Z pozoru wszystko wyglądało jak zwykły pogrzeb, zwykłego dobrego człowieka. 700 osób wypełniło kościelny gmach, a 200 innych przed budynkiem kłębiło się wokół telebimu. - Dobry Boże. Niebo nigdy nie będzie takie samo. Będzie lepsze, gdy pojawi się tam George - mówił jeden z żałobników. Zjechali się też koledzy zmarłego, całe rzesze wielkich postaci jego biznesu. W ten sposób w weekend w amerykańskim Wichita w stanie Kansas pożegnano George'a Tillera. Był specjalistą od późnych aborcji - zabijał 6-, 7-miesięczne dzieci.
Na frontowej ścianie luterańskiej świątyni umieszczono wielki portret 67-letniego ginekologa, a liberalna prasa amerykańska prześcigała samą siebie. Chwaliła zmarłego wieszając psy na amerykańskich obrońcach życia. Jednoznacznie sugerowała, że to oni ponoszą odpowiedzialność za zamach dokonany na Tillera przez nieznanych sprawców w czasie niedzielnego protestanckiego nabożeństwa.
"Nie umieją wygrać batalii politycznej, więc posuwają się do zastraszania i przemocy" - pisał "USA Today". "New York Times" w swoim edytorialu rozpisywał się o "akcie terroryzmu" przeciwko "lekarzom, którzy ryzykują własnym bezpieczeństwem wykonując legalne procedury medyczne", a "Washington Post" chwalił człowieka, który "nigdy nie zastanawiał się nad porzuceniem swojej pracy, bo wiedział, że kobiety potrzebują jego pomocy".
To nie były dobre dni dla obrońców życia. Organizacje, jedna za drugą, deklarowały, że choć uważają Tillera za masowego mordercę, to nie popierają fizycznej rozprawy z aborcjonistami. A sam Tiller? W całym rozgardiaszu jego postać zupełnie znikła z pola widzenia. Kim był?
Trzydzieści pięć lat mordowania
Pierwszą aborcję wykonał w 1974 roku w Wesley Medical Center, jednak w 1976 założył własną klinikę specjalizującą się w aborcjach. Jak opowiedział w wywiadzie dla "Wichita Eagle", zdecydował się na to, ponieważ w centrum medycznym Wesley jego klientki musiały przechodzić przez oddział położniczy. Widok kobiet niańczących noworodki powodował u wielu z nich zmianę decyzji i rezygnację z zabicia dziecka.
Od tego czasu zajmował się niemal wyłącznie aborcjami. Jego specjalnością stały się tzw.late-term abortions, czyli wykonywane w drugim i trzecim trymestrze ciąży - w czasie gdy dziecko jest już całkowicie ukształtowane, a do chwili porodu jedynie rośnie i dojrzewają jego organy.
Nawet prawo stanowe Kansas nie zezwala na zabijanie w tym stadium ciąży i domaga się potwierdzenia, że jej donoszenie stanowi zagrożenie dla życia matki. Tiller był specjalistą od zdobywania takich zaświadczeń. Przed śmiercią chwalił się, że osobiście dokonał ponad 60 tysięcy aborcji.
Przez większość swojej "kariery" Tiller skutecznie bronił się przed sądami. W przypadkach późnych aborcji w Kansas wymagane jest skierowanie pochodzące od lekarza niezwiązanego finansowo ani prawnie z aborcjonistą. Jak wykazało śledztwo, jedna z lekarek wydających skierowania była związana finansowo z Tillerem. Mimo to, nigdy nie został skazany.
W roku 1984, Kansas Board of Healing Arts podjęło działania dyscyplinarne wobec aborcjonisty ze względu na nadużywanie alkoholu. Nie był to koniec problemów z prawem. Kilkakrotnie organizacje pro-life wytaczały procesy przeciw aborcjoniście, jednak za każdym razem zarzuty były oddalane. Po kilkuletnim zbieraniu dowodów na działania niezgodne z etyką lekarską Tillerowi został wytoczony proces, dotyczący wykonywania aborcji na nieletnich i nielegalnych późnych aborcji. W maju 2009 po trzydniowym procesie lekarz został uwolniony od zarzutów.
Kansas State Board of Healing Arts natychmiast wniosło kolejnych 11 oskarżeń.
[video:http://www.youtube.com/watch?v=8o4DJ5wEMTs'/>
Tak śmierć George'a Tillera relacjonowała telewizja CNN.
Ekspert od wysysania główek
Nikt nie kwestionuje, że Tiller był wybitnym i innowacyjnym specem od likwidowania dzieci. Wypracował własną metodę aborcji nazywaną MOLD (od kombinacji komponentów - Misoprostol, Oxytocin, Laminaria i Digoxin). Było to konieczne, ponieważ w drugim trymestrze ciąży dziecko jest zbyt duże i rozwinięte, a jego główka zbyt duża, aby uśmiercić je "standardowymi" metodami. Poza tym od kilku lat nie wolno w USA wykonywać tzw. aborcji przy częściowym urodzeniu (partial birth) - gdzie prowokuje się przedwczesny poród i zabija dziecko w jego trakcie.
W ramach MOLD Tiller pierwszego dnia wstrzykiwał specyfik Digoxin w serce dziecka, powodując jego śmierć. Za pomocą instrumentu zwanego Laminaria wymuszał otwarcie ściśle zamkniętego ujścia macicy - zwykle zabiera to nawet kilka dni i jest dla kobiety bardzo bolesnym procesem. Końcowym etapem aborcji było usunięcie zwłok dziecka. W tym czasie kobieta przebywała w motelu i czasami poród martwego dziecka następował w motelowym pokoju.
Jedną z kobiet, na której dokonano tzw. multi-day abortion, była 19-letnia Christin Gilbert. W 2005 roku, gdy była w 7 miesiącu ciąży, zmarła wkrótce po "zabiegu". Oskarżenie próbowało dowieść, że aborcję przeprowadzał sam Tiller. Gdyby się okazało, że popełnił przy tym błąd, Kansaska Rada Lekarska mogłaby pozbawić go prawa do wykonywania zawodu. Nie udało jej się ustalić, czy w incydencie brał udział sam właściciel kliniki czy też wyłącznie jeden z jego pomocników. Sprawę umorzono.
Irytacja obrońców życia
Dla amerykańskiego ruchu pro-life Tiller był szczególną postacią. Mordujący z otwartą przyłbicą, nie kryjący się ze swoją pracą, ostentacyjnie manifestował dumę z tego powodu na każdym kroku. A jednocześnie członek wspólnoty luterańskiej, praktykujący i wierzący. Jego rodzimy kościół nigdy go nie potępił, ani nie ekskomunikował. Nigdy też nie miał do niego szczególnych zastrzeżeń.
Tiller czuł, że jest nie do ruszenia. Często i z wielkim entuzjazmem udzielał wywiadów wychwalających "prawo kobiety do wyboru". Wielokrotnie wspierał też finansowo kampanie wyborcze proaborcyjnych polityków. Jak wynika z dochodzenia Operation Rescue, finansował m.in. demokratyczną gubernator Kathleen Sebelius.
Na parkingu swej kliniki umieszczał tablicę z napisem: "Kobiety potrzebują aborcji i ja będę je wykonywać. lek. med. George Tiller".
Budził gniew. Konserwatywny komentator Bill O'Reilly mówił o nim "Tiller the baby killer", a gdy w 1991 roku tłum przeciwników aborcji zablokował budynek tillerowskiej kliniki, skończyło się masowymi aresztowaniami. Bo Tillerowi za życia nikt nie był w stanie zrobić nic.
[video:http://www.youtube.com/watch?v=XYLhdrv2b5o'/>
Tak wyglądał George Tiller, idol zwolenników zabijania dzieci nienarodzonych.
Dusza na spotkanie z Bogiem
19 sierpnia 1993 roku omal nie zginął z rąk antyaborcyjnej bojowniczki. Shelley Shannon dwukrotnie spudłowała i obie kule ugrzęzły w ramionach. Dostała później 11-letni wyrok za próbę zabójstwa. Szesnaście lat później kolejny zamach był skuteczny. 31 maja 2009 roku w czasie niedzielnego nabożeństwa Tiller otrzymał śmiertelny postrzał.
W sprawie aresztowano 51-letniego mężczyznę, o którym na razie wiadomo niewiele. Grozi mu dożywotnie więzienie z prawem wyjścia na wolność po 25 latach. Zdaniem ekspertów, prawo stanu Kansas nie pozwala w podobnym przypadku na zasądzenie kary śmierci. Organizacje obrońców życia potępiły zamach, ale o Tillerze nigdy nie zmieniły zdania. - George Tiller był masowym mordercą. Żal nam, że nie miał czasu, aby przygotować swoją duszę na spotkanie z Bogiem - mówił założyciel chroniącej życie poczęte organizacji Operation Rescue - Randall Terry.
Klinika Women's Health Care Services, która należała do Tillera, została zamknięta na tydzień w ramach żałoby. W najbliższy poniedziałek ma wznowić działalność. - W Wichicie będą dostępne te same usługi aborcyjne - zapowiedział znany aborcjonista i jeden z najbliższych współpracowników Tillera, LeRoy Carhart.
Bogna Białecka