Wojna hybrydowa jest co do zasady „współdziałaniem lub połączeniem konwencjonalnych i niekonwencjonalnych instrumentów siłowych i dywersyjnych. Wspomniane instrumenty lub narzędzia są łączone w zsynchronizowany sposób, aby wykorzystać słabe punkty przeciwnika i osiągnąć efekt synergii.”[1] Na hybrydowe działania ze strony Kremla wystawiona jest w zasadzie zarówno Europa Środkowo-Wschodnia jak i Europa Zachodnia, natomiast regionem mocno odczuwającym rosyjskie skoordynowane działania są państwa wschodniej flanki NATO. Najbardziej narażonymi państwami są Polska, Litwa oraz Estonia, z uwagi na bycie jednymi z większych sojuszników Ukrainy (szczególnie Polska ze względu na szybką reakcję oraz wsparcie militarne i ekonomiczne dla Kijowa). Na rosyjskim celowniku znajduje się również świeżo upieczony członek Sojuszu Północnoatlantyckiego – Finlandia. Przede wszystkim państwa wschodniej flanki NATO podejmują wiele działań mających na celu utrzymanie stanu bezpieczeństwa na granicy, zaliczamy do niech budowę zabezpieczeń, murów, ogrodzeń z drutem kolczastym zapobiegających nielegalnej imigracji i umożliwiających skuteczniejszą kontrolę i obserwację granic. Ponadto, rządy niejednokrotnie wprowadzały także stan wyjątkowy w strefach przygranicznych z Białorusią. Z drugiej strony, całkowite zamknięcie granic niesie ze sobą negatywne skutki ekonomiczne w postaci choćby utrudnienia tranzytu z Azji. Mimo, że wspomniane zabezpieczenia ułatwiają kontrolę działań na terenie przygranicznym, nie są one w stanie w stu procentach zapobiec nielegalnej imigracji, stąd są to działania bardziej doraźne, tymczasowe aniżeli bezterminowe.
Warto zaznaczyć, że co do zasady, takie działania hybrydowe były w przeszłości instrumentem stricte rosyjskim, natomiast w ostatnich latach i miesiącach ich wykorzystanie zostało także upowszechnione przez Białoruś, będącą niejako przedłużeniem rosyjskiej ręki w regionie.
Migracja jest oczywistym wyzwaniem współczesnej Europy, ze szczególnym naciskiem na okres po 2015 roku. Migranci oraz uchodźcy chętnie wybierają państwa europejskie ze względu na wysoki poziom życia oraz dogodne wsparcie ze strony rządów. W najświeższej historii Polski oraz regionu wschodniej flanki NATO, mieliśmy w ostatnich latach do czynienia z dwoma typami uchodźców. Pierwszy typ migracji rozpoczął się w 2021 z kierunku Białoruskiego. Drugi typ, z kolei, nastał po lutym 2022 roku i rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kiedy to setki tysięcy, jeśli nie miliony Ukraińców uciekało przed działaniami zbrojnymi do innych państw Europy. Jest jedna zasadnicza różnica między dwoma wspomnianymi typami migracji. O ile wsparcie dla obywateli Ukrainy było przejawem demokratycznego ruchu i udzielenia braterskiej pomocy w czasach wojny, o tyle kryzys na granicy polsko-białoruskiej został sztucznie wykreowany na potrzeby polityki Kremla. Jest to niestety wzorowy sposób wykorzystania broni demograficznej. Nie jesteśmy jednak tylko w stanie kryzysu migracyjnego, a de facto jesteśmy również obiektem wspomnianej już wojny hybrydowej ze strony Federacji Rosyjskiej, wspomaganej przez Aleksandra Łukaszenkę, który z każdym dniem, tygodniem i miesiącem staje się coraz bardziej zależny od Władimira Putina.
W celu pełnego zrozumienia w jaki sposób Rosja oraz Białoruś instrumentalizują sytuację na granicy polsko-białoruskiej, warto pochylić się nad charakterystyką osób próbujących nielegalnie przekroczyć wspomnianą granicę. Mianowicie do tej grupy zaliczają się obywatele państw z regionu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, między innymi Syrii, Jemenu, Iranu czy Afganistanu. Część z nich dostaje się na teren Białorusi przez Rosję, natomiast część, jak ujawniła stacja Biełsat TV, dostaje się na granicę dzięki dość specyficznym sieciom powiązań. Centrkurort, wspierana przez białoruski rząd firma wspomagająca przepływ migrantów, współpracuje między innymi z Irackimi agencjami w kwestiach takich jak: otrzymanie białoruskiej wizy, lądowanie w Mińsku, zakwaterowanie w hotelach czy transport z lotniska na granicę z Polską. Taka procedura jest kosztowna dla obywateli Bliskiego Wschodu, a część pieniędzy trafia prawdopodobnie do służb Białoruskich. W kwestii sytuacji migrantów sprawa jest jasna, chcą się przedostać za wszelką cenę do Europy Zachodniej. Wielu z nich jest dobrze przygotowanych, mają przy sobie mapy z trasą do Niemiec oraz kilkaset dolarów dla przemytników. Są zmuszeni przemieszkiwać w lasach przygranicznych, ponieważ polskie służby nie pozwolą na nielegalne wejście do państwa, natomiast białoruskie służby zazwyczaj nie umożliwiają im powrotu.
Jak Rosja i Białoruś wykorzystują sytuację tych ludzi? Po pierwsze tamtejsze służby umiejętnie doprowadzają do niebezpiecznych sytuacji na granicy, które następnie pasują do tez wysnuwanych przez reżimowe media. Dzieje się tak między innymi poprzez agresywne „wypychanie” migrantów w stronę polskiej granicy, a nawet, jak wynika z relacji służb pracujących przy tym kryzysie, białoruskie jednostki miały wymieniać migrantów w najbardziej narażonych obszarach, tak aby podtrzymywać sytuację zagrożenia.
Łukaszenka ramię w ramię z Putinem instrumentalizują przygraniczne sytuacje. Ich celem jest destabilizacja sytuacji wewnątrzpaństwowej krajów Europy poprzez radykalizację i podział tamtejszych społeczeństw. Doprowadzenie do obniżenia poczucia bezpieczeństwa obywateli i negatywnego zaognienia debaty publicznej sprowadza się także do obniżenia poziomu zaufania jakim obdarzają oni władzę oraz służby porządkowe. Niewątpliwie, w interesie Moskwy jest weryfikacja odporności Unii Europejskiej i NATO, a w szczególności państw flankowych. Celem takiego zabiegu jest izolacja danego państwa w ramach organizacji a także zniechęcanie innych rządów do wysiłków prowadzących do dalszego rozszerzenia UE oraz NATO.
Ponadto, notoryczne i umyślne doprowadzanie do kryzysu na granicy polsko-białoruskiej wpisuje się prokremlowskie narracje względem Polski, najbardziej oddanego sojusznika Ukrainy. W momencie, kiedy polska Straż Graniczna przeciwstawia się agresywnym zachowaniom nielegalnych migrantów próbujących przekroczyć granicę, Rosja uznaje to za działania wysoce niehumanitarne i niezgodne z prawem, będące (według Kremla) cechą charakterystyczną „zepsutej” cywilizacji zachodniej. Niedawne zabójstwo polskiego żołnierza na granicy pokazuje, że kryzys i agresja nadchodząca ze wschodu jedynie nabiera tempa, a kraje wschodniej flanki NATO muszą się zbroić i być gotowe na odpieranie kolejnych prób nielegalnego przekroczenia granicy i destabilizacji.
Na zakończenie warto zaznaczyć, że ścisła współpraca na linii Moskwa-Mińsk ma jednak swoje ograniczenia. Jest ona opłacalna dla Rosji tak długo jak sama jest bezpieczna. Jeśli stałaby się krajem docelowym migrantów powracających z granicy i chcącym się dostać do Rosji, wtedy wyżej wspomniana współpraca mogłaby zbliżyć się ku końcowi. Warto pamiętać, że Kreml dysponuje przepotężnym narzędziem informacyjnym – Russia Today oraz tysiącami farm trolli w mediach społecznościowych, które są gotowe do ciągłej kampanii dezinformacyjnej przeciw państwom potępiającym rosyjską agresją na Ukrainie.
_______________________________
[1] Bilal A., Wojna hybrydowa – nowe zagrożenia, złożoność i „zaufanie” jako antidotum, 30.11.2021, https://www.nato.int/docu/review/pl/articles/2021/11/30/wojna-hybrydowa-nowe-zagrozenia-zlozonosc-i-zaufanie-jako-antidotum/index.html [dostęp: 23.06.2024].
Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.