Istna medialna burza rozpętała się w związku z, wydawałoby się dość marginalnym wydarzeniem, jakie miało miejsce w jednej z parafii na północy Polski. Otóż w ostatnią niedzielę po Mszy świętej odprawionej w kościele pw. NMP Matki Kościoła i św. Katarzyny Szwedzkiej księża, ministranci i lektorzy urządzili swoiste "ognisko" w którego czasie spalili pewną ilość książek i przedmiotów, których treść albo zwyczajowe przeznaczenie mają charakter mniej lub bardziej szkodliwy oraz niebezpieczny duchowo. Na ów "stos" powędrowały więc m.in. książki o Harrym Potterze, publikacje hinduistycznego guru Osho, afrykańska maska obrzędowa oraz amulety w rodzaju figurek w kształcie małych słoników. Fakt upublicznienia tego wydarzenia przez jego organizatorów wywołał całą lawinę nieprzychylnych komentarzy. Bardzo krytyczne głosy na ten temat pojawiły się też po stronie katolickiej. Przykładowo, redaktor naczelny pisma "Więź" Zbigniew Nosowski nazwał całą sprawę "bezdenną głupotą". Ks. Grzegorz Kramer skomentował owe "ognisko" mianem "wykorzystywania Eucharystii do guseł". Z kolei Szymon Hołownia w pełnym oburzenia wpisie na swym facebookowym profilu napisał, iż "palenie książek w Gdańsku było pogaństwem". Niestety, od swoistego "stosu" w wykonaniu księży z gdańskiej parafii odciął się też rzecznik kurii koszalińsko-kołobrzeskiej nazywając tę akcję "nieodpowiednią i kontrowersyjną formą działalności duszpasterskiej".

Choć bardzo trudno przebić się przez tę medialną burzę potępień i gromów, które spadły na księży z gdańskiej parafii powiedzmy sobie otwarcie - publiczne niszczenie złych książek oraz przedmiotów, których zwyczajowe i normalne przeznaczenie służy popełnianiu tych czy innych niegodziwości, jest jako takie dobre i godne pochwały. Nie jest to samo w sobie złe i na pewno nie zasługuje na falę zjadliwej krytyki, jaka ma obecnie w związku z tym miejsce. Być może niektóre z konkretnych książek spalonych w gdańskiej parafii aż na tak ostre potraktowanie nie zasługiwały (chodzi mi głównie o Harry'ego Pottera, co do którego treści nie mam przekonania, iż jest on tak zły, jak twierdzą niektórzy), jednak sam pomysł publicznego palenia rzeczy, które mają nas prowadzić do złego, jest dobry.

Oczywiście, najczęstszym skojarzenie, które przywoływane jest w związku z omawianym wydarzeniem stanowi nawiązanie do praktyk nazistów w III Rzeszy polegających na tym, iż również oni publicznie palili uznawane przez siebie za złe książki. Tego rodzaju "reductio ad Hitlerum" jest jednak na dłuższą metę bezsensowne. W III Rzeszy budowano wszak też autostrady, karano gwałty i kradzieże – czy to więc oznacza, iż mamy zaprzestać budowania dróg oraz zalegalizować gwałty oraz kradzieże??? Z kolei, w stalinowskiej Rosji na nowo wprowadzono prawny zakaz aborcji. Czy zatem powinniśmy mówić, że dlatego pomysł delegalizacji zabijania nienarodzonych dzieci jest jako taki zły i totalitarny? Tego rodzaju analogie i porównania są absurdalne i nie prowadzą nas do żadnych konstruktywnych wniosków.

Katoliccy krytycy gdańskiego "stosu" nie przejmują się tym, iż te wydarzenie miało swe mocne podstawy biblijne (np. Dz 19, 19, Pwt 7, 25), powtarzając przy tym niczym mantrę slogan o tym, iż "Biblii nie należy rozumieć dosłownie". Prawdą jest jednak, iż owszem – większą część Pisma świętego (choć oczywiście nie dokładnie każde zawarte tam zdanie) należy rozumieć dosłownie. Istnieją nawet fragmenty Biblii, które Magisterium Kościoła traktuje w sensie dosłownym (np. słowa "To jest Ciało Moje" z Ewangelii św. Łukasza 19, 22), mimo iż na płaszczyźnie czysto racjonalnej mogą one wydawać się wręcz niedorzeczne. Oczywiście, zawsze można sypnąć jak z rękawa tymi cytatami z Pisma św., które nie są rozumiane w kategoriach dosłownych, ale stanowią swego rodzaju hiperboliczną przenośnię (koronnym tego przykładem są słowa Pana Jezusa o odcinaniu sobie dłoni i wyłupywaniu oka -Mk 9, 43-48), ale fakt, iż dajmy na to, jedno na dziesięć zdań z Biblii rzeczywiście ma sens głównie lub wyłącznie niedosłowny, nie oznacza, że w takim razie wszystko co w tej świętej Księdze nie pasuje do naszego sposobu myślenia, należy automatycznie w ten sposób traktować. Równie dobrze wszak i złodzieje oraz cudzołożnicy mogliby usprawiedliwiać swe niecne postępki tłumaczeniem, iż "Pisma świętego nie należy traktować dosłownie" wówczas, gdy ktoś zarzucałby im łamanie biblijnych przykazań o treści "Nie kradnij" (Wj 20, 15) oraz "Nie cudzołóż" (Wj 20, 14). Sprawa tego, które fragmenty Biblii należy interpretować bardziej dosłownie, a które bardziej przenośnie i symbolicznie oczywiście wymagałaby dłuższego wywodu, ale poprzestańmy na razie na tym, iż nie ma żadnych przesłanek tak w samym Piśmie św. jak i Tradycji Kościoła, by twierdzić, iż zawarte w spisanym Słowie Bożym nakazy niszczenia pogańskich bożków (patrz: Pwt 4, 25-26; Lb 33, 51-52) oraz przykład tego, jak nawróceni na chrześcijaństwo mieszkańcy Efezu publicznie palili swe magiczne książki (Dz 19, 19), należałoby traktować w jakiś niedosłowny sposób.

Jednym z powodów, dla których nie należy traktować biblijnych poleceń i przykładów niszczenia rzeczy, które wcześniej były przeznaczone do czynienia zła, w sposób niedosłowny jest fakt, iż wielu Świętych Pańskich rozumiało je dosłownie. Przykładowo, św. Franciszek Ksawery tak pisał o jednym z aspektów swej misyjnej działalności:

"Kiedy dowiaduję się od nich (dzieci pogańskich rodziców – przyp. moje MS)o bałwochwalczych obrzędach, które mają się odbyć w wioskach, (…) zbieram wszystkich chłopców i ruszamy do tych miejsc, gdzie diabeł potraktowany bywa z ich rąk gorzej, niż był uczczony przez ich rodziców. Malcy chwytają za niewielkie, gliniane figurki, tłuką je, rozbijają na proch, opluwają je i depczą po nich nogami"Cytat za: Ruth A. Tucker, "Sławni i nieznani", Warszawa 1995, s. 43).

Z kolei, św. Cezary z Arles dawał swym chrześcijanom następujące wskazówki:

"Nie dopuszczajcie żadną miarą do naprawiania świątyni pogańskiej, a raczej gdziekolwiek ją spotkacie, dążcie do jej zburzenia i rozebrania. Również święte drzewa wycinajcie z korzeniem. Ołtarze diabelskie doszczętnie niszczcie" (Cytat za: Św. Cezary z Arles, "Kazania do ludu (1-80)", Kraków 2011, s. 301).

 

Błogosłowiona Anna Katarzyna Emmerich w swych pismach twierdziła zaś nawet, iż Pan nasz Jezus Chrystus osobiście brał udział w niszczeniu pogańskich bałwanów:

"Jezus nauczał tu aż do świtu, dopóki nie pogaszono płonących lamp. Nakazywał też surowo zniszczyć wszystkie bałwany jako wyobrażenia diabła (...) Całą noc z soboty na niedzielę Jezus nauczał przed bałwochwalnicą, sam pomagał rozbijać bałwany i objaśniał w jaki sposób mieli rozdać kawały kruszcu" (Cytat za: "Żywot i bolesna Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi wraz z Tajemnicami Starego Przymierza według widzeń błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich", Wrocław 2009, s. 662).

Można by podawać przykłady jeszcze wielu Świętych Pańskich, którzy w dosłowny sposób traktowali biblijne wezwania do niszczenia pogańskich bożków, ale nie znalazłby się nawet jeden przypadek Świętego, który rozumiałby dosłownie stwierdzenie Pana Jezusa o tym, iż należy uciąć sobie rękę lub wyłupić oko, gdy prowadzą one nas do grzechu. Od razu, wyjaśniam przy tym, iż Orygenes, który dał się wykastrować, nigdy nie został przez Kościół wyniesiony do chwały ołtarzy. Już więc sam fakt, iż wielu Świętych Pańskich rozumiało dosłownie nakazy i przykłady z Pisma świętego na ów temat, wskazuje nam, że bynajmniej nie były one jakimiś hiperbolami czy czystymi symbolami.

Czy gdańskie palenie książek, talizmanów oraz pogańskich amuletów nie było wyrazem nienawiści? Myślę, że tak, było ono takim aktem. Jednak nie ma racji pan Zbigniew Nosowski, który potępiając to wydarzenie, pisze, iż nie ma nienawiści gorszej i lepszej. Oczywiście, że istnieje nienawiść zła oraz nienawiść dobra. Ze złą nienawiścią mamy do czynienia wówczas, gdy życzymy złoczyńcom wszystkiego, co najgorsze, odmawiamy im wszelkiej pomocy, a nawet nie chcemy, by się oni nawrócili. Dobra nienawiść jest jednak skierowana wobec tego, co jest złe oraz bezbożne i jako taka jest ona pochwalana w Piśmie świętym. Psalmista Dawid z natchnienia Ducha Świętego mówi na przykład: "Pan miłuje tych, co zła nienawidzą" (Ps 97, 10), Pan zaś nasz i Zbawca Jezus Chrystus mówi do lokalnego kościoła w Efezie następujące słowa: "Ale masz tę [zaletę], że nienawidzisz czynów nikolaitów, których to czynów i Ja nienawidzę"(Ap 2, 6).

Nie ma zatem co ulegać medialnej histerii i oburzać się na dzielnych księży z gdańskiej parafii. Postąpili oni dobrze oraz słusznie. Oby więcej takich kapłanów i takich akcji.

Mirosław Salwowski