Zacznę od kwestii oczywistych. Papież ma prawo zmienić ryt. I tak się właśnie stało. W liście skierowanym do prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentówkard. Roberta Saraha jasno wskazał, że po głębokiej analizie doszedł do wniosku, że w obrzędzie obmycia stóp będą odtąd mogli brać udział odpowiednio przygotowani wszyscy członkowie Ludu Bożego. W praktyce oznacza to dopuszczenie do obrzędu również kobiet. Duszpasterze będą mogli wybrać dwanaście osób do obrzędu, tak by reprezentowane w nim byłaróżnorodność i jedność różnych części Ludu Bożego.
Kłopot polega tylko na tym, że w Wieczerniku, gdzie Chrystus obmył stopy apostołom (a do tego wydarzenia nawiązuje liturgia Wielkiego Czwartku) byli reprezentowani tylko mężczyźni. I choć papieżowi wolno to zmienić, to warto też przypomnieć, co mocno uświadamia Paweł Milcarek na swoim profilu Facebookowym, że zmiana taka oznacza także zmianę sensu obrzędów. Forma nie tylko ma znaczenie, ale też jest przekazem. Ta podstawowa zasada komunikacji dotyczy także liturgii. A od jakiegoś czasu można mieć znaczenie, że albo umyka ona Watykanowi, albo wręcz przeciwnie jest ona wykorzystywana do cna.
A gdyby ktoś miał ochotę poddawać w wątpliwość sensowność zmian, to sam papież od razu przywołuje go do porządku słowami homilii sprzed kilku dni. - Chrześcijanie, którzy są uparci w tym, że «zawsze tak się robiło», że taka jest ścieżka, że taka jest droga – grzeszą! Grzeszą wróżbiarstwem. To tak jakby szli do wróżki. Ważniejsze jest to, co zostało powiedziane i nie zmienia się, to co sam czuję moim zamkniętym sercem, aniżeli Słowo Pana. Upór jest także grzechem bałwochwalstwa. Chrześcijanin, który się upiera, grzeszy bałwochwalstwem! - powiedział papież kilka dni temu. A słowa te, co mocno podkreśla John Henry Westen, mogą odnosić się nie tylko do zmian w liturgii, ale także do innych zmian, które nieustannie zapowiadają bliscy współpracownicy papieża. Oby tak się nie stało. Potrzeba dużo modlitwy za Stolicę Apostolską.
Tomasz P. Terlikowski