Jak mówiła potem jedna z młodszych kobiet trzymających plakat, w trakcie ataku na nie, starały się nie tylko uchronić plakat przed zniszczeniem, ale też uniknąć skopania przez krewkich feministów.
Plakat Fundacji Pro - prawo do życia, pokazany przy okazji dzisiejszej manifestacji feministek wywołał ich furię. Chwilę wcześniej padały głosy o konieczności walki z przemocą wobec kobiet, odtańczono taniec do piosenki stworzonej specjalnie, by zwrócić uwagę na temat przemocy wobec kobiet i dziewcząt na świecie. Jednak gdy młode kobiety stanęły z plakatem przedstawiającym autentyczną ofiarę przemocy lobby aborcyjnego, ze słów i gestów feministek pozostało niewiele. Zanim policja zdążyła zareagować, na dziewczęta z plakatem rzuciło się kilku mężczyzn, sympatyków ruchu feministycznego. Jak mówiła potem jedna z młodych kobiet trzymających plakat, Jadwiga, w trakcie ataku na nie, starały się nie tylko uchronić plakat przed zniszczeniem, ale też uniknąć skopania przez krewkich feministów.
Wstrząsające wrażenie robią zdjęcia Marli, zestawione z tablicą z napisem: „Aborcja prawem kobiety". Czy okrutna, bolesna, przedwczesna śmierć Marli i jej dziecka, była jej „prawem"? A może, dla popierających aborcję jest ona tylko jeszcze jedną ofiarą, złożoną na ołtarzu „prawa do wyboru"?
„My nie pokazujemy zwłok..." - wołała jedna z uczestniczek Manify (Katarzyna Bratkowska) przez megafon. „Szanujemy ludzi, którzy umarli", dodała po chwili. Trudno jednak odnaleźć ten szacunek, gdy weźmie się pod uwagę co faktycznie robią feministki i ich poplecznicy. Próbują zamknąć usta osobom, które pokazują prawdę o aborcji, to jak faktycznie wygląda po niej dziecko. A teraz, chciały także nie dopuścić do pokazania prawdy o tym, jak śmiertelnie niebezpieczne konsekwencje niesie dla kobiet „bezpieczna i legalna" aborcja. Skoro już mowa o szacunku, to czy nie byłoby lepiej nie dopuścić do tego, by zdjęcia takie, jak te, które przedstawiają dzieci zabite w procedurze aborcji, i ich matki, które ta sama procedura zabiła, nie musiały być robione? Czy nie lepiej ochronić matki i dzieci przed potworną przemocą, jaką jest każda aborcja?
Być może także gniew feministek wywołał wizerunek Wandy Nowickiej, która jest na liście płac przemysłu aborcyjnego, i pytanie pod jej zdjęciem: „Tego chce marszałek Nowicka?" Dobrze byłoby zadać to pytanie pani marszałek: czy na pewno chce pani dla polskich kobiet legalizacji morderczej procedury uśmiercającej ich dzieci, i wcale nierzadko, zabijającej je same? - pisze Agnieszka Kocimska z Fundacji Pro.
Zobacz filmik: zwolennicy-aborcji-bija-kobiety-na-manifie
JW/stopaborcji.pl