Katarzyna Wiśniewska, dziennikarka coraz mniej popularnej „Gazety Wyborczej” uraczyła nas artykułem pt. „Przed rozpoczęciem roku szkolnego Episkopat straszy edukacją seksualną i etyką”. Dowiadujemy się z niego, że List Episkopatu odczytany w dniu dzisiejszym w polskich kościołach, stanowi atak na etykę, która jest nauczana w niektórych polskich szkołach. Byłem na Mszy Świętej, wysłuchałem listu, oraz go ponownie przeczytałem i nie dopatrzyłem się żadnego ataku na lekcję etyki dokonaną przez polski Episkopat. Jest za to krytyka tzw. edukacji seksualnej, która nie respektuje chrześcijańskich wartości, a jedynie propaguje ideologiczną papkę młodzieży. Ale to oczywiste dla wszystkich.
Episkopat zwrócił uwagę odnośnie zajęć etycznych w szkołach na jeden bardzo ważny element (z którego Wiśniewska po prostu kpi) a mianowicie, „że przygotowanie do przyjęcia sakramentów świętych: Pierwszej Komunii św., sakramentu pokuty i pojednania oraz bierzmowania odbywa się podczas systematycznej katechezy parafialnej oraz w trakcie lekcji religii w szkole”. Wynika z tego – jak mówił bp Marek Mendyk – że uczestnictwo w zajęciach z etyki nie spełnia w żadnym zakresie wymogu przygotowania do sakramentów i nie może być respektowane przy podejmowaniu decyzji o wyrażeniu zgody co do ich przyjęcia. Dlaczego Episkopat zwraca na to uwagę? Z prostej przyczyny, wielu (nie tak jak Wiśniewska sugeruje "mało") rodziców dowiedziawszy się, że szkoła do której chodzą ich pociechy, ma w ramach zajęć pozalekcyjnych etykę, wyraża zgodę na to, by ich dzieci rozpoczęły naukę etyki zamiast religii. Robią to dlatego, że etyka jest modna, jest to coś nowego, jakaś forma urozmaicenia programu dla swoich dzieci. Niestety niektórzy rodzice nie mają pojęcia o tym, że religia potrzebna jest ich dzieciom do przyjęcia np. Pierwszej Komunii Świętej. Później dowiadują się na zebraniu, że ksiądz powiedział, że ich dzieci nie przystąpią do Pierwszej Komunii, bo nie chodziły na lekcję religii. I co wtedy. Wielkie larum, bo przecież my jesteśmy katolikami i dzieci muszą mieć Pierwszą Komunię zaliczoną. Skąd to wiem. Bo jestem nauczycielem etyki w szkole podstawowej i sam miałem przyjemność spotkać się z taką sytuacją.
Więc Pani Wiśniewska, jak ma to w zwyczaju, postraszyła ludzi światłych ponownym rozpaleniem stosów przez Kościół przeciwko etyce. A prawda jest taka, że Episkopat w trosce o rodziców przypomniał oczywistą oczywistość, która jak się w praktyce okazuje, aż taką pewnością nie jest. Po prostu Wiśniewska żyje daleko od rzeczywistości o której pisze.
Drugi przypadek ideologicznego naciągacza rzeczywistości to Tomasz Lis i jego najnowszy komentarz w Newsweeku pt. „Tomasz Lis o prawicowej fascynacji putinowską homofobią”. Nie będę polemizował z całością tego felietoniku, skupię się na jednym, ale za to ważnym sformułowaniem. Lis napisał: „Niestety, nie wszyscy dysponują moralną i estetyczną busolą, w którą wyposażeni są Władimir Putin i Jan Tomaszewski. Z prawdziwą przykrością należy skonstatować, że zatracił ją prymas Polski, arcybiskup Kowalczyk. W wywiadzie, akurat także dla „Rzeczpospolitej”, powiedział, że „Kościół nie będzie się odwracał od homoseksualistów”, więcej – „nie odwróci się od środowisk gejowskich”. Zdaje się, że ksiądz prymas przeszedł na złą stronę mocy, bo nie tylko zaapelował o to, by homoseksualistami nie gardzić i ich nie dyskryminować, ale dostrzegł potrzebę regulacji prawnej dotyczącej osób tej samej płci żyjących razem. Istnieje obawa, że prymasowi nie idzie o takie same regulacje jak te, które wprowadził Putin i poparł Tomaszewski.”.
A oto co powiedział Prymas Polski w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”:
"Papież nie powiedział niczego nowego czy rewolucyjnego na temat homoseksualizmu i homoseksualistów. Przypomniał nauczanie Kościoła zawarte w katechizmie. Homoseksualizm jest znanym zjawiskiem na przestrzeni dziejów w świecie i w Kościele. Kościół nie będzie się odwracał od homoseksualistów. Są oni jego członkami, jako osoby ludzkie, tak jak wszyscy inni. Nie akceptuje natomiast praktyk homoseksualnych i to uważa za grzech. Skłonność nie czyni nikogo niegodnym człowiekiem, ani człowiekiem gorszym, a tym bardziej nie wykluczają go ze społeczności katolickiej.
Kościół nie odwróci się od środowisk gejowskich. Znam ludzi o skłonnościach homoseksualnych, którzy są bardzo wartościowymi ludźmi, ale nie pochwalam i nie akceptuję praktyk seksualnych osób tej samej płci. Kościół to krytykuje i uznaje za grzech. To właśnie przypomniał papież Franciszek w swojej wypowiedzi.”
Według Tomasza Lisa, Prymas Polski godzi się na to, by związki homoseksualne miały takie samo prawo jak małżeństwa heteroseksualne. Z felietonu naczelnego „Newsweeka” płynie taka wiadomość: Kościół polski się zmienia a prawica pokroju PiS, Terlikowskiego czy Gowina chcą Putina. I jak tu można polemizować, dialogować z czymś takim?
Wiśniewska, Lis to ideologiczni ignoranci, nie żyjący codziennością, ale jakimś absurdalnym matriksem, pełnym antywartościowych przesłanek, którzy lubują się, fascynują w tym, by zrobić z Kościoła katolickiego, z chrześcijaństwa jakiś byt dwurożny. Ale nic z tego, Prawda się sama broni! A oni niech uprawiają dalej swoje zideologizowane hokus pokus.
Sebastian Moryń