Gdy kilka dni temu media poinformowały o wypowiedzianych przez Franciszka na zamkniętym spotkaniu słowach o homolobby już można było mieć pewność, że ostry kurs zostanie utrzymany. Papież nie wypowiadałby takich opinii, nawet na zamkniętych spotkaniach, jeśli nie chciałby jasno stawiać sprawy. Było przecież absolutnie oczywiste, że taka opinia musi wypłynąć i dotrzeć do opinii publicznej. Jeśli więc Franciszek wypowiedział ją, to ze świadomością, że dotrze ona do katolików i skłoni ich do modlitwy, ale i wsparcia jego walki z homoherezją i homolobby.
A kolejne jego, odnoszące się do sprawy polskiej, decyzje (podjęte – jeśli informacje tygodnika „Do Rzeczy” potwierdzą się – po wizycie wysłanej jeszcze przez Benedykta XVI watykańskiej komisji) pokazują, że za słowami mogą iść zdecydowane działania, które zakończą czas harców homolobbystów, którzy coraz otwarciej, i to nawet na poziomie Stolicy Apostolskiej, próbowali kwestionować nauczanie Kościoła, a na poziomie diecezji, a niekiedy seminariów niszczyli zaufanie do kapłaństwa. Wszystko to daje ogromną nadzieję i pokazuje, że papież Franciszek zdecydował, tak jak jego poprzednicy, że problemy trzeba rozwiązywać, a nie udawać, że ich nie ma.
Tomasz P. Terlikowski