych jest niedobrowolnie, i że ze wszystkich badań wynika, że część próśb o eutanazję jest na pacjentach – tych biedniejszych – wyszantażowywana. Ale kto by się tam przejmował takimi rzeczami, gdy idzie postęp. W takiej sytuacji trzeba poświęcić słabszych czy chorych, byle tylko móc głosić wolność. Niestety w przeważającej części jest to wolność do zabijania. Trudno określić ją inaczej niż eutanazistowską cywilizacją śmierci.
Tomasz P. Terlikowski