- Funkcjonariusze BOR twierdzą, że nie mogą dobrze dbać o bezpieczeństwo głowy państwa. MSWiA uspokaja - pisze w "Rzeczpospolitej" Andrzej Gajcy.

Jako przykład podane są dwa przypadki, które miały miejsce w styczniu tego roku, które mogły zagrozić bezpieczeństwu prezydenta Andrzeja Dudy. "Do pierwszego niebezpiecznego z punktu widzenia ochrony incydentu doszło 15 stycznia. Andrzej Duda wybrał się wtedy do Krakowa na mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych. Odbywający się w Tauron Arena Kraków mecz polskiej reprezentacji z Serbami prezydent oglądał, siedząc na trybunie wśród zwykłych kibiców" - pisze Rzeczpospolita.

Do drugiego zdarzenia doszło kilka dni później. 29 stycznia na gali Człowieka Roku „Gazety Polskiej" prezydent odbierał przyznaną mu specjalną nagrodę. Gala odbyła się w stołecznym teatrze, który ma ponad 620 miejsc na widowni.– Na sali było jednak ponad półtora tysiąca osób. W przypadku jakiegokolwiek zagrożenia, jak choćby przepięcia instalacji elektrycznej, byłby duży kłopot z ewakuacją prezydenta – przyznaje jeden z obecnych wtedy w teatrze funkcjonariuszy BOR.

Kancelaria Prezydenta oficjalnie nie komentuje tych doniesień. Ale nieoficjalnie - jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" - odnotowano pewne problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa prezydenta. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, któremu podlega BOR, uspokaja i twierdzi, że podczas obu imprez wszystkie procedury bezpieczeństwa zostały spełnione.

Więcej w dzisiejszej "Rzczpospolitej"

mko

<<< ZOBACZ CO WARTO PRZECZYTAĆ!!! >>>