Pokaz filmu, o moim bohaterze Zenonie Jachymku, w 100 rocznicę jego urodzin i jego rodzinnym mieście był naprawę przeżyciem. Nie znałam go osobiście, ale poprzez relacje i wspomnienia – stał mi się bliski. Jestem córką akowca.
Mjr Jachymek był dowódcą Armii Krajowej i jest dziś atakowany, za to, że na zamojszczyźnie bronił w 1944 r. polskiej ludności przed ukraińskimi nacjonalistami z band UPA. Polacy są mu jednak nadal do dziś wdzięczni za to, że za okupacji niemieckiej obronił ich również przed wysiedleniami. Dowodził na tzw. odcinku przeciwukraińskim przed UPA. Gdyby nie silna Armia Krajowa i jego postawa, to fala zbrodni taka jaka przeszła przez Wołyń i Małopolskę Wschodnią, przeszła by również i przez te ziemie.
Major „Wiktor” nie złożył broni po akcji „Burza”. Po wejściu Armii Radzieckiej był szukany przez NKWD. Po rozwiązaniu AK był w Ruchu Oporu Armii Krajowej. Przerzucony do Szwecji, wrócił z z powrotem do Polski. W 1946 r. został wydany, aresztowany i skazany na karę śmierci. Przeszedł tortury psychiczne i ciężkie śledztwo. Karę zamieniono mu na 15 lat więzienia, z czego przesiedział 10 lat. Stracił zdrowie w więzieniu. Zmarł w 1986 r.
Pokaz filmu uświadomił mi, jak ważną jest postacią dla społeczności lokalnej, dla młodzieży. Nawet się nie spodziewałam takiego przyjęcia. Akowcy ściskali mi dłoń, dziękowali. Wielu przyniosło stare fotografie z Jachymkiem.
Była wspaniała oprawa. Msza Święta koncelebrowana przez księdza biskupa, asysta Wojska Polskiego, koncert. Ranga wydarzenia była duża, dzięki zaangażowaniu społeczności lokalnej. Ile przyszło osób? Kilkaset, może nawet 800, mimo fatalnej pogody.
Ten film, to również obrona dobrego imienia Jachymka, bohaterskiego, a jednocześnie przez lata wyklętego żołnierza. Liczę, że film wyemituje TVP Info, mam wstępną obietnicę – podkreśla Szakalicka.
Not. Jarosław Wróblewski