Władze Gdańska chcą zakazać manifestacji przeciwko przyjmowaniu nielegalnych imigrantów. Oficjalny powód to kwestie bezpieczeństwa. Innego zdania są jednak organizatorzy marszu oraz politycy prawicy - podaje portal RADIA MARYJA.
Jak dotąd w Gdańsku odbyły się dwie duże manifestacje przeciwko kwotom "uchodźców" narzucanych Polsce przez Brukselę.
"Nie zgadzamy się na politykę Brukseli i Berlina" - powiedział Radiu Maryja Karol Rabenda z protestującego przeciwko imigrantom stowarzyszenia "Republikanie".
Gdańsk to miasto w kwestii imigrantów szczególne, bo jego władze jako jedne z pierwszych zapowiedziały, że przyjmą islamskich imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.
"Jeżeli dojdzie do porozumienia między rządem Polski a UE w spawie podziału i przyjęcia przez Polskę imigrantów – co w tej chwili wcale nie jest takie pewne – to jesteśmy przygotowani na to, żeby te zobowiązania wypełnić" - powiedział rzecznik platformerskiego prezydenta Gdańska.
Prezydent miasta Paweł Adamowicz zapowiedział, że na kolejne manifestacje przeciwko imigrantom się nie zgodzi. To czysty absurd, bo jak dotąd przy ostatniej manifestacji mała grupka chuliganów wszczęła starcia z policją. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby w istocie została podburzona przez same władze Gdańska, które chciały mieć pretekst do zakazania demonstracji.
"Nie chcemy pozwolić na to, żeby po mieście biegali ludzie z brukowcami, nie chcemy by narażone były na szwank zdrowie, mienie, a być może także – w skrajnych wypadkach – życie mieszkańców" - mówił Adamowicz. O jakim narażeniu na szwank życia i zdrowa mieszkańców mówił? Tego nikt nie wie, bo chuligani - być może sprowokowani - zaatakowali jedynie funkcjonariuszy policji.
Przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska, Grzegorz Strzelczyk, nie ma wątpliwości, co kryje się za decyzją Adamowicza. "To jest skandal. Nieprzypadkowo Gdańsk mieni się miastem wolności. Taki zakaz wprowadzony przez Urząd Miasta i pana prezydenta byłby wypaczeniem tego hasła" - powiedział w rozmowie z "Radiem Maryja".