I niestety nie chodzi tylko o zagranicę, ale także o Polskę. Gdy kilka lat temu przygotowywałem książkę na temat homoseksualizmu, rozmawiałem z wieloma lekarzami. I każdy z nich przyznawał, że homoseksualizm, a konkretniej akty homoseksualne są niebezpieczne dla zdrowia. Ale gdy prosiłem o rozmowę pod nazwiskiem każdy odmawiał tłumacząc, że ma jeszcze trochę rzeczy do zrobienie w nauce, i nie zamierza wystawiać się na odstrzał. W swojej pracy skorzystałem więc z badań zagranicznych, prowadzonych głównie przez lekarzy, którzy i tak z mainstreamu naukowego zostali wykluczeni, i którzy naprawdę troszczą się o gejów. Część z wyników pochodzi także od badaczy gejowskich, którym dla odmiany wolno więcej, bo im homofobii, nikt nie zarzuci. I trzeba powiedzieć, że wnioski, do jakich oni dochodzą są wstrząsające.
Niebezpieczny seks homoseksualny
Zacznijmy od tego, że o tym, że akt homoseksualny jest niebezpieczny dla zdrowia podejmujących go osób, piszą działacze gejowscy zupełnie otwarcie. „Seks to przyprawa, która dodaje życiu smaku. Jak wiele dobrych rzeczy, bywa jednak niezdrowy. Jeśli nie żyjesz w celibacie, możesz złapać którąś z chorób przenoszonych drogą płciową (…) Trudno byłoby znaleźć seksualnie aktywnego geja, który nigdy nie miał problemu zdrowotnego tego rodzaju”1 – podkreślają gejowscy propagandyści Charles Silverstein i Felice Picano w legendarnej w pewnych środowiskach „Radości seksu gejowskiego”. Amerykańskie Gay and Lesbianb Medical Association w swoich ulotkach także stawia sprawę wprost. Każdy homoseksualista powinien – zdaniem autorów – porozmawiać ze swoim lekarzem o: HIV/AIDS (…) depresji, chorobach wirusowych, chorobach wenerycznych, raku odbytu, a także tendencjach samobójczych2. Każda z tych chorób grozi bowiem homoseksualistom i to w stopniu nieporównywalnie większym niż to ma miejsce w przypadku heteroseksualistów. A powody są oczywiste: pierwszym z nich jest nieprzystosowanie ludzkiego organizmu do aktów (i to każdego rodzaju) homoseksualnych, drugim ogromna „swoboda seksualna” środowisk homoseksualnych.
Organizm człowieka jest przystosowany do stosunków seksualnych między kobietą a mężczyzną (dodajmy, że w zasadzie do seksu między jedną kobietą a jednym mężczyzną). Organy płciowe kobiety są tak zbudowane, by mogły swobodnie przyjmować organy męskie, i by z połączenia tego rodziło się nowe życie. Seks między kobietą a mężczyzną jest zatem czymś całkowicie naturalnym, a nawet – w procesie społecznym – koniecznym dla rozrodu. Nie da się tego jednak powiedzieć o seksie między dwoma mężczyznami czy (w mniejszym stopniu) dwoma kobietami. W tym przypadku ludzkie narządy używane są niezgodnie z ich przeznaczeniem3, a to oznacza, że łatwo mogą zostać one uszkodzone. „Mężczyzna uprawiający seks z innym mężczyzną wystawia się na większe ryzyko zdrowotne niż mężczyzna uprawiający seks z kobietą (…) także z powodu samej natury seksu homoseksualnego”4 – podkreśla amerykański lekarz John R. Diggs, zastrzegając, że nie chodzi mu tylko o seks analny, ale również oralno-analny, czy inne rodzaje erotyzmu homoseksualnego.
Najlepiej tę szkodliwość seksu homoseksualnego widać w przypadku najczęstsze jego formy, czyli seksu analnego. „Stosunek analny jest sine qua non seksu dla większości homoseksualnych mężczyzn. Jednak ludzka fizjologia sprawia, że jest całkowicie jasne, że ludzkie ciało nie jest przystosowane do podejmowania takiej aktywności. Odbyt jest całkowicie różny od waginy jeśli chodzi o możliwość przyjmowania w siebie penisa. Wagina zawiera w sobie naturalne lubrykanty, które są jeszcze wspierane przez mięśnie” – wskazuje Diggs, zwracając także uwagę na fakt, że budowa pochwy sprawia, że jest ona naturalnie przystosowana do ruchów penisa, ale także zabezpieczona przed skutkami immunologicznymi wprowadzenie do organizmu kobiety materiału genetycznego mężczyzny5. Tego wszystkiego nie da się powiedzieć o odbycie, który zbudowany jest jak wyjście z organizmu, a nie wejście do niego. Ogromne znaczenia dla kwestii zdrowotnych ma również to, że odbyt jest końcem układu trawiennego, i znajdują się w nim – w zasadzie zawsze – resztki odchodów, które mogą wnikać do męskiego układu pokarmowego czy do rozrodczego, podczas stosunków analnych czy oralno-analnych. Wszystko to ma dramatyczne skutki dla zdrowia mężczyzn uprawiających seks ze sobą6.
Podstawowym efektem zdrowotnym jest zaś większa, niż w przypadku osób heteroseksualnych, podatność mężczyzn uprawiający seks z mężczyznami na rozmaite infekcje bakteryjne i wirusowe, a także na HIV/AIDS, choroby przenoszone drogą płciową, a nawet raka. Lista chorób, na które o wiele częściej zapadają homoseksualiści niż normalni mężczyźni jest bardzo długa. Na wywoływanego przez wirusy HPV (przenoszone drogą płciową7) raka odbytu homoseksualiści zapadają dziesięciokrotnie częściej niż heteroseksualiści8. Syfilis, choć występuje także wśród heteroseksualistów, o wiele częstszy jest wśród mężczyzn uprawiających seks homoseksualny. „Około 60 procent przypadków syfilisu w minionym roku [chodzi o rok 2007 – dopisek mój] dotyczyły mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami”9 – ostrzegało amerykańskie Center on Disease Control (CDC) land Prevention’s. Z badań przeprowadzonych w Waszyngtonie wynikało, że aż 81 procent chorych na syfilis to homoseksualiści10. O wiele podatniejsi są homoseksualiści także na wirusowe zapalenie wątroby typu B (które określa się niekiedy wręcz „gejowskim zapaleniem wątroby”11). CDC podawało w roku 1988, że aż 21 procent przypadków wirusowego zapalenia wątroby typu B12 zostało przeniesionych drogą seksu homoseksualnego (dla porównania drogą seksu heteroseksualnego zaraziło się 18 procent chorych, co biorąc pod uwagę różnice w liczbie homo i heteroseksualistów, pokazuje ogromne niebezpieczeństwo dla homoseksualistów zarażenia się tą ciężką chorobą13. Homoseksualiści o wiele częściej niż heteroseksualiści zarażają się również wirusowym zapaleniem wątroby typu A (o wiele łagodniejszym w skutkach niż omawiane powyżej zapalenie wątroby typu B). W Nowym Jorku w roku 1991 78 procent zarażonych tą chorobą deklarowało, że jest homo lub biseksualistami14. Osoby uprawiające seks homoseksualne dopadają także choroby, których normalnie nie kojarzy się z seksualnością, choćby salmonella, czy pasożyty układu pokarmowego (na przykład ameba i lamblia)15. Wirus HHV-8 (czyli wirus mięsaka Kaposiego) w Stanach Zjednoczonych wykrywany jest niemal wyłącznie wśród homoseksualistów16. A w połączeniu z wirusem HIV (a niekiedy i bez niego) wywołuje on jedną z form mięsaków Kaposiego (w latach 90 występowała u 10-15 procent homoseksualnych mężczyzn17), chorobę Castelmana czy pierwotnego chłoniaka wysiękowego.
Rozpusta wpisana w homoseksualizm
Zwiększone ryzyko zachorowań na rozmaite (także te przenoszone drogą płciową choroby) jest wśród homoseksualistów związane także z przyzwoleniem (by nie powiedzieć wprost promowaniem) niewierności i rozpusty. Autorzy poradników gejowskich wprost stwierdzają, że „długotrwała monogamia” w związkach gejowskich występuje „nieczęsto”, a okresy wierności przeplatane są okresami „otwarcia”18. Co to oznacza w praktyce najlepiej pokazują badania statystyczne. Otóż wynika z nich całkowicie jednoznacznie, że przed wybuchem pandemii AIDS (czyli w roku 1978) 75 procent białych, amerykańskich homoseksualistów miało ponad 100 partnerów seksualnych w czasie swojego życia. 15 procent z nich deklarowało, że liczba osób, z którymi współżyli seksualnie mieściła się pomiędzy 100 a 249; 17 procent mówiło o poniżej 500 partnerów seksualnych, 15 procent o liczbie partnerów dochodzącej do tysiąca, a prawie 28 procent o przekraczającej tysiąc osób19. Po wybuchu pandemii liczby te nieco (ale tylko nieco) spadły, i to raczej nie wśród aktywnych członków grup gejowskich. Tacy działacze, jak pokazują wyniki badań z roku 2000 z Australii, deklarują, że w ciągu sześciu miesięcy poprzedzających badania, mieli o ponad 50 partnerów więcej, niż mężczyźni homoseksualni nie związani z grupami gejowskimi20. To zaś oznacza, że „przyjęcie tożsamości gejowskiej może tworzyć większą presję na jej członka, by był swobodny seksualnie”21 – podkreśla dr Diggs.
Podobna „swoboda seksualna” charakteryzuje również środowiska lesbijskie. Aż 93 procent z lesbijek deklaruje, że uprawiało seks nie tylko z kobietami, ale również z mężczyznami. I nie chodzi tu o jednostkowe przypadki, ale o systematyczne współżycie z wieloma mężczyznami, także z takimi, których określa się jako należących do grup ryzyka. Z badań jednoznacznie wynika, że lesbijki mają – statystycznie w czasie całego swojego życia – dwukrotnie więcej męskich partnerów seksualnych, niż kobiety heteroseksualne, a także że podejmują one prawie pięciokrotnie częściej niż zwyczajne kobiety seks z mężczyznami chorymi na AIDS, uzależnionymi od alkoholu lub narkotyków. A to sprawia, że kobiety takie o wiele częściej cierpią na „rozmaite zakażenia bakteryjne, wirusowe zapalenie wątroby typu B i C, kompulsywne palenie tytoniu, alkoholizm i narkomanię”22. Częściej niż w przypadku kobiet heteroseksualnych decydują się one także na prostytucję.
Rozpusta wpisana jest niejako w naturę tendencji homoseksualnej. „Homoseksualnego niepokoju nie da się uciszyć, tym bardziej przez posiadanie jednego partnera, gdyż osoby te są napędzane niemożliwą do nasycenia tęsknotą za nieosiągalną wymarzoną postacią. Zasadniczo homoseksualista jest stęsknionym, niezaspokojonym dzieckiem. Termin neurotyczny dobrze opisuje takie związki. Sugeruje egocentryczność takiej relacji. Dążanie do skupienia na sobie czyjejś uwagi, nie kochanie (…) Partner jest dla drugiego ważny dopóty, dopóki zaspokaja jego potrzeby”23 – przekonuje psycholog prof. Van den Aardweg. A w innej swojej pracy uzupełnia: „„Romans czy związek homoseksualny nie może również dać satysfakcji, ani szczęścia innego niż krótkotrwały kop emocjonalny. Idealna osoba niosąca ciepło istnieje wyłącznie w nienasyconej fantazji cierpiącego na kompleks i dlatego nie można jej nigdy znaleźć”24. Neurotyczne poczucie niższości i poszukiwanie męskiego ciepła ma co gorsza charakter kompulsywny, obsesyjny. „Impulsy homoseksualne naprawdę mają w sobie coś, od czego nie można się oderwać, w czym przypominają inne zaburzenia nerwicowe jak fobie, obsesyjne niepokoje i nerwice natręctw. Nie dają cierpiącemu wytchnienia. Siłą napędową tego przywiązania jest niezaspokojenie, będące integralną częścią dolegliwości związanej z poczuciem niższości. Powoduje ono nienasyconą tęsknotę, ponieważ ten sam problem wciąż powraca”25 – wskazuje van den Aardweg. I wciąż pojawiają się nowe próby zaspokojenia tej tęsknoty, co wiąże się z poszukiwaniem wciąż nowych kochanków czy partnerów, z którymi można sobie ułożyć życie.
Aktywiści gejowscy wcale zresztą nie ukrywają takiego charakteru ich związków. Opisując związki osób tej samej płci Silverstein i Picano otwarcie przyznają, że kłótnie, spory o wierność, skoki w bok (byle akceptowalne) są w homoseksualnych związkach raczej normą, niż wyjątkiem i sugerują, by się z tym pogodzić26. A ich radę potwierdzają w zasadzie wszystkie wyniki badań. Holenderscy naukowcy, którzy przebadali homoseksualistów żyjących w związkach partnerskich ze zdziwieniem odkryli, że pozostający w stałym związku homoseksualista ma średnio ośmiu partnerów rocznie27. Do podobnych wniosków dochodzą także badacze przychylni związkom gejowskim. I tak David P. McWhirter oraz Andrew M. Mattison w opracowaniu „The Male Couple” wskazują zaś, że spośród 156 przebadanych przez nich par tylko w siedmiu zachowano w ciągu ostatnich pięciu lat wierność28. Wyniki te można w pełni docenić dopiero, gdy uświadomimy sobie, że z amerykanskich badań wynika jednoznacznie, że w związkach heteroseksualnych wiernośc pozostaje nie tylko jedną z najmocniej deklarowanych wartości, ale także – w większości przypadków – jest ona zachowywana. Z badań na reprezentatywnej grupie 884 mężczyzn i 1288 kobiet, opublikowanych w Journal of Sex Research, wynika, że 77 procent żonatych mężczyzn i 88 procent zamężnych kobiet dochowało wierność małżonkowi od momentu ślubu29. A dane te znajdują potwierdzenie także w innych statystykach30.
Twarde dane całkowicie jednoznacznie wskazują, że – zupełnie inaczej niż w związkach małżeńskich (czy nawet heteroseksualnych konkubinatach) – dla homoseksualistów wierność czy monogamia nie stanowią wartości31 (a dokładniej nie są to wartości realizowalne w tego rodzaju związkach). I nie wynika to wcale z braku akceptacji ich związków przez społeczeństwo, bowiem jak pokazuje przykład Holandii czy Szwecji, gdzie związki osób tej samej płci otrzymały już uprawnienia małżeństw, wcale nie wydłużył się tam czas trwania związków osób tej samej płci, i nie spadła ilość partnerów wśród homoseksualistów. Te wnioski nie prowadzą jednak badaczy do – wydawałoby sie dość oczywistego wniosku, że związki gejowskie opierają się na neurozach uniemożliwiających trwałość związku czy jego monogamię. Zamiast niego proponuje się więc twierdzenie, że – jak to ujmuje Barry Adam – „kultura gejowska odkrywa odmienne formy związków, którym obca jest monogamia właściwa dla relacji heteroseksualnych”32. I jakoś nie przypomina się, że to właśnie ten model związków sprawił, że AIDS rozpowszechniło się na świecie tak szybko.
„Radośni” samobójcy
Liczne choroby, nieustający brak zaspokojenia, a także świadomość, że związek jednopłciowy nie będzie trwał do końca życia (a także nieustający ból wywoływany zdradą czy odejściem) sprawiają, że homoseksualiści o wiele częściej (według niektórych badań nawet sześciokrotnie częściej33) niż osoby heteroseksualne decydują się na samobójstwo34. I chodzi nie tylko o nastolatków, którzy odkrywają u siebie tendencje homoseksualną, ale również o starszych, skazanych na samotność czy o zwyczajnych homoseksualistów. Szukając przyczyn tego zjawiska badacze wskazują albo na presję społeczną, która utrudnia homoseksualistom odnalezienie się w społeczeństwie, albo na większą ilość partnerów seksualnych, związane z tym choroby, a także cierpienia związane z rozstaniami. To pierwsze wyjaśnienie jest często przywoływane przez aktywistów gejowskich, którzy chcą w ten sposób przekonać społeczeństwa o homofobii, która pcha homoseksualistów ku samobójstwom. Problem z tym wyjaśnieniem polega tylko na tym, że w krajach, w których skutecznie zwalczono już nie tylko homofobię, ale nawet zakazano jakichkolwiek wątpliwości, co do homoseksualizmu, odsetek samobójców wśród homoseksualistów wcale nie spadł.
Homoseksualiści o wiele częściej niż osoby heteroseksualne cierpią także na choroby psychiczne, depresje, agorafobię, napady paniki, a także nadużywają leków i narkotyków35. I znowu, jak poprzednio nie chodzi tylko o zdezorientowanych odkryciem swojej zachwianej tendencji seksualnej nastolatków, ale również o osoby dorosłe i od lat zakorzenione w gejowskiej subkulturze i pogodzone ze swoim stylem życia. Wszystko to skłania część pychiatrów do sformułowania całkowicie jednoznacznej oceny, iż „homoseksualizm nie jest związany z problemami psychicznym tylko w okresie dorastania czy wczesnej dorosłości, jak to dotąd sugerowano, ale również w późniejszym okresie życia”36 – podkreślają Theo Sandford i Ron de Graaf. Inni psychiatrzy uzupełniają te spostrzeżenia informacją, że poziom zapadania na schorzenia psychiczne nie zmniejsza się w krajach, które walkę o równouprawnienie gejów wciągnęły na swoje sztandary. Jeśli zaś tak jest, to nie sposób oskarżać o problemy psychiczne homoseksualistów całego społeczeństwa, czy jego homofobicznego ukierunkowania.
Alkoholizm czy uzależnienie od leków czy narkotyków sprawiają, że osoby homoseksualne o wiele częściej podejmują także ryzykowne formy pożycia seksualnego, decydują się na seks bez prezerwatywy, czy na seks z użyciem przemocy. Wielu z nich, i to także w czasie trwania epidemii AIDS, otwarcie deklarowało, że nie zamierza rezygnować ze „spontanicznego seksu” czy zabezpieczać się stosując prezerwatywy. W 1998 roku Seattle 10 procent zakażonych HIV homoseksualistów nadal uprawiało seks z innymi mężczyznami, bez prezerwatywy czy poinformowania ich o swoim stanie. Gdy dwa lata później powtórzono te badania odsetek ten wzrósł do dwudziestu procent37. A wszystko to dotyczy nie tylko niedojrzałych i skłonnych do ryzykowanych zachowań nastolatków, ale również dobrze wykształconych i zarabiających profesjonalistów w średnim wieku, którzy doświadczyli pandemii AIDS w latach 80.
Ilość zagrożeń czyhających na ludzi, którzy decydują się na wejście w świat gejowski i podjęcie aktów homoseksualnych jest zatem ogromna. AIDS, niespotykane – albo bardzo rzadko spotykane – wśród heteroseksualistów choroby weneryczne, rak odbytu (a także jelita), wirusowe zapalenie wątroby typu A, B i C, krwotoki wewnętrzne, zakażenia układu pokarmowego, depresje i związane z nimi samobójstwa, zawody miłosne, uzależnienie od seksu, narkotyków, alkoholu, leków, a także podatność na przemoc – wszystko to sprawia, że homoseksualiści – co wyraźnie podkreślają nie obawiający się łatki homofobów naukowcy – sprawiają, że homoseksualiści żyją krócej. Statystycznie żonaty mężczyzna umiera w Stanach Zjednoczonych w wieku 75 lat, wiek ten obniża się do 57 lat w przypadku kawalerów i rozwodników. Podobnie jest z mężatkami, które umierają statystycznie w wieku 79 lat, podczas gdy rozwódki i panny umierają w wieku 71 lat. Homoseksualiści dożywają takiego wieku nieczęsto. Z badań wynika, że zaledwie dwa procent z aktywnych homoseksualistów dożywa siedemdziesiątki. Statystyczny umierający na AIDS homoseksualista miał 39 lat, a umierający z innych powodów 42 lata. Stosunkowo duża liczba homoseksualistów zostaje zamordowana (niemal 3 procent wśród mężczyzn i 12 procent wśród kobiet)38. Wszystko to pozwoliło sformułować amerykańskim obrońcom rodziny chwytliwy slogan, że homoseksualista żyje średnio o 25 lat krócej niż heteroseksualista.
Mówimy prawdę z troski
Już tylko te, bardzo pobieżnie, przedstawione dane pokazują, że u podstaw sprzeciwu wobec propagandy gejowskiej i potępienia aktów homoseksualnych leży miłość i troska o osoby homoseksualne. Katolik angażując się w głoszenie nauki Kościoła, sprzeciwiając się przyznaniu parom homoseksualnym uprawnień małżeństw czy jasno deklarując, co jest złem – chce pomóc osobom homoseksualnym. I chodzi nie tylko o wskazanie im drogi zbawienia, ale również o pokazanie, co oznacza godne, dobre życie. U podstaw chrześcijaństwa leży bowiem nie tyle zgorszenie grzechem, ile podziw, „zdumienie wobec godności i wartości człowieka”39, a także pełne i trafne rozpoznanie natury człowieka i jego powołania. To zresztą właśnie to rozpoznanie (oparte tak na Objawieniu, jak i odczytane w rzeczywistości za pomocą czystego rozumu) sprawia, że nauczanie Kościoła jest tak bardzo zgodne z tym, co o naturze aktów homoseksualnych i ich szkodliwości mówią nauki szczegółowe40. Ich wyniki (a nie kwestionują – w poważnych opracowaniach – ich nawet działacze gejowscy) są całkowicie jednoznaczne: akty homoseksualne są szkodliwe dla zdrowia, a sam homoseksualizm jest niebezpieczny tak dla osób, które są nim dotknięte, jak i dla społeczeństwa. I o tym trzeba mówić otwarcie.
Tekst został oparty na danych przytoczonych w mojej książce „Homoseksualista w Kościele” opublikowanej przez wydawnictwo Salwator.
Tomasz P. Terlikowski
2 The Gay and Lesbian Medical Association, Top 10 Things Gay Men Should Discuss with their Healthcare Provider, http://www.glma.org/_data/n_0001/resources/live/Top%20Ten%20Gay%20Men.pdf
3 I nie chodzi tu tylko o to, że jak wskazuje John M. Finnis, „organy płciowe nie mogą uczynić ich biologiczną, a więc i osobową jednością” (por. Ł. Dominiak, Według czystego rozumu. Problem moralnego statusu praktyk homoseksualnych, „Christanitas” 37/38 2008, s. 155), ale również o czysto biologiczny fakt, że kiszka stolcowa nie jest przystosowana do przyjmowania w siebie jakichkolwiek przedmiotów czy narządów.
4 J. R. Diggs, The Heath Risks of Gay Sex, Corporate Resorce Council, http://www.catholiceducation.org/articles/homosexuality/ho0075.html (data dostępu 1.03.2010).
5 Jak pokazują badania, tam gdzie nie działa kobiecy system immunologiczny, wprowadzanie do organizmu nasienia męskiego może być zwyczajnie niebezpieczne dla przyjmującego. S. S. Witki, J. Sonnabend, Immune Reponses to Spermatozoa in Homosexual Men, „Fertility and Sterility” 39 (3): 338-342, ss. 340-341 (1983).
7 Dokładnie tak samo jest zresztą z raiem szyjki macicy, który przenoszony jest drogą płciową, i przed którym najlepszym, o wiele skuteczniejszym niż szczepionki zabezpieczeniem – jest wierność małżeńska i całkowita monogamia.
8 M. Melbye, Ch. Rabkin, et al, Changing patters of anal cancer incidence in te United States, 1940-1989, “American Journal od Epidemiology, 139: 772-780, s. 779.
12 Zakażenie W 90-95 procent przypadków kończy się samistnym wyleczeniem. Część zakażeń HBV (5-10 provent) przechodzi następnie w fazę przewlekłą. Jeśli nie jest leczona może doprowadzić do marskości i raka wątroby.
14 Hepatatis A among Homosexual Men – United States, Cabada and Australia, “Morbidity and Mortality Weekly Report”, CD, 41(09): 155, 161-164 (6.03.1922).
15 “W świecie gejowskim dość powszechne są pasożyty układu pokarmowego, które wywołują najrozmaitsze sensacje żołądkowe. Lekarze powinni regularnie badać homoseksualistów pod kątem obecności pasożytów, zwłaszcza w przypadku zaburzeń funkcjonowania układu trawiennego”. C. Silverstein, F. Picano, dz.cyt., s. 58.
17 por. N. Silvestris, AIDS-related Kaposi's sarcoma: principal pathogenic mechanisms.. „Journal of experimental & clinical cancer research : CR”. 3 (18)1999, ss. 311–315.
19 A. P. Bell, M. S. Weinberg, Homosexualities: A study of Diversity Among Man and Woman, New York 1978, s. 308.
20 Paul Van de Ven, et al., "Facts & Figures: 2000 Male Out Survey, The University of New South Wales, 2001, s. 20.
26 „Geje są pod wpływem te samej wypełnionej emocjami ideologii, co heteroseksualna cześć społeczeństwa. Oznacza to, że często błędnie utrzymują, iż mają partnera na własność, jak w niektórych formach różnopłciowego małżeństwa” – oznajmiają Silverstein i Picano, namawiając jednocześnie homoseksualistów do „otwarcia swojego związku”. „Partnerom może być trudno ustalić zasady dotyczące seksu z osobami trzecimi. Niekiedy zdarza się, że obaj boją się porzucenia. Jeśli tak jest, to tym bardziej trzeba opracować wspólne reguły. Niektóre pary ustalają, że jeśli wychodzą razem na imprezę, wracają do domu również razem. Jeśli jeden spotka kogoś, kto mu się spodoba, weźmie jego numer telefonu albo adres e-mail i umówi się na spotkanie później – nie zostawi swojego partnera samego na resztą wieczoru. Kolejną możliwą regułą jest seks wyłącznie w obecności stałego partnera. Niektórzy natomiast wolą spotykać się na seks z kimś innym, tylko w czasie nieobecności stałego partnera. Inne pary przeznaczają jedną lub kilka nocy w miesiącu na seks z partnerami spoza związku. Tego typu reguły nie mogą pozostać niezmienne, gdy związek się rozwija, a partnerzy poznają się lepiej i zgadzają na ustępstwa, warto przedyskutować również zasady dotyczące partnerów seksualnych”. Por. C. Silverstein, F. Picano, dz.cyt., s. 413-414.
27 M. Xiridou, et al, The Contribution of Steady and Casual Partnerships to the Incidence of HIV Infection among Homosexual Men in Amsterdam, “AIDS” 17 (2003): 1031.
28 David P. McWhirter and Andrew M. Mattison, The Male Couple: How Relationships Develop, Englewood Cliffs: Prentice-Hall 1984, s. 252, 253.
29 Michael W. Wiederman, Extramarital Sex: Prevalence and Correlates in a National Survey, „Journal of Sex Research” nr. 34 (1997), s. 170.
30 W przeprowadzonym w 1997 roku ogólnoamerykańskim badaniu poświęconym praktykom seksualnym w Stanach Zjednoczonych - 75 procent mężów i 85 procent żon stwierdziło, że nigdy nie odbyło stosunku seksualnego poza małżeństwem. Por. E. O. Laumann et al., The Social Organization of Sexuality: Sexual Practices in the United States, Chicago 1994, s. 216.
31 Pisząc o przygodnym seksie autorzy „Radości seksu gejowskiego” otwarcie odcinają się od wszystkich krytycznych o nim uwag. „… dlaczego nie uprawiać przygodnego seksu, jeśli nie masz ochoty na stały związek, pragniesz wielu mężczyzn, przestrzegasz zasad seksu bezpieczniejszego, jesteś zdrowy i rozsądny?” – pytają retorycznie, a dalej zapewniają, że „facet wyrwany na przygodny seks (…) może z czasem zostać twoim kumplem do seksu, przyjacielem, partnerem, współpracownikiem lub klientem w firmie (…) Wielu niemłodych gejów klnie się, że w okresie, gdy uprawiali przygodny seks, stworzyli grono znajomych na resztę życia i nauczyli radzić sobie z ludźmi”. C. Silverstein, F. Picano, dz.cyt., 326-327.
32 Ryan Lee, Gay Couples Likely to Try Non-monogamy, Study Shows, “Washington Blade” August 22, 2003, s. 18.
33 G. Remafedi, S. French, M. Story, M. D. Resnick, R. Blum, The relationship between suicide risk and sexual orientation. Results of a population-based study, “American Journal of Public Health” 88, ss. 57-60.
34 Chodzi tu przede wszystkim o trzy grupy homoseksualistów: ludzi bardzo młodych, tych, którzy odkrywają, że są chorzy na AIDS czy zakarzeni HIV, i wreszcie starszych homoseksualistów. Por. C. Silverstein, F. Picano, dz.cyt.,, s. 300-303.
36 T. Sandford, R. de Graaf, et al., Same-sex Sexual Behavior and Psychiatric Disorders, “Archive of General Psychiatry” 58 (1), 85-91, s. 89.
37 G. Mansergh, G. Colfax, et al., The Circuit Party Men's Health Survey: Findings and Implications for Gay and Bisexual Men, “American Journal of Public Health”, 91(6): 953-958, s. 955.
38 P. Cameron, Medical Consequences of What Homosexuals Do, Family Research Institute, http://www.familyresearchinst.org/2009/02/medical-consequences-of-what-homosexuals-do/
40 Nie ma w tym zresztą nic zaskakującego. Od czasów św. Tomasza z Akwinu Kościół nie ma wątpliwości, że „chociaż prawda wiary chrześcijańskiej przewyższa sił rozumu, to jednak prawdy, które rozum posiada z natury, nie mogą być sprzeczne z tą prawdą”. Por. Tomasz z Akwinu, Summa contra Gentiles. Prawda Wiary Chrześcijańskiej, I, 7, tłum. Z. Włodek, Wł. Zega, Poznań 2003, t. I, s. 31.