Dla wierzącego chrześcijanina nie ma i nie może być wątpliwości, że jest on w duchowym wymiarze Żydem. I aby mieć tego świadomość wcale nie trzeba było Soboru Watykańskiego II, bo w podobnym duchu wypowiadał się także (choćby) Pius XI. Lektura Pisma Świętego, szczególnie niesamowitego Listu do Rzymian, św. Pawła, także pokazuje, jakie znaczenie ma Izrael (a także fakt, że nie przyjął On jako całość, obiecanego Mesjasza i Zbawiciela), i jaka pozostaje Jego relacja do Kościoła.
Ale od tych teologicznych rozważań, o wiele istotniejsze jest, co innego. Uznanie, że jesteśmy duchowo Żydami wzywa nas przede wszystkim do uświadomienia sobie, że każdy z nas musi wyjść z niewoli egipskiej, że za każdego ofiarowana jest Krew Baranka, że nasza droga jest wędrówką przez pustynię, i że na jej końcu czeka na nas Ziemia Obiecana. Doświadczenie Izraela to także mocne uświadomienie sobie, że w całości zależymy od Pana i Jego woli, że to nie nasze wysiłki, ale wierność i oddanie Jemu, jest fundamentem naszego trwania. Wiara Abrahama, Mojżesza, ale także Dawida jest naszą wiarą. I choć różnimy się w wielu kwestiach (powiedzmy otwarcie także absolutnie fundamentalnych) z Żydami wyznawcami judaizmu, to dzielimy z nimi fundamentalne przekonanie, że nasz Bóg jest Bogiem Izraela, a naszą wobec Niego postawą jest wierność i oddanie. I wysławianie Jego Imienia.
Tomasz P. Terlikowski