Holenderskie ministerstwo zdrowia już dawno powinno zmienić nazwę na ministerstwo śmierci. Tak byłoby zwyczajnie uczciwiej, bowiem jego urzędnicy wytrwale modyfikują wytyczne, tak by kolejne grupy chorych mogły być, zgodnie z obowiązującym prawem, likwidowane. Obecnie „uprawnieniem” tym objęte chorych z zaawansowaną demencją, którzy nie są w stanie osobiście, czy nawet gestem, poprosić, by ich zamordowano.
I dlatego zamordować ich, i to nawet bez proszenie, mogą… lekarze. Dlaczego? Odpowiedź wcale nie jest prosta. Sami autorzy wytycznych przyznają, że chory na zaawansowaną demencję wcale z jej powodu nie cierpi. Ale… uzupełniają nadal może cierpieć z powodu innych problemów czy odczuwać niepokój. I właśnie takiego zaniepokojonego pacjenta lekarze, i to nawet jeśli wcale on o to nie prosi, mogą zabić.
Nowe prawo zostało wprowadzone, bo chorych na demencje i tak lekarze już zabijali, ale odczuwali z tego powodu niepokój, obawiając się, że rodzina może doprowadzić do ich skazania za nielegalną eutanazję. Teraz mogą już poczuć się bezpiecznie i spokojnie kontynuować swój zabójczy fach, szukając nowych ofiar. A gdy zaczną zabijać kolejną grupę pacjentów z pomocą przyjdą im urzędnicy, który i ową grupę wciągną na listę ofiar.
Wszystkim zwolennikom eutanazji warto też zwrócić uwagę na fakt, że działania, o jakich mowa z eutanazją nie mają nic wspólnego. Ta ostatnia wymaga bowiem świadomej zgody pacjenta. W przypadku pacjentów chorych psychicznie czy z zaawansowaną demencją o takiej zgodzie nie może być mowy. A jednak w Holandii i takich ludzi się zabija, co niestety pokazuje, że program ten idzie w ślady nazistowskiej akcji T4. W takiej sytuacji aż się prosi, by Komisja Europejska objęła kontrolą Holandię (Belgię zresztą także), które prawo narusza najbardziej fundamentalne elementy godności osoby ludzkiej.
Tomasz P. Terlikowski