W ostatnim numerze magazynu „Egzorcysta” mogliśmy znaleźć co najmniej kilka obszernych artykułów na temat okultyzmu i oswajania z nim dzieci już od najmłodszych lat. Małgorzata Więczkowska na tapetę wzięła, wydawać by się mogło, niewinne pisemko dla dziewczynek o „wdzięcznym” tytule „Witch”. Jak się okazuje w 200. numerach, które dotej pory ukazały się w Polsce, kilkuletnie dzieci zostały zaznajomione z całym arsenałem magicznych praktyk. „Horoskop, grafologia, szklana kula, magia świec, spirytyzm, wróżenie z fusów, energia, joga, Halloween, szamani voodoo, sabat czarownic, Nostradamus, sennik, przesądy, magiczne słowo: OM, OMEN, driudzi – celtyccy magowie, żywioły, wróżenie z run, prana, zaklęcia, numerologia, chiromancja, amulet, talizman, alchemia, feng shui, jing-jang, grimoire – księga zaklęć (zawiera skrótową wiedzę astrologiczną, listy aniołów i demonów, zbiory zaklęć, wskazówki do wyrabiania talizmanów i przywoływania bytów duchowych i eterycznych), różdżka, szósty zmysł, pasjans, tarot, mandala, kryształy, telepatia, kadzidełka, oko Horusa, hektogram, runy wikingów, wyrocznia, kościana wyrocznia, tatuaż, kropla astralna, biała i czarna magia, totem, magiczne kamienie, astrologia, wahadełko, zaklinanie, medium, czakram” - wyliczała Więczkowska.
Egzorcyści, którzy w swojej posłudze duchowej spotkali się ze zniewolonymi dziećmi, nie mają wątpliwości co do tego, że takie, pozornie niewinne zabawy, mogą się tragicznie skończyć. Ks. Michał Olszewski pisał nawet o przypadkach opętanych dzieci.
Być może znaczna część kilkulatek, zaczytujących się w „Witch”, z czasem wyrośnie ze swoich dziecięcych fascynacji. Ale bardzo szybko popkultura zbombarduje je kolejną dawką oswajania z okultyzmem, wampiryzmem czy nawet satanizmem. Wystarczy przypomnieć sobie, jak wielką popularnością cieszyły się każde kolejne odcinki sagi o wampirach „Zmierzch”. Coraz częściej, dla fanów szeroko pojętego gotyku organizowane są specjalne festiwale, także w Polsce. Bernard B. Kwiatkowski opisuje odbywające się w Bolkowie na Dolnym Śląsku „Castle Party”. W jego relacji, impreza przyciąga tłumy stylizowanych na wampiry nastolatków, którzy przy wtórze jazgotliwej muzyki upijają się tanimi trunkami. „Ryki, przekleństwa w tłumie i teksty sławiące Szatana mieszają się znowu z brzękiem bitych butelek. Ludzie wokół nie wierzą zupełnie w to, co także w ich imieniu jest wykrzykiwane ze sceny? Czy to wszystko, to tylko emanacja umysłowego prostactwa i estetycznej impotencji? Błyski światła pozwalają zobaczyć niektóre twarze – nie są przyjazne, raczej pijane, obłąkane i zacięte” - bezlitośnie obnaża rzeczywistość „Castle Party” Kwiatkowski.
O "zwampiryzowanej" popkulturze szeroko pisze także Grzegorz Fels. Przesadza? Niekoniecznie. Wystarczy rzut okiem na piórniki, plecaki, zeszyty, torby i inne dziecięce gadżety, by dostrzec na nich trupie czaszki, szkielety czy twarze „hollywoodzkich” wapirów. Po raz kolejny ktoś powie - „to tylko gadżety, Szatan nie ma z tym nic wspólnego”. Fels pisze jednak, że przeszukując satanistyczne strony odnalazł bardzo wiele linków i odniesień do stron... wampirycznych. „Był to dla mnie pierwszy, niepokojący sygnał, że istnieją tu jakieś dziwne „mroczne” powiązania, o których większość ludzi nawet nie ma pojęcia” - podkreśla publicysta.
Fels opisuje pokrótce kulturę gotów, z której wywodzi się współczesny wampiryzm. Wprawdzie, polscy goci nie są jeszcze tak popularni, jak w Zachodniej Europie, to jednak starają się dostosować do „warunków europejskich”. Publicysta wylicza, że część przedmiotów do wampirycznych stylizacji sprowadzają właśnie z Niemiec, jeszcze inne – kupują przez internet. Fels na jednej z witryn znalazł nawet... śpioszki, oczywiście całe czarne, z groźnym misiem, trzymającym piłę tarczową, czy nietoperzem, pijącym krew z niemowlęcej butelki. Niektórzy zaopatrują się w łańcuchy w Castoramie, a czarne ubiory kupują w sklepach z żałobną odzieżą. Ale dziwaczny wygląd to naprawdę nic w porównaniu z tym, do czego niektórych fanów wampiryzmu zawiodły takie zabawy.
Publicysta przypomina o morderstwie, którego dokonano 28 czerwca 2011 roku w Niemczech. 26-letni mężczyzna, pseudonim „Wampir”, zabił w Austrii dwoje nastolatków, a następnie wypił ich krew i zjadł wnętrzności. „Nie chciałem seksu. Chciałem tylko krwi. Jej smak uzależnia” - napisał w zeznaniu. W 2002 roku wampiryczno-satanistyczne małżeństwo dokonało mordu na swoim przyjacielu, któremu para zadała 66 ciosów maczetą. Kobieta, zamiast dwóch przednich zębów miała wstawione zwierzęce kły, a jej szyja była pokryta licznymi bliznami, po ukąszeniach. Na procesie była cały czas w ciemnych okularach, a jej adwokat przekonywał, że kobieta nie może znieść widoku światła, w dzień śpi, a do życia budzi się nocą...
O tym, że zjawisko wampiryzmu jest coraz poważniejszym zagrożeniem, świadczy choćby fakt, że także w Polsce istnieją niezależne od siebie grupy wampiryczne (coś na kształt sekt), na czele których czasem stoi... Ojciec. Póki co, to niewielkie, zróżnicowane środowiska, które rozpadają się na mniejsze grupki. Spotykają się na festiwalach gotów albo innych, cyklicznych „mrocznych imprezach”. Do mediów nie przedostają się informacje, jakoby podczas takich zjazdów dochodziło do wampirycznych obrzędów picia krwi, ale już na przykład w Wielkiej Brytanii istnieje wampiryczne bractwo, liczące około trzech tysięcy członków. Raz w miesiącu spotykają się oni, by wzajemnie pić krew, bezpośrednio ze swoich ciał...
Marta Brzezińska
Najnowszy numer miesięcznika „Egzorcysta” można kupić TUTAJ.